Prawica w sprawie katastrofy smoleńskiej zachowuje się jak kabaretowy detektyw z lupą przy oku, który widząc przed sobą trupa zmasakrowanego siekierą wskazuje palcem rysę na stole i mówi w tonie tryumfu: takiej rysy nie mogła zrobić siekiera!
Od pierwszych chwil po katastrofie prawica podważała nasuwającą się wersję wypadku. Bajpierw była mgła, potem hel, w końcu sięgnięto po zagraniczne nazwiska, które poświadczyły prawicową wersję wydarzeń za pomocą kreskówki, zdjęcia z gazety i tzw. autorytetu. Faktów przemawiających za zamachową teorią jak nie było tak nie ma, ale prawicy to nie przeszkadza. Najważniejsze, że udało się znaleźć nieścisłości w wersji oficjalnej:
- brak nagrania z kłótni Protasiuka i Błasiak prawica uznała za wyraz sympatii obu panów
- brak rozpoznania głosu Błasika w kabinie prawica uznała za dowód tego, że go tam nie było
- komendę "odchodzimy" wypowiedzianą na kilka sekund przed zderzeniem z brzozą uznano za dowód tego, że piloci jedynie "testowali możliwość lądowania"
- niepotwierdzony i bazujący na niejasnych przesłankach wynik symulacji komputerowej uznano za dowód bardziej wiarygodny niż widoczne ślady na resztkach skrzydła, roślinności, gruncie itd.
Wszystkie te bzdury są powielane i wzmacniane w prasie prawicowej w celu osiągnięcia efektu wysycenia. Nagle ma nie być słychać już nic, tylko smoleński krzyk "patriotów".
Ile są warte smoleńskie duby smalone można się przekonać na przykładzie ewidentnym. Fragment przedniego slotu widoczny na zdjęciu urwanego fragmentu skrzydła uznano za dowód tego, że nie mógł on być zniszczony w miejscu, uderzenia. A tymczasem skrzydło jest urwane tak, jak można było oczekiwać po zderzeniu z brozą i tylko brązowe kółka namalowane przez smoleńskich krętaczy (Marek Dąbrowski?) mają sugerować, że jest inaczej:
Od kilku dni mamy do czynienia z jakimś paroksyzmem smoleńskiej szajby - prawactwo drze mordy, że to już koniec rządów Tuska. Prawactwo już woła do Jareczka: panie prezydencie, panie premierze...
Spoko - nie ma co się denerwować - krzyczą, krzyczą i w końcu się opatrzą. Jak małpy w zoo. Odpowiedź już jest przygotowywana. Będzie mocna. Jareczek będzie musiał znowu na jakiś czas schować się do nory. Gdzie jest jego miejsce - nota bene :-)
Inne tematy w dziale Polityka