Niedawno (12.06) na niniejszym blogu ukazał się tekst Marcina Motylewskiego, członka naszego zacnego Stowarzyszenia, p.t. “Pośmiertny efekt cieplarniany, czyli tyrania tradycji”. Tekst jest w najlepszym razie mierny, szczególnie pod względem językowym. Polszczyzna autora pozostawia wiele do życzenia i niestety czyni tekst bardzo trudnym do zrozumienia. Komentujący artykuł również to dostrzegli - charakterystycznym jest, że w komentarzach skupili się na formie, a nie na treści. Po prostu pierwsze, co rzuca się w oczy gdy czyta się tekst Motylewskiego, to fakt, że człowiek w wielu miejscach niewątpliwie napisał nie to, co chciał napisać. Konstrukcja zdania “nowe pokolenia szukają drogowskazu w obliczach dinozaurów, których polityczny pragmatyzm pochłania ...” wskazuje na to, że pragmatyzm dinozaurów coś (lub kogoś) pochłania, gdy w rzeczywistości chodziło o to, że dinozaury są pochłanianie przez pragmatyzm. To tylko jeden przykład, ale dość dobrze obrazuje on problem, z którym mamy do czynienia w całym artykule. Czytelnik, chcący zrozumieć tekst Marcina musi poświęcić wiele czasu i energii na przetłumaczenie go na język polski, tak wiele, że większość nie zadała sobie tego trudu i stwierdziła po prostu, że “tekst jest denny”. Zapewne można uznać, że komentarz ten wyczerpuje temat, ale to nie do końca prawda. Owszem, w większości składa się on z niemal niemożliwych do zrozumienia zdań, ale mimo wszystko zostały tam postawione jakieś tezy, do których wypada się odnieść.
Tekst kończy się stwierdzeniem, że w warunkach wolnego rynku jak tylko jest popyt jest też i podaż. Jest to chyba jedyny fragment, który nie wymaga żadnego komentarza. Na ten temat napisano już miliony stron i nie ma sensu “wywarzać otwartych drzwi”, gdyż to, co M.M. napisał, to jest zwyczajnie “oczywista oczywistość”. Niestety ostatnia, mało odkrywcza teza jest jedyną, z którą można zgodzić się bez zastrzeżeń.
KoLega Motylewski w swoim tekście wyraził ogólne niezadowolenia i nie bardzo wiadomo o co tak naprawdę mu chodzi. Nie jestem psychologiem, więc nie będę próbowała znaleźć rozwiązania jego problemów. Niestety poza bezsensownym biadoleniem M.M. odniósł się parę razy do stowarzyszenia, którego jestem członkiem i do czasopisma, w którym pełnię funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Te fragmenty należy, moim zdaniem, skomentować.
Autor tekstu zarzucił KoLibrowi, że ten upodobnił się w reakcji na katastrofę pod Smoleńskiem do innych prawicowych organizacji i że stał się propaństwowy, wyrzekając się tym samym swego dziedzictwa.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego uczczenie pamięci osób tragicznie zmarłych Marcin Motylewski nazywa “płynięciem z prądem”. W naszej kulturze jest taki zwyczaj, że po czyjejś śmierci zapala się lampkę za duszę zmarłej osoby (warto tu zaznaczyć, że nie pali się zniczy “po” kimś, tylko właśnie za czyjąś duszę). I nawet jeśli z daną osobą się nie zgadzałam, to nie oznacza, że nie należy się jej szacunek.
Nie jest też dla mnie do końca jasne, czemu “propaństwowość” KoLibra wyrażająca się w szczególnym uczczeniu urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który zmarł w tragicznych okolicznościach jest czymś niestosownym. KoLiber nie jest organizacją anarchistyczną, a rzekłabym, że nawet wręcz przeciwnie. Każdy, kto zada sobie trud przeczytania Deklaracji Ideowej zobaczy, że KoLiber nie stoi w opozycji do państwa jako takiego (i jak sądzę nigdy nie miał stać).
Jestem dość pewna, że nikt z nas nie zaczął nagle uważać Lecha Kaczyńskiego za konserwatywnego liberała, ale mimo wszystko był on Głową Państwa i z tej racji należał mu się szacunek tak za życia jak i po śmierci. Nikt z nas nie zamierzał “jechać po emocjach” (cokolwiek by to miało znaczyć), nie ulegliśmy także “zbiorowemu porywowi serc” - zarówno w dniu tragedii, jak i po niej zachowywaliśmy się, w moim przekonaniu, po prostu właściwie.
A że jeden numer Gońca Wolności w całości był poświęcony tragedii? Cóż, nawet jeśli nie jest rolą KoLibra podkreślanie doniosłości wydarzeń, to z pewnością omawianie ważnych zdarzeń jest jedną z ról mediów, a Goniec Wolności do nich właśnie się zalicza. Uznaliśmy, że w zaistniałych okolicznościach zasadnym będzie przygotowanie numeru, w którym nasi redaktorzy będą mieli okazję wypowiedzieć się na temat katastrofy. Nie trzeba być politologiem, by zdawać sobie sprawę, że jej konsekwencje są kolosalne i nasz miesięcznik, jak każde szanujące się czasopismo, musiał poświęcić jej odpowiednio dużo miejsca. A o wadze tego wydarzenia doskonale świadczy fakt, iż przeszło dwa miesiące później Marcin uznał za stosowne popełnić tekst bezpośrednio się do niej odnoszący.
Z jakiegoś, sobie tylko znanego powodu, w tytule użył słów “tyrania tradycji”, co u członka organizacji, w której Deklaracji Ideowej wyraźnie napisane jest: “uważamy, że wspólna tradycja jest czynnikiem scalającym społeczeństwo oraz wytwarzającym poczucie jedności narodowej,” jest mocno zastanawiające. Czytając tekst KoLegi Motylewskiego ciężko oprzeć się wrażeniu, że nie dość, iż nie zna on języka ojczystego, to na dodatek nie zaznajomił się z fundamentalnymi dokumentami organizacji, której członkiem jest od dziesięciu lat.
W swoim artykule M.M. napisał, że “może pora znaleźć sobie szufladkę, z której wystroju będę mógł się wytłumaczyć przed samym sobą z czystszym sumieniem”. Skoro tyrania tradycji, wpisana w naszą Deklarację Ideową wywołała aż taką traumę, to może faktycznienależy tak zrobić. No cóż, krzyżyk na drogę.
Anna Grabińska
www.koliber.org
Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski.
Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo.
W naszej działalności dążymy do:
I Realizacji idei wolnego społeczeństwa.
II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym.
III Obrony suwerenności państwowej.
IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa.
V Rozwoju samorządności.
VI Poszanowania tradycji i historii.
VII Uznania szczególnej roli Rodziny
Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki.
Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy.
Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości