Wiele, zwłaszcza, że wiele odcieni i nurtów tych dwóch światopoglądów jest ze soba wyraźnie sprzecznych. Z drugiej strony czasami niewiele ich dzieli, a wiele łączy, gdy dochodzi do ich róznych interpretacji czy programów konserwatywno-liberalnych.
Spróbuję (ironicznie) wytłumaczyć jednak liberalizm i konserwatyzm nie politycznie, ale w zgodzie z pewnym ich znaczeniem funkcjonującym w jęyku, tym najbardziej podstawowym, codziennym. Odniosę się takze do różnych badań, które przeprowadzili naukowcy na świecie, aby rozróżnić postawę (psychiczna) liberalną i konserwatywną.
A więc zacznijmy od krótkiej charakterystyki obu nurtów, ale dokonanej poza polityką, powiedzmy, że na poziomie mentalnym.
Moją tezą nr 1 będzie, że na szerokim continuum postaw od skrajnego konserwatysty do skrajnego liberała, pierwsza postawa (skrajny konserwatyzm) oznacza, że wszystko śmierdzi i że nikomu nie należy ufać, natomiast druga z nich (skrajny liberalizm) polega na tym, że zaufać należy każdemu i powąchać należy wszystko.
Zilustrujmy to życiowo: skrajny konserwatysta nie lubi nonkonformizmu i ekstrawagancji, małżeństwa homoseksualne uważa za ohydne, takież stosunki seksualne za ohydne, w ogóle seks, nawet heteroseksualny go brzydzi, nie lubi "zwierzecości", dlatego naturalnośc zastępuje sztucznością i sztywnością, dlatego dobrym zawodem dla skrajnego konserwatysty jest bycie kapłanem katolickim albo zakonnicą, gdzie obowiązuje celibat. Ponadto skrajny konserwatysta, skoro wszystko mu "śmierdzi", to nie darzy także szacunkiem ludzi, każdego podejrzewa o złe zamiary, o spisek, często o zasięgu wszechswiatowym, stąd nie dziwota, ze taka popularność teorii spiskowych wśród skrajnych konserwatystów.
Kim wobec tego jest skrajny liberał? Skrajny liberał to życiowy nonkonformista, a często ekstrawagant. Łamie te normy, które większosć przestrzega, obojętnie, jaki mają charakter. Skrajny liberał nie brzydzi się, ale wręcz chętny jest na rózne eksperymenty. Jest otwarty na ludzi i kontakty. Lubi ludzi. W sferze seksualnej nie ogranicza się do kontaktów heteroseksualnych, ale gotów jest poeksperymentowac z kolegami. Nie zaszkodzi, że zajara zioło,chętnie je popali. Popiera nowinki technologiczne i GMO, lubi pomidory o smaku truskawki. Jest tak naturalny, że oskarzają go o zwierzecowść. jak daja, to bierze. nie odmawia, bo najwazniejsze jest szczęście i przyjemność. Ufa ludziom, czasem nadmiernie, ale nie załamuje się w przypadku źle rozpoznanej sytuacji. jak już mówiono, nic mu nie śmierdzi, więc gotów jest popeółniać przestępstwa tak, jak by to była normalna sytuacja życiowa
Teza nr 2: postawy skrajnie konserwatywne i liberalne, a model gospodarki oparty na tych postawach
Skrajny konserwatysta: nikomu nie ufa i wszystko mu śmierdzi. Oszczędza pieniedze, ale nie w banku, bo im nie ufa. Nie ufa w ogóle ludziom, ani instytucjom, pieniądze więc trzyma we własnej skarpecie, nawet gdy zżera je inflacja. Jego poglądy gospodarcze są dogmatyczne: uważa, że nikt nie powinien sobie ufać, wobec czego modelem gospodarki powinna być autarkia, najlepiej okołodomowa, w ostateczności na poziomie krajowym, byle niezależnym od wszelkiego rodzaju globalnego układu, który jest spiskowo ułożony i napędzany. Skrajny konserwatysta potępia więc globalizację. Jednocześnie rozważając jego podejście do gospodarki na poziomie mikro, skrajny konserwatysta uważa wszelkie rozwiazania kolektywistyczne za podejrzane, bo zawsze ktoś (komu on nie ufa) może przetracić jego pieniądze. Nie ufa więc nie tylko bankom, ale i państwu. Podatki uważa za kradzież, dokonywaną na nim przez innych ludzi, którym nie ufa. Nie ufa bogatym (banki) i podejrzewa ich o zło i spiski oraz żerowanie na przeciętnym zjadaczu chleba. Nie ufa także biednym, nie lubi żebraków, ma w głębokiej pogardzie ludzi, którzy nie mają pracy i korzystają z zasiłków społecznych. Nazywa ich darmozjadami, krytykuje za posiadanie dzieci, bo jak twierdzi: na utrzymanie dzieci trzeba mieć pieniądze.
Skrajny liberał: bynajmniej nie oznacza skrajnego wolnorynkowca, w ogóle jako wróg wszelkiego dogmatyzmu, nie ścierpi on doktryn podpowiadanych mu przez dogamtyków typu Balcerowicz, Korwin-Mikke czy inni. W gestii oszczędzania pieniędzy skrajny liberał najchętniej oszczędza przez banki i instytucje, chyba że z powodu nadmiernego optymizmu w ogole nie oszczędza. Z powodu swego optymizmu nierzadko inwestuje w zbyt ryzykowne instrumenty, ale poprzez porażki uczy się na błędach. Jego poglądy gospodarcze są niedogmatyczne, ważne żeby jemu przynosiły szczęście, a jego otoczenie nastrajały optymistycznie. W tym sensie skrajny liberał bardziej optuje za socjalizmem bądź keynesizmem, choć równie dobrze może być on za wolnym rynkiem, jeżeli przynosi to pozytywne rezultaty. W każdym razie skrajny liberał jako osoba lubiąca eksperymentować z niepopularnymi poglądami, będzie w stanie łatwiej przyswoić poglądy np. socjalistyczne. Z kolei w socjalizmie będzie ona eksperymentować z kapitalizmem. Skrajny liberał ufa ludziom, obojętnie skąd są, nie boli wiec go globalizacja, świat chce mieć on otwarty i wolny na przepływ ludzi, idei, usług i towarów. Będąc indywidualistą, nie jest dogmatycznie przywiązany do poglądów indywidualistycznych tam, gdzie one indywidualność tę duszą. Tak więc jeśli widzi, że pracodawca mu nie ufa, to wyciaga wniosek, ze czas porzucić wolny rynek i poprzeć jakieś kolektywistyczne formy gospodarki. Skrajny liberał chętniej pójdzie tez na strajk niż skrajny konserwatysta. Skrajny liberał bowiem uważa, że trzeba sie ciągle wychylać, buntować i przeciwstawiać. Stąd też słuszny jest wniosek o bliskości skrajnego liberalizmu i anarchii, zwłaszcza jeżeli chodzi o metodę, a nie cel (anarchiści nie ufają państwu, skrajni liberałowie zmienaja zaś opinie w zależności od swej sytuacji materialnej). Skrajny konserwatysta zaś ludziom nie ufa, nie wierzy, ze strajk moze coś zmienić, a poza tym, czy jego koledzy z buntu nie zdradziliby go? Czy nie zostaliby przypadkiem sfinansowani przez jakiegoś żydowskiego milionera, który jako praktyczny kapitalista jest teoretycznym komunistą? Podejście skrajnego liberała do biednych i bogatych: skrajny liberał ufa ludziom, więc najczęściej uważa, że bogaty dorobił się solidną pracą, ale też że biedny zasługuje na wsparcie, bo nie chce mieć on wokół siebie nieszczęśliwych ludzi, którzy mogliby podważyć jego zyciowy optymizm. Jest tu zasadnicza sprzeczność, ale może być ona usunięta przez dodatkowe opodatkowanie bogatych, z czym skrajny liberał moze sie zgodzić bądź nie. Na pewno jednak będzie gotów do rozwiazań niekonwencjonalnych i nowatorskich.
Post scriptum
Stosunek skrajnego konserwatysty do skrajnego liberała: skrajny konserwatysta uważa skrajnego liberała za wichrzciela porządku, niszczyciela podstawowych wartości, człowieka, dla którego nawet gówno jest chlebem, zezwierzęconego itp. Jeśli jest bogaty utożsamia go z Żydem, masonem, znienawidzoną elitą, jeśli zaś biedny, to ma go za anarchistę, pijaczka, lumpa itp. W ostateczności uważa go za "głupka, który ma szczęście".
Stosunek skrajnego liberała do skrajnego konserwatysty: skrajny liberał uważa skrajnego konserwatystę za człowieka nieszczęśliwego i pechowca, który powinien skończyć ze swym umiłowaniem porządku i obowiazku, a bardziej zadbać o szczeście. Radzi mu więc, aby przestał czytywać i tworzyć rozmaite teorie spiskowe, a poczytał naukową ksiażkę (najlepiej o pożytkach z GMO), pooglądał latynoską telenowelę lub film pornograficzny. Żeby robił to, co lubi lub żeby działał, aby coś w swym życiu zmienić.
Jestem działaczem politycznym i ideologiem. Mieszkam w województwie zachodniopomorskim. Z poglądów keynesista, postępowiec, liberalny lewicowiec, marksista i socjalista. Walczę z ukrainofobią, antysemityzmem, germanofobią i rusofobią. Bronię osób niepełnosprawnych i wielodzietnych, homoseksualistów, wolnych ptaków, jak i biednych. Uważam, że pewne osoby powinny być pozbawione głoszenia wolnego słowa, bo hydra szowinizmu, nienawiści i rasizmu wciąż się odradza
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka