TV TRWAM wciąż nie otrzymała miejsca na cyfrowym multipleksie

Dyskryminując Telewizję Trwam, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przestrzega zasady pluralizmu w naziemnej telewizji cyfrowej
Nasz Dziennik 23.08.2011.
Barbara Bubula
Na bezpłatnych multipleksach Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji znajduje wolne częstotliwości wyłącznie dla nadawców lewicowo-liberalnych. Przy cyfryzacji telewizji konsekwentnie wykluczana jest Telewizja Trwam i widzowie, którzy identyfikują się z katolicką kulturą i światem wartości.
W ciągu najbliższych dwóch lat w miejsce dotychczasowych kilku programów telewizyjnych dostępnych ze zwykłej anteny ma się pojawić ponad dwadzieścia. Stanie się tak wskutek zmiany systemu nadawania sygnału telewizyjnego z analogowego na cyfrowy. W ten oto sposób ukształtowany zostanie na nowo krajobraz telewizyjny w naszym kraju. W ofercie znajdzie się trzykrotnie więcej dostępnych treści, a nowe kanały telewizyjne będą bezpłatne. Czy dzięki tej operacji zwiększy się pluralizm prezentowanych poglądów i powiększy konkurencja na rynku mediów?
To zależy od decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o przyznaniu koncesji na nowe, wolne częstotliwości cyfrowe. Co tu dużo mówić - bezpłatna telewizja naziemna to wizytówka kulturalno-ideowa każdego kraju, obraz tego, w jaki sposób władze chcą zaspokajać potrzeby budowania wspólnoty, głoszenia prawdy i dawania godziwej rozrywki wszystkim istotnym grupom społeczeństwa. U nas jak dotąd widać wyraźnie, że wolne miejsca na cyfrowym polu zajmują jednak nadawcy z zamkniętego kręgu ukształtowanego w latach 90. systemu mediów elektronicznych. Telewizyjny krajobraz po cyfryzacji to mieszanka rozrywkowo-komercyjna o zdumiewająco jednolitym profilu ideowym. Wszystkie pozytywnie przyjęte przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji wnioski wywodzą się ze środowisk lewicowych i liberalnych. Regulatorzy mediów nie skorzystali z okazji, by przy cyfryzacji telewizji zapobiec wykluczeniu z mediów oferty konserwatywnej, związanej z tradycją religijną naszego kraju. Wręcz przeciwnie, z pożałowania godną zaciekłością pozbawiają te środowiska należnych im praw do udziału w przestrzeni mediów, odcinając im techniczne środki dostępu do odbiorców i wykorzystując wszelkie preteksty prawne, by utrudnić funkcjonowanie. Czy na dwadzieścia bezpłatnych cyfrowych stacji TV nie ma prawa istnieć chociaż jedna zaspokajająca potrzeby milionów widzów, którzy identyfikują się z katolicką kulturą i światem wartości? Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy telewizja publiczna już doszczętnie została ogołocona z ludzi i programów podejrzewanych o sympatie prawicowe.
Podział wpływów w multipleksach
Dzięki decyzjom KRRiT podjętym jesienią ubiegłego roku oraz w kwietniu i lipcu tego roku przyznane zostało już osiem nowych koncesji komercyjnych i miejsce dla siedmiu programów TVP. Znajdą się one w trzech pakietach cyfrowych nazywanych multipleksami. Do kilku województw dociera już sygnał multipleksu nr 2 (MUX 2), z programem TVN, Polsat, PULS, TV4 oraz po jednym dodatkowym programie każdego z tych nadawców. Podobnie TVP uruchomiła już własny MUX 3 o słabym zasięgu nadawania, w którym na razie umieściła sygnał TVP Kultura i TVP Historia oraz TVP1, TVP2, TVP Info. Sygnały te czasowo (do roku 2013) obecne będą także w pierwszym multipleksie. Trwa przydzielanie ostatnich wolnych miejsc w MUX 1. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dała niedawno koncesję na naziemne nadawanie telewizji cyfrowej na obszarze całego kraju dla POLO TV, muzycznej stacji emitującej muzykę biesiadną i disco polo. Ta decyzja oznacza, że już drugie miejsce w MUX 1 uzyskał związany z lewicą koncern medialny, czyli ZPR (m.in. wydawca "Super Expressu" oraz właściciel ok. 20 proc. polskiego rynku hazardu). Podczas pierwszego rozdziału koncesji na tym multipleksie w kwietniu koncesję uzyskała ESKA TV, również należąca do tej grupy, także na program muzyczny. Kwietniowa decyzja KRRiT, której niemal nikt nie zauważył, dała miejsce w pierwszym pakiecie cyfrowym również dwu firmom zajmującym się dotąd produkcją telewizyjną, zwłaszcza serialami, czyli ATM Grupie ("Ranczo") oraz spółce Stavka (powiązanej z BESTA FILM, producentem m.in. "Londyńczyków"). Czwartą koncesję otrzymała wtedy spółka Kino Polska, która jednak ku zaskoczeniu wszystkich z tego dobrodziejstwa zrezygnowała, robiąc miejsce dla POLO TV.
O cztery miejsca w pierwszym multipleksie ubiegało się kilkunastu nadawców. Była wśród nich także nadająca obecnie przez satelitę Telewizja Trwam. Krajowa Rada odrzuciła jednak ten wniosek, w dość specyficzny sposób rozumiejąc zasadę pluralizmu w naziemnej telewizji cyfrowej, do przestrzegania którego zobowiązana jest ustawowo. W rezultacie powstał następujący podział wpływów: w trzech bezpłatnych multipleksach łącznie TVP ma na razie dziesięć miejsc (docelowo siedem lub osiem), POLSAT wraz z powiązaną z nim kapitałowo TV4 - cztery, TVN - dwa, ZPR - dwa, PULS - dwa, ATM Grupa - jeden, Stavka - jeden.
Wniosek Telewizji Trwam odrzucony
Obecność w jednym z multipleksów oznacza dotarcie do kilkunastu milionów potencjalnych nowych widzów, przy stosunkowo małej konkurencji (wybór z 20 stacji, a nie z 80-100, jak w pakietach płatnych). Szacuje się, że po uzyskaniu dostępu naziemnego liczba widzów każdego z kanałów dostępnych dotąd odpłatnie z satelity lub kablówki co najmniej się podwoi. Oznacza to istotne zwiększenie wpływu danego nadawcy na odbiorców. Czy tego obawiają się decydenci, odrzucając wnioski Telewizji Trwam i oferując w zamian wątpliwej wartości kanały komercyjno-rozrywkowe? Do rozdysponowania w bezpłatnych multipleksach cyfrowych zostały jeszcze tylko trzy miejsca, i to pod warunkiem, że zwolni je dziś umieszczona tam czasowo telewizja publiczna. O tym, kto jeszcze uzyska dostęp do tych trzech wolnych częstotliwości cyfrowych, zdecyduje w ciągu najbliższego roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zdominowana do roku 2016 wyłącznie przez ludzi związanych z PO, SLD i PSL. Jaka będzie dalsza polityka tego regulatora mediów? Nie ma wątpliwości, że tylko pod wpływem zdecydowanego, stanowczego i wytrwałego domagania się równego dostępu do mediów przez rzesze ludzi sympatyzujące z Telewizją Trwam może się zmienić dotychczasowa polityka dyskryminacji konserwatywnych odbiorców mediów.
Oczywiście, bez względu na to, czy KRRiT uzna wreszcie prawo widzów nieakceptujących lewicowo-liberalnej oferty telewizyjnej do sprawiedliwego udziału w przestrzeni medialnej i prawo niezależnych od tych środowisk nadawców do istnienia, Telewizja Trwam nadal będzie dostępna poprzez sygnał satelitarny, jak dotąd. Wiemy jednak, że wtedy wiele zależy od polityki operatora kablowego lub platformy satelitarnej, pośrednika, który zechce lub nie umieścić jej sygnał w swych płatnych pakietach. Nadal oferta konserwatywnych mediów będzie docierała poprzez internet, nadal będzie można kupować "Nasz Dziennik" i niezależną prasę. Ich odbiorcy wykładać będą własne pieniądze na ich rozwój i dokonywać dużych wysiłków, by do nich dotrzeć. W tym czasie na cyfrowym telewizyjnym pastwisku będą się pasły swobodnie i tuczyły nowe telewizje, korzystając z uprawnień, ułatwień i przychylności władz. Jedni będą mieć utrudnienia i zakazy, drudzy - ułatwienia i nadmiar przywilejów. A podobno żyjemy w kraju, gdzie mają obowiązywać równe prawa i równe szanse dla wszystkich. Tych równych szans od lat odmawia się jednak wielomilionowej społeczności Polaków szanującej wiarę i tradycję.
Kto znajdzie się w pierwszej dwunastce?
O tym, jak wielkie znaczenie dla koncernów medialnych ma posiadanie prawa do nadawania naziemnego, przypomina dramatyczny przebieg rozstrzygnięcia na początku lat 90. kwestii, kto będzie pierwszym polskim komercyjnym nadawcą telewizyjnym. Prezydent Lech Wałęsa w atmosferze skandalu odwołał wtedy przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Marka Markiewicza za to, że nie po jego myśli wydana została koncesja dla Polsatu. Mniej burzliwie, ale jednak w dość szerokiej dyskusji publicznej podejmowane były rozstrzygnięcia kilka lat później, które doprowadziły do powstania imperium TVN. Z biegiem lat coraz ciszej było wokół decyzji o przydziale kolejnych telewizyjnych częstotliwości i zmian własnościowych, w rezultacie których Polsat powiązał się kapitałowo z TV4, a TV PULS zdobywała tylko resztki z pańskiego stołu, musząc się zadowolić słabym dostępem do widzów. Rozwój tego ostatniego nadawcy został zresztą mocno ograniczony, jak twierdzą niektórzy eksperci, wskutek polityki Urzędu Komunikacji Elektronicznej i jego poprzedników prawnych. Wiele lat trwały bowiem spory o to, dlaczego niektóre wolne częstotliwości telewizyjne nie zostały udostępnione, przez co utrwalał się system, w którym dominował Polsat i TVN, a rozwój konkurencji został zahamowany.
Za nadawanie naziemne, w przeciwieństwie do taniej koncesji satelitarnej, trzeba uiszczać dość słoną opłatę. Dlaczego więc medialni potentaci tak zaciekle o nie walczą, mimo że wydawałoby się, iż chodzi o mniejszość społeczeństwa, która nie korzysta z płatnej telewizji, dziś, kiedy stosunkowo łatwe jest uruchomienie nadawania za pośrednictwem satelity? Okazuje się bowiem, że to właśnie nadawanie naziemne daje istotną przewagę nad dziesiątkami innych kanałów satelitarnych. Kiedy przyjrzymy się liście najpopularniejszych programów telewizyjnych, nadal w pierwszej dziesiątce znajdują się wszyscy nadawcy posiadający częstotliwości naziemne. Telewizje naziemne mają wciąż łącznie ponad 65 proc. udziału w oglądalności. Nie tylko dlatego, że są lepsze od większości ze 160 polskojęzycznych stacji satelitarnych. Przyczyna tkwi także w tym, że ludzie niechętnie zmieniają swe przyzwyczajenia. Ich gust ukształtowany został w czasach, kiedy jeszcze nie mieli anteny satelitarnej i kablówki. Okazuje się także, co warto wiedzieć, iż istnieją przytaczane przez wielu medioznawców badania naukowe potwierdzające prawidłowość, że nawet mając do wyboru setkę telewizyjnych kanałów, po pewnym czasie zorientujemy się, że stale oglądamy tylko ok. 12 z nich. Tak skonstruowana jest ludzka psychika. Trwa więc zaciekła walka o to, które z kanałów telewizyjnych znajdą się w owej pierwszej dwunastce ulubionych przez większość Polaków. Byłoby z pożytkiem dla wszystkich, także tych traktujących dziś z pogardą i nienawiścią Radio Maryja i Telewizję Trwam, by w pierwszej dwunastce najchętniej włączanych programów telewizyjnych był taki, w którym codziennie rozbrzmiewa Koronka do Miłosierdzia Bożego i Apel Jasnogórski, w którym można zapoznać się z rzetelną informacją oraz dzięki któremu można włączyć się we wspólnotę poczuwającą się do odpowiedzialności za swój kraj.
Autorka w latach 2007-2010 była członkiem KRRiT desygnowanym przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Nie ma wątpliwości, że tylko pod wpływem zdecydowanego, stanowczego i wytrwałego domagania się równego dostępu do mediów przez rzesze ludzi sympatyzujące z Telewizją Trwam może się zmienić dotychczasowa polityka dyskryminacji konserwatywnych odbiorców mediów.

Patriota Takiej schizofrenii i zakłamania mogą dopuścić się tylko ludzie, którzy własnych obywateli mają za stado tępaków i debili. http://warszawskagazeta.pl środa, 22 czerwca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości