Idąc na urodzinowy koncert pani Magdy Umer do Teatru Polonia dobrze wiedziałem na co idę. Bo i trudno nie wiedzieć, gdy zna się repertuar tej Artystki.
Było tak, jak miało być.
Wraz z pierwszymi zaśpiewanymi przez nią słowami poczułem przemożną, zapierającą dech w piersiach, falę liryki płynącej ze sceny. Starałem się chwytać, rozważać i zapamiętywać słyszane słowa, usiłowałem nadążać za nutami mistrzowskich kompozycji. Śledziłem każde szarpnięcie struny, ruch smyczka, uderzenie w klawisze towarzyszących jej muzyków i uzmysławiałem sobie, że nie znam nikogo poza Magdą Umer, kto byłby zdolny wywołać takie odczucia.
Już jej pierwszy utwór "I wciąż się na coś czeka" uświadomił mi, że ja też na coś czekam, że Magda Umer na coś czeka i że każdy z tych siedzących wokół mnie ludzi też na coś czeka. Odniosłem wrażenie, że to "czekanie" zjednoczyło całą publiczność, że spowodowało, iż oczyma wyobraźni patrzyliśmy wszyscy w przyszłość z tęskną nadzieją, że to właśnie stamtąd - z przyszłości - nadejdzie coś, co odmieni nasze życia. I wydawało nam się w tamtej chwili, że to coś jest już tuż tuż.
Jakże inne mam odczucia, gdy słucham słów tej piosenki w interpretacji Kaliny Jędrusik. A przecież to też fantastyczne wykonanie. Ten liryzm z takim - właściwym chyba tylko Jej - zabarwieniem erotycznym, ta nostalgia, ten nastrój zauraczają, ale nie wywołują porywającej lirycznej fali, jak w przypadku Magdy Umer.
Ktoś mógłby powiedzieć, że teksty takich gigantów pióra jak Kofta, Osiecka, Gałczyński, Przybora, z kompozycjami Okudżawy, Strobla, Koniecznego czy Wasowskiego są same w sobie czystą liryką. Ja jednak myślę, że tylko Magda Umer potrafi z tych dzieł wydobyć to, co słuchacza uderza już w progu i trzyma do wyjścia w niezwykłym nastroju.
Liryka... Poezja… Dobry tekst piosenki, pieśni… Któż dziś śpiewa na profesjonalnym poziomie pełne czułości, zadumy, nostalgii i mądrości teksty płynące prosto z wnętrza człowieka? Chyba niezbyt wielu. I bardzo dobrze, bo przecież ilu ludzi, tyle gustów do zaspokojenia. Ja jednak, uderzany na co dzień sączącą się zewsząd muzyką, chciałbym, żeby teksty piosenek trzymały pewien poziom. Żeby teksty wielu popularnych przebojów wyzwoliły się z "częstochowskich" okowów. I mając takie - wierzę, że nie pobożne - życzenie zwracam się z prośbą do tych Artystów ( uzdolnionych wokalnie i muzycznie), którzy uwierzyli, że są też zdolnymi tekściarzami - odpuście sobie! Wiem, że czasy są trudne i dobry tekst kosztuje, ale uwierzcie mi - nie będzie hiciora bez dobrego słowa! Podobnie jak nie ma kasowego filmu bez dobrego dialogu i Biblii bez Księgi Rodzaju. Nie każcie nam słuchać, a już w żadnym razie nie nazywajcie poezją, albo o zgrozo - liryką - tego, co jest zbieraniną zapisanych linijek w rodzaju:
Wśród gwiazd nocy kochał mnie
Marzę wciąż, czy może śnię
Wśród gwiazd nocy kochał mnie
Ach jak piękne idą dnie.
Nie popadajcie w twórczą ekstazę i nie twórzcie o czwartej nad ranem, zamroczeni nocnym mrokiem, tekstu ot choćby takiego:
Jesteś przy mnie
Jesteś tu
U u u
U u u
Połóż dłoń na sercu mym
Ja obejmę dłonią twoje
I wpatrzeni, uniesieni
Wyszepczemy to oboje
Kocham, kocham
Kocham cie
E e e
E e e
Drodzy Artyści! Nie tylko ja czuję się zalewany utworami z tekstami na podobnym co wyżej poziomie i owszem - mogę wyłączyć radio! Ale jak można wyłączyć, gdy wszędzie wkoło coś gra, a ja tak lubię muzykę.
Magda Umer i jej "Portofino", "Ach panie, panowie", "Jak szumią kasztany", "Jeszcze w zielone gramy" i wszystkie, wszystkie jej liryczne perełki, przenoszą człowieka w zupełnie inny świat. Dlatego też wspomnienie o tym koncercie chowam w moim kulturalnym kuferku wysoko, tuż pod wierzchem, żebym w każdej chwili mógł do niego wrócić.
Stanisław Sygnarski
Inne tematy w dziale Kultura