Wielki syn Kościoła, wspaniały kapłan i biskup, który bez kompleksów kierował się w życiu zasadami Ewangelii, człowiek bez reszty oddany Ojczyźnie. Tak wspominały śp. ks. bp. Albina Małysiaka, długoletniego krakowskiego biskupa pomocniczego, rzesze uczestników wczorajszych uroczystości pogrzebowych, które odbyły się w Krakowie. Na Mszę św. do królewskiej katedry na Wawelu przybyło wielu kardynałów, arcybiskupów, biskupów, kapłanów i wiernych. Uroczystości pogrzebowe transmitowały Telewizja Trwam i Radio Maryja.
- Kościół potrzebuje gorliwych pasterzy na miarę biskupa Albina i potrzebuje gorliwych wiernych, dających świadectwo Ewangelii w swoich środowiskach - podkreślał w homilii ks. kard. Stanisław Dziwisz, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej. - To jest testament i zadanie, jakie nam zostawił pasterz, którego dziś żegnamy. I któremu zarazem dziękujemy za wielki wkład w życie Kościoła krakowskiego i polskiego w ciągu długich lat życia, którymi Bóg go obdarzył - mówił metropolita krakowski.
Przemawiając w imieniu Konferencji Episkopatu Polski jej przewodniczący ks. abp Józef Michalik, wyznał, że śp. ks. bp Albin Małysiak wnosił nowego ducha do obrad Konferencji Episkopatu Polski. - Wiele mu zawdzięczamy, uczyliśmy się od niego, był nieustępliwy - mówił ksiądz arcybiskup. - To wielki syn Kościoła i Ojczyzny - podkreślił przewodniczący KEP.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło wielu księży kardynałów, ponad 30 biskupów, kapłani oraz licznie zgromadzeni wierni. Specjalny telegram kondolencyjny przysłał w imieniu Ojca Świętego sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej ks. kard. Tarcisio Bertone. Po Mszy Świętej ciało zmarłego śp. ks. bp. Albina zostało odprowadzone na cmentarz Salwatorski.
Bohaterski duszpasterz i biskup
Jest wielu wspaniałych, wybitnych duszpasterzy i biskupów, ale ks. bp Albin Małysiak był zupełnie wyjątkowy. Trudno opisać go w kilkudziesięciu zdaniach. Do tego trzeba książek, opracowań. Był bowiem zupełnym fenomenem. Ci, którzy go znali, słuchali, wiedzą, że wszystkie słowa o nim są małe. Nie wypowiedzą tego, jak niezwykłym był człowiekiem. Kochał Boga, Kościół i Polskę. Los każdego człowieka był mu drogi. Nie szczędził sił do końca swojego życia, by - jak sam mówił - z radością głosić Ewangelię. Kraków płacze po ks. bp. Albinie. Płaczą jego bliscy i przyjaciele. Została po nim pustka...
Sam ks. bp Albin jeszcze kilka miesięcy temu tak mówił o sobie: "Piękne jest moje życie. Dla mnie głoszenie Ewangelii jest najpiękniejszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu". Niezwykłe słowa... Piękne... Są wspaniałym świadectwem zwłaszcza dziś, kiedy ksiądz biskup jest już w Domu Ojca.
Ci, którzy znali ks. bp. Albina Małysiaka osobiście, przyjaźnili się z nim, podkreślają, że był to człowiek z krwi i kości. "Syn kupca" - tak często o sobie mówił - który lubił jasne sytuacje. Cały ks. bp Albin... Pamiętam, jak w 2004 roku pojechaliśmy do Szczawnicy, by nakręcić sceny do filmu "Ukrywałem Żydów". Przyszła tam wtedy kobieta, która przypadła do nóg księdza biskupa i dziękowała mu, że ocalił jej życie. Opowiadała nam, że pomagała partyzantom i któregoś dnia złapało ją gestapo. Pewnie straciłaby życie, gdyby nie ks. Albin, który dał jej alibi... On przytulił tylko tę panią do serca. Pewnie takich przypadków mógł opowiedzieć wiele. Nigdy nie opowiadał. Zresztą na medal "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" zgodził się po kilkakrotnych naleganiach córki uratowanej Żydówki. Podobno ludzie w Szczawnicy wiedzieli, że ks. Albin ukrywa Żydów - nikt go jednak nie wydał.
Dla niego wszystko było proste
- Miałem wielkie szczęście, że ponad 10 lat byłem blisko ks. bp. Albina Małysiaka - wyznaje jego asystent liturgiczny Łukasz Lech. - Jeździłem z nim na różne uroczystości, by pomagać mu, a jednocześnie, by się od niego uczyć. Często jeździliśmy z nim samochodem, który przemieniał się w kaplicę. I przed uroczystością, i po niej zawsze się modliliśmy w aucie. Ta wspólna modlitwa z ks. bp. Albinem spowodowała to, że przylgnąłem do Różańca. Dziś nie ma dnia, bym się na nim nie modlił. Jestem mu za to szalenie wdzięczny - podkreśla.
Z kolei w pamięci pana Łukasza żegnającego ks. bp. Albina zapisał się on jako człowiek prostolinijny, taki, który lubił jasne sytuacje. Człowiek, który bardzo kochał ludzi i był niezwykle radosny. - On nauczył mnie, że trzeba szanować każdego człowieka, nauczył miłości do ludzi, patriotyzmu. W jego prostocie była cała jego świętość, taka bez egzaltacji, bez wielkich słów. Dla niego było wszystko proste - kochał Boga, więc dla Niego żył i pracował. Zawsze był pogodny, radosny, nieraz "pękaliśmy" ze śmiechu. Nazywałem go "uśmiechem archidiecezji krakowskiej" - mówi Łukasz Lech.
Przyjaciel Radia Maryja
Ksiądz biskup Albin Małysiak był bardzo wyczulony na sprawę mediów. Był także wielkim przyjacielem Radia Maryja i Telewizji Trwam. - On wiedział, że służymy Kościołowi, Polsce i ludziom. Wiedział, co dzieje się z Polską, widział różne manipulacje i bronił nas, gdyż my służymy prawdzie. On kochał Ewangelię, Polskę, kochał prawdę - podkreślił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. dr Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, który uczestniczył wczoraj w uroczystościach pogrzebowych w Krakowie. - Był naszym przyjacielem i wierzymy, że jak kiedyś nam pomagał, tak teraz - może jeszcze skuteczniej - będzie nas wspierał z Nieba - dodał.
Długoletni krakowski biskup pomocniczy do końca swego pięknego życia zachęcał wiernych, by angażowali się w tworzenie katolickich środków przekazu, by je czytali, rozpowszechniali. Wiedział, że dzięki środkom społecznego przekazu można dotrzeć do coraz to nowych ludzi. W ostatnich latach zachęcał, by tworzyć telewizję, by wchodzić z dobrymi treściami w internet. Pomimo sędziwego wieku chciał jeszcze nauczyć się pracować na komputerze, chciał poznać obsługę internetu. Jemu wciąż było mało. Wciąż chciał więcej... Zmarł 16 lipca w Krakowie w wielu 94 lat.
Był nieugięty
Ks. bp Ignacy Tokarczuk z Przemyśla:
Odejście ks. bp. Albina Małysiaka stanowi ogromną stratę dla Kościoła w Polsce. Często rozmawialiśmy, dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami, nawzajem się wspieraliśmy. Obaj byliśmy prześladowani przez komunistów. Na ks. bp. Albina, niepokornego duchownego, przygotowany był zamach, gdy któregoś dnia [18 maja 1985 roku - przyp. M.P.] jechał po bierzmowaniu z Bieńkówki. Wyszedł z tego cały tylko dzięki zręczności kierowcy. Innym razem grożono mu więzieniem. Był jednak nieugięty i bronił prawdy do końca. Przeżyliśmy może dlatego, że ówczesne władze zrozumiały, iż po śmierci możemy być groźniejsi niż za życia, i dały nam spokój.
Wrażliwy na człowieka
Ks. bp Jan Szkodoń, krakowski biskup pomocniczy:
Wiele nauczyłem się od ks. bp. Albina. Sam będąc biskupem, mogłem jeszcze bardziej doświadczyć jego otwartości, wrażliwości na ludzkie potrzeby. Świętej pamięci biskup Albin miał wrodzoną łatwość kontaktów z ludźmi. Dla niego nie było problemu, aby podjąć dialog czy to z pojedynczym człowiekiem, czy z grupą osób, czy wreszcie z rzeszą ludzi. Ta wrodzona łatwość kontaktu i wrażliwość na człowieka pomagały mu spełniać jego chrześcijańskie i kapłańskie zadania. Sam widziałem, że interesował się prostymi ludzkimi sprawami: czy ludzie mają gdzie mieszkać, co jeść, czy mają pracę i środki na kształcenie dzieci. Już samo to, że dopytywał ludzi o te sprawy, pomagało im. Często podczas wizytacji kanonicznych pytał o różne kwestie proboszcza, kapłanów, uwrażliwiał ich na potrzeby wiernych. Zawsze interesowało go to, czy w parafii działa zespół charytatywny. Często o pomocy charytatywnej rozmawiał z odpowiedzialnymi z diecezji. Wciąż szukał nowych sposobów, by pomagać ludziom.
Okazywał wrażliwość na biedę materialną, ale także tę duchową. Wiem, że zawsze był w stanie spotkać się z człowiekiem, porozmawiać, wysłuchać, pomóc, znaleźć dobre rozwiązanie. To było jego szczególne miłosierdzie. Wiele razy, kiedy się z nim spotykałem, rozmawiałem, reagował bardzo żywiołowo. Podkreślał, że trzeba pracować, szukać wciąż nowych rozwiązań, być blisko ludzi, wtedy można bardzo dużo dobrego zrobić.
Kipiał optymizmem
Marek Mirosławski, asystent ks. bp. Albina Małysiaka:
Biskup Albin - te dwa słowa-klucze zawsze działały jak hasło. Wystarczyło je wypowiedzieć w Kościele krakowskim, ale także w Polsce i na Watykanie i wiadomo było, o co chodzi. Te słowa oznaczają KOGOŚ. Oznaczają człowieka-legendę. Ksiądz biskup Albin Małysiak pozostanie w mojej pamięci jako człowiek niesłychanie bezpośredni. Cała jego osobowość kipiała chrześcijańskim optymizmem, co nie znaczy, że był człowiekiem lukrowanym. Jak do czegoś był przekonany, to mówił prosto z mostu; nawet jeżeli chodziło o sprawy trudne. Często przywoływał cytat starożytnych Rzymian: "Clara pacta faciunt amicos" - Wszystko, co się mówi jasno, rodzi przyjaźń. A uczucie to okazywał każdemu napotkanemu człowiekowi. Swoją pracę duszpasterską traktował po żołniersku - walczył o królestwo Boże w ludzkich sercach setkami wizytacji i bierzmowań, tysiącami kazań i przemówień. Jeszcze do ubiegłego roku jego kalendarz był wypełniony prawie na każdy dzień - a już wtedy był siedemnasty rok na emeryturze! Po prostu nie zważał na to. Zawsze gotów do pomocy krakowskim kardynałom - Karolowi Wojtyle, Franciszkowi Macharskiemu i Stanisławowi Dziwiszowi.
Homilia: ks. kardynał Stanisław Dziwisz, Kraków 22.07.2011
Homilia wygłoszona podczas mszy św.
koncelebrowanej z okazji 40-lecia sakry biskupiej
ks. bpa Albina Małysiaka
www.radiomaryja.pl/audycje.php
Ks. Bp. Albin Małysiak, Kościół a polityka. cz.1.
Ks. Bp. Albin Małysiak, Kościół a polityka. cz.2.
Patriota Takiej schizofrenii i zakłamania mogą dopuścić się tylko ludzie, którzy własnych obywateli mają za stado tępaków i debili. http://warszawskagazeta.pl środa, 22 czerwca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości