„Na wojnie każdy bagnet dobry" - tym starym rosyjskim porzekadłem, Jarosław Kaczyński usprawiedliwił skalanie swej dłoni uściskiem z Leszkiem Millerem.
Niestety, prawicowo-lewicowy sojusz nie wytrzymał próby czasu. Szef SLD poległ, nie doczekawszy nawet chrztu bojowego. Tempo, w jakim z czerwonego pająka zmienił się w wojownika o wolną Polskę, okazało się zbyt szybkie dla podległych mu żołnierzy. Widmo buntu wymusiło na nim odwrót na uprzednio zajmowane pozycje.
„Wybory zostały przeprowadzone w sposób, który podważa ich wiarygodność, ale używałbym słowa o wypaczeniu ich wyników, a nie o sfałszowaniu. Nie mam dowodów, by tak twierdzić, a już na pewno nie można obarczać tym przewinieniem Platformy Obywatelskiej” - stwierdził na wczorajszej konferencji prasowej, czym definitywnie zakończył swą chwalebną misję wyzwolenia Polski spod jarzma POwskiej niewoli.
Bagnet Kaczyńskiego złamał się, zanim ten zdążył wyprowadzić jakikolwiek cios. Solidna PRLowska, podwójnie hartowana stal, okazała się zwykłą chińską plastykową podróbką.
http://300polityka.pl/news/2014/11/26/5-sposobow-millera-na-tlumaczenie-spotkania-z-kaczynskim/
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka