Tego można było się spodziewać, że Prawo i Sprawiedliwość nie da spokoju śp. Andrzejowi Lepperowi. W swoim politycznym amoku trumiennym dotarli właśnie na miejsce tragedii. Dotarli, bo hiena jest w stanie przebiec wiele kilometrów w celu dotarcia do padliny, a posłowie największej partii trumiennej musieli biec od piątku. Są już na miejscu i nie wyglądają na zmęczonych. Wręcz przeciwnie. Napój regeneracyjny jaki dostali wczoraj od redaktora naczelnego Gazety Polskiej sprawił, że są w najwyższej formie do pożywienia się w kampanii zwłokami. Dodajmy, kolejnymi zwłokami.
Lubość z jaką podchodzą do zwłok, kiedy rodzina jeszcze tym żyje nie jest dziwna. Prawo i Sprawiedliwość pokazało już w trakcie "kampanii smoleńskiej", że uwielbiają buszowanie przy trupach. Teraz buszują przy zwłokach osoby, która została przez Nich zaszczuta i zniszczona. W portretach psychologicznych morderców bardzo często jest tak, ze wracają na miejsce popełnionego mordu. Panowie wrócili i starają się odwrócić uwagę całej opinii publicznej od tego, że wykończyli (może nie tylko politycznie) swojego byłego koalicjanta.
Hieny żywią się głównie padliną, ale też strategia polowania hien polega na ściganiu zdobyczy, aż do całkowitej utraty sił przez ofiarę. Chwytają za kark i żebra i powalają na ziemię. Potrafią w ciągu godziny ogołocić szkielet z mięsa oblizując się przy tym zamaszyście swoim językiem.
Hiena w osobie posła Mularczyka musi zjeść najwięcej ze zwłok samobójcy, wybitnie przy tym mlaskając. Dlatego, że poseł nie jest pewien swojego miejsca na listach wyborczych. Jest posłem który nie wnosi niczego do życia politycznego, jest bezbarwny, jest pozbawiony instynktu politycznego, jest człowiekiem który jakby nie był w partii podczepiony pod Zbigniewa Ziobro zostałby nikim.
Hieny dobiegły i zaczynają mlaskać. Żeby się tylko nie udławiły przy takiej ilości padliny.
Inne tematy w dziale Polityka
