Od kilku dni trwa niczym nie uzasadniona nagonka na PiS. Reżimowe media zamiast zachwycać się genialnymi pomysłami Kaczyńskiego na dobrobyt w samorządach, koncentrują się głównie na drobnym incydencie z udziałem kilku jego podwładnych. Załamani komentatorzy prawicowi biją pianę i nadziwić się nie mogą, dlaczego owa madrycka eskapada jest tak długo wałkowana. Zewsząd słychać błagalne wołania: skończcie już, bo wybory tuż, tuż.
Cóż takiego strasznego zrobili Hofman, Kamiński i Rogacki? Po prostu zaoszczędzili kilka tysięcy złotych na podróży służbowej. Wyjazd był, co prawda, opłacony przez kancelarię sejmu, co jednak nijak nie uprawnia to twierdzenia, że doszło tutaj do jakiejś strasznej afery. Przypomnijmy sobie dużo gorsze skandale z udziałem polityków PO w ostatnich latach. Nowak nie wpisał zegarka do rejestru korzyści, Protasiewicz pokłócił się z ochroną na lotnisku w Niemczech, Sikorski jadł i pił za publiczne pieniądze. To są prawdziwe przestępstwa, a nie jakieś tam niewinne wyłudzenie drobniaków na paluszki i piwo dla swoich ukochanych żon. Powinniśmy raczej pochwalić parlamentarzystów za wzorowy wręcz przykład zaradności i praktycznego zastosowania polityki prorodzinnej w codziennym życiu.
Niestety posłowie mają pecha, bo trwa maraton wyborczy. Kaczyński przestraszony widmem trzech kolejnych porażek, postanowił nie bronić występku podróżników, lecz zawiesił ich w prawach członków partii. Tak na wszelki wypadek. Strefa wolnego słowa natychmiast spróbowała przenieść ciężar problemu na standardy panujące w partii prawej i sprawiedliwej, przy których konkurencja jest sto lat za murzynami. Jednak media reżimowe nie podchwyciły tego wątku i nadal znęcają się nad zasłużonymi bojownikami o wolną Polskę.
Prominentni działacze zjednoczonej prawicy żalą się na rzekomą gigantyczną różnicę w przedstawianiu problemów dotyczących PO i PiS. W sumie to im się nie dziwię, bo przecież każda najdrobniejsza wpadka Platformy to przykład degrengolady całego obozu, natomiast przekręty zjednoczonej prawicy to pojedyncze incydenty, będące wynikiem zmowy wrogich sił, spisku obcych i manipulacji medialnych.
Niestety politycy PiS zapomnieli, bądź nie chcą pamiętać o pewnej podstawowej rzeczy. To nie kto inny tylko oni mają sztandarach wypisane prawo i sprawiedliwość. To przedstawiciele tej partii kreują się na strażników moralności, głośno bronią słusznych wartości i uważają, iż tylko oni mają moralne prawo do rządzenia Polską. Jeśli ktoś notorycznie i z premedytacją robi sobie z gęby cholewę, to nie powinien się później dziwić, że media to wykorzystują i punktują raz za razem.
Głoszenie wartości i domaganie się ich przestrzegania przez innych, samemu mając je w głębokim poważaniu, to są właśnie standardy funkcjonowania w życiu publicznym partii o nazwie PiS.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka