Prawactwo zacietrzewia się po bolszewicku. Tak samo jak bolszewickie komuchy, prawacy usilnie starają się zamknąć wszelką dyskusję, co by nikt i nic nie rozjaśniało ich rewolucyjnych bredni.
Pisze zatem niejaki bloger Bravor w swej notce o Vaclavie Havlu tak oto:
Havel nie znosił się z Michnikiem, nie uznawał Geremka, Mazowieckiego ledwo tolerował
Ponieważ nie dotarły do mnie nigdy podobne informacje, poprosiłem grzecznie towarzysza Bravora o podanie linku do źródła, skąd czerpie swe rewelacje. Wydały mi sie one dość niezwykłe, zważywszy na obszerną korespondencję między Michnikiem a Havlem oraz ich liczne spotkania i wspólne inicjatywy, również w zupełnie najnowszych czasach (vide list w obronie wolności słowa na Węgrzech). Zrobiłem nawet na tę okazję szybką kwerendę w Googlach, ale również bez rezultatu - ani śladu tam dowodów niechęci Havla do Michnika czy Geremka...
W tej sytuacji domaganie się wyjaśnień od tak znakomitego prawackiego blogera jak towarzysz Bravor wydaje się zrozumiałe.
Jeśli ktoś miał jakąś nadzieję, to jednak spotka go rozczarowanie - zgodnie z bolszewicką doktryną walki klasowej, towarzysz Bravor nie wchodzi w niebezpieczną polemikę, lecz dociekliwego interlokutora banuje z odpowiednio knajackim komentarzem:
ban, panie ziggi
Żadnych komuchów nie toleruje u mnie, zrozumiano?
Po tak heroicznym czynie rewolucyjnym zacietrzewiony towarzysz Bravor zatarł ręce i dawaj Havlovi w pochwały.
Biedny Vaszek - i na co mu przyszło? Pewno uśmiechnął się gdzieś tam na górze, jak to miał w zwyczaju - i popukał w głowę. Wszak głupich nie sieją...
Inne tematy w dziale Polityka