WTQ WTQ
677
BLOG

Debata POlityczna

WTQ WTQ Polityka Obserwuj notkę 28

Dziś odbyła się długo zapowiadana debata miedzy kandydatami na stanowisko kandydata na prezydenta z ramienia Platformy Obywatelskiej. Należy podkreślić, że była ona bardzo nagłośniona i trudno było o niej nie usłyszeć. Skoro już zapowiadali ją tak nachalnie i próbowali skłonić ludzi do jej obejrzenia, postanowiłem skorzystać z tej okazji i spisać swoje wrażenia z tejże rozmowy. Zastrzegam jednak, że jest to mniej lub bardziej subiektywne moje stanowisko wobec obu kandydatów jak i samej debaty.

Komorowski & Sikorski

 

Wstęp do debaty był miły dla oka, bez większych fajerwerków. Nie próbowano wtopić się w styl amerykański. Wydaje mi się, że była to dobra decyzja realizatorów. W polskim wydaniu dosyć często próba naśladowania amerykańskiego stylu bez brania poprawki na różnice kulturowe kończyła się fiaskiem. Kandydaci zasiedli na fotelach, a prowadzący (Sławomir Nowak i Joanna Mucha) przywitali widzów i rozpoczęli od przedstawienia krótkiego filmu na temat obu kandydatów.

Materiał był krótki, dobrze zmontowany, potrafił stworzyć bardzo dobre wrażenie o obu kandydatach. Jedna rzecz wymaga jednak zwrócenia uwagi. Film przedstawiał tylko dobre cechy i fakty z życia oby kandydatów. Zabrakło jakichkolwiek wpadek, złych zachowań czy nawet wzmianki o złych ocenach w szkole. Rozumiem, że miał to być materiał  reklamujący kandydatów, jednak "tylko dobrze" mówi się o zmarłych. W stosunku do ludzi żywych, starających się o ważne stanowisko jest to w mojej ocenie sztuczne.

W części filmu poświęconej Radosławowi Sikorskiemu ponadto zauważyłem kilka nieścisłości. Pierwsza dotyczy samego wykształcenia, a mianowicie kierunków ukończonych przez ministra. Wymieniono trzy, które widnieją co prawda w jego życiorysie. Jednak nie rozumiem jak można (zakładam, że minister jest jednostką wybitną intelektualnie) skończyć 3 fakultety w niecałe 3 lata nauki. W 1981 roku uciekł z Polski (bez matury) do Wielkiej Brytanii gdzie podjął studia na Oxfordzie. W roku 1983 był już jako dziennikarz w Afganistanie. Proszę pomóc mi policzyć... ile lat studiował p. Sikorski? Dodam jeszcze, że znalazłem w sieci informacje świadczące o tym, że minister mógł jeden z dyplomów kupić za 10 funtów. Myślę, że można zainteresować się tematem i poprosić kandydata o przedstawienie wszystkich dyplomów.

Druga wspomniana nieścisłość to zdjęcie P. Sikorskiego, za które otrzymał w 1987 roku nagrodę World Press Photo. W spocie pokazano ładne zdjęcie młodego mieszkańca najprawdopodobniej Afganistanu. W rzeczywistości zdjęcie, które wygrało pokazywało śmierć afgańskiej rodziny. Można je obejrzeć tutaj. Nie jest to wina ministra, a osób montujących ten materiał. Jednak warto zwracać na takie rzeczy uwagę.  Trzecia sprawa dotyczy partnerstwa wschodniego, a przynajmniej reklamowania się pod takim szyldem. Więcej na ten temat wspomnę jednak w dalszej części tekstu.

Po materiale prowadzący dali możliwość wypowiedzenia się kandydatom w tzw. słowie wstępu. Każdy miał po 5 minut. W tej części obaj Panowie czytali z kartki przygotowane wcześniej przemówienie. Radosław Sikorski w moim odczuciu wypad znacznie gorzej. W pewnym momencie zaczął mówić o marzeniach ("Mam marzenie" - co kojarzy mi się z "Miałem sen" L. Kinga). Co więcej na usta cisnęły mi się pytania dotyczące tego wystąpienia. Pan minister "Chce zmusić Europę...", czy "Pokazać światu...". Z jednej strony chciałbym wiedzieć jak zamierza to zrobić. Z drugiej zaś strony przypomina mi się, że jest ministrem spraw zagranicznych i wszystko o czym mówi leży w jego kompetencjach. Dlaczego zatem nic w tą stronę nie zrobił do tej pory?

Pan Komorowski z kolei wypadł w tym etapie znacznie lepiej. Jego wypowiedz była znacznie płynniejsza, swobodna (chociaż także wspomagał się notatkami). W większości spraw stosował ogólniki i zawiłe zdania. Praktycznie nie znalazłem w tej wypowiedzi żadnego konkretu. Zdziwiły mnie natomiast dwa zdania marszałka. Po pierwsze "Inni powinni szanować głowę państwa Polskiego". Ładne zdanie, ale nijak ma się do rzeczywistości. Przy okazji wizyty prezydenta w Gruzji oraz w głośnej wówczas sytuacji, którą interpretowano jako możliwy nieudany zamach na prezydenta Pan Komorowski rzekł "Jaki prezydent, taki zamach" (w domyśle - nieudany). Gdzie ten szacunek do głowy państwa? Chyba, że słowo "Inni" nie oznacza p. Bronisława. Wówczas mea culpa. Drugie zaś zdanie, które mnie zdziwiło brzmiało mniej więcej tak: "Droga do prezydentury powinna przebiegać poprzez dokonania". I ja jestem bardzo ciekaw jakie dokonania mają obaj kandydaci PO. W całej debacie nie doczekałem się odpowiedzi na to pytanie. I na koniec jeszcze jeden kwiatek. Pan Komorowski nie zmieścił się ze swoją wypowiedzią w czasie. Chciał kontynuować, jednak stwierdził, że zaraz w pytaniach i tak będzie o to pytany, więc odpuścił. Z tego co słyszałem, pytania miały być niedostępne dla kandydatów. Skąd zatem taka pewność p. Komorowskiego? Może to wskazywać na to, że pytania jak i odpowiedzi były z góry przygotowane, a cała debata była tylko medialną szopką. A najbardziej martwi mnie to, że marszałek w swoim stwierdzeniu, że będzie pytany o konkretną sprawę miał rację.

Pytań było 8, debata przeprowadzona była bardzo sprawnie. Nie było żadnych przekrzykiwań, żadnego przerywania. Każdy z kandydatów miał swój czas i we wszystkich pytaniach obaj kandydacie zdołali zmieścić się w jego ramach. Aby nie pisać zbyt wiele, nie będę analizował każdego pytania. Poświęcę jedynie trochę uwagi tylko kilku sprawom. W większości kandydaci odpowiadali gładko więc komentowanie tego uważam za zbędne.

W kilku pytaniach sama ich treść była nieco dziwna. Dotyczyły bardziej obecnego prezydenta, niźli podejścia kandydatów. Podobnie zresztą jak odpowiedzi. W kilku przypadkach kandydaci zamiast odnosić się do własnej wizji prezydentury lub przekonań, woleli oceniać obecnego prezydenta lub kancelarię. Dobrym przykładem było pierwsze pytanie, w którym kandydaci mieli określić swoją wizję współpracy pomiędzy rządem, a prezydentem. Pan Komorowski odpowiedział "Nie będę walczył o krzesło". Zamiast odpowiedzieć co będzie robił, wolał skupić się na tym czego robić nie będzie... przy okazji wskazując działania obecnej głowy państwa. Minister Sikorski podobnie wyuczony na to pytanie zaczął cytować artykuły konstytucji. Jestem ciekawy, czy faktycznie zna ją na pamięć.

Minister Sikorski w kilku pytaniach nie udzielił odpowiedzi (przynajmniej nie na zadane pytanie). Choćby w pytaniu o pomysły na poprawę stosunków z sąsiadami, gdy zostanie prezydentem ograniczył się do firmowania pomysłów partii (Komorowski zresztą podobnie), które są (lub nie są) realizowane od kilku lat. Zabrakło wypunktowania swoich koncepcji. Podobnie zresztą wypowiadał się w kilku innych pytaniach. Zastanawiam się, czy jego celem była walka o głosy, czy próba zdobywania elektoratu dla PO.

Ciekawostką jest brak konsekwencji Sikorskiego w pytaniu o zmianę konstytucji. Wcześniej potrafił cytować artykuły z tego dokumentu, a w odpowiedzi na to pytanie zapomniał jaka jest konstytucyjna rola prezydenta. Wygodne zachowanie, aby umocnić swoje argumenty. Jednak rząd, który nie podlegałby najmniejszej kontroli w moim mniemaniu mógłby narobić wiele szkód w Polsce.

W pytaniu o ewentualne wydatki na kancelarie prezydenta obaj kandydaci zapowiadali cięcia (warto to zapamiętać!). O ile w przypadku p. Komorowskiego odpowiedz taka wypadła spójnie do jego wizerunku, tak w przypadku ministra Sikorskiego ponownie coś jest na rzeczy. Trochę dziwnie wyglądają obietnice oszczędności u osoby, która nie krępuje się w wydawaniu publicznych pieniędzy. Przy okazji śledztwa Pani Pitery dotyczącej kart kredytowych ministrów w rządzie PiS (Sikorski był tam ministrem MON), wydatki p. Radosława nie zostały podane do wiadomości publicznej. Kto zgadnie dlaczego? Dodam tylko, że w kolejnym raporcie pani Pitery wydatki ministra Sikorskiego zostały już ujawnione.

Ostatnia ciekawostka dotyczy pytania o ewentualny pierwszy wyjazd zagraniczny przyszłego prezydenta. Bronisław Komorowski zapowiedział Brukselę lub Wilno, jako ukłon w stronę tradycji. Radosław Sikorski o Wilnie wypowiedział się z kolei krytycznie, ale dopuścił możliwość wizytowania tam pod pewnymi warunkami. Znacznie przychylniej wypowiedział się o Brukseli, do której najpewniej odbyłby swoją pierwszą podróż. A co z reklamowaną wcześniej ideą "Partnerstwa Wschodniego"? Sam Sikorski budował sobie w czasie debaty wizerunek osoby zainteresowanej terenami na wschód od Polski. Znacznie lepiej byłoby, gdyby w ramach tego przedsięwzięcia zrobił podróż po stolicach wszystkich krajów wchodzących w skład owego partnerstwa (myślę o takiej wizytacji jaką przeprowadził Barack Obama w Europie). Pomijam już, że kwestia partnerstwa wschodniego była inicjatywa zapoczątkowaną przez prezydenta.

Reasumując i oceniając uważam, że w debacie znacznie lepiej wypadł Bronisław Komorowski. Jego sylwetka przedstawiona była spójnie i wszystkie odpowiedzi na pytania pokrywały się z przedstawioną sylwetką. Co prawda kompletnie zabrakło pytań dociekliwych i dla polityka trudnych. Jednak na to czas jeszcze przyjdzie. Marszałek znacznie lepiej wypadał także na początku i przy końcu debaty, kiedy w zakończeniu mówił od Siebie, nie zaś z kartki, jak p. Sikorski. Minister z kolei utarł się w mojej pamięci (po debacie) jako chłopiec, który siedzi, uśmiecha się i prosi o głosy. Nie ma specjalnie wizji prezydentury, nie może się także pochwalić większymi osiągnięciami, a jego głównym atutem jest uśmiech. Także przemówienia na początku i końcu czytane z kartki pogłębiały przepaść w wizerunku pomiędzy kandydatami. Myślę, że zawiodła spójność w przekazie. Sikorskiemu zabrakło dopracowania sylwetki, którą próbował prezentować.

Jeśli zaś chodzi o debatę, muszę przyznać, że była ona przeprowadzona w sposób bardzo przyzwoity. Wszyscy przestrzegali ustalonych zasad, potyczka zakończyła się terminowo. Tak powinny wyglądać debaty polityczne. Jednak dzisiejsza dotyczyła dwóch polityków z jednej partii, stąd sporo dopracowania i spokoju.

Na koniec kwestia roli debaty. Nie uważam, żeby miała ona zmienić cokolwiek w Platformie Obywatelskiej. Kandydaci już mają swoich zwolenników i szczerze wątpię, aby debata telewizyjna mogła tutaj coś zmienić.  Biorąc pod uwagę wszystko co opisałem powyżej, skłonny jestem postawić tezę, że debata miała na celu pozytywnie zaprezentować PO jako partie wprowadzająca nowe standardy (mniejsza o to na ile to PR, a na ile faktyczna próba wprowadzenia nowości). Przy okazji udało się w przekazie kilka razy zaatakować obecnego prezydenta. W efekcie może znajdą się osoby skłonne zagłosować na kandydata z PO w nadchodzących wyborach. Przyznam, że debata była skonstruowana w taki sposób, że gdybym był laikiem, możliwe że dałbym się przekonać. Niepokoi mnie także istnienie pewnych przesłanek, wskazujących na to, że pytania jak i odpowiedzi były ustawione, a całość pełniła rolę medialnego teatru, gdzie p. Komorowski i Sikorski mieli odegrać tylko swoje role, aby zdobywać poparcie dla PO.

Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

www.witkowskipawel.pl

WTQ
O mnie WTQ

Człowiek o otwartym umyśle. Od kilku lat interesujący się umysłem człowieka i tym, co można z nim zrobić. Certyfikowany Hipnotyzer i Trener NLP. Zawodowy Coach. Człowiek, który pomaga dostrzec możliwości... Tak mnie opisują przyjaciele. Kontakt: wtq@o2.pl Blog oficjalny: www.poznajswojumysl.blogspot.com  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka