Maciej Świrski Maciej Świrski
2521
BLOG

"Polskie obozy koncentracyjne" i frekwencja

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 50

 


 
Z pozoru kwestia braku zdecydowanej reakcji polskich czynników oficjalnych na używanie sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” nie ma żadnego związku z wczorajszymi wydarzeniami. Z pozoru. Jednak jest to powiązane i to bardziej niż nam się wydaje.
Otóż to czego byliśmy świadkami, czyli referendum, którego frekwencja nie przekroczyła progu ważności, przy równoczesnej przygniatającej przewadze ilości głosów przeciwko odwoływanej osobie – to pokazało jak są rozłożone proporcje w społeczeństwie Warszawy, jaka jest ilość osób zainteresowanych sferą publiczną a jaka uważa, że jej to nie dotyczy. Co pewnie w jakimś stopniu odzwierciedla sytuacje w całej Polsce.
Czyli – nieco ponad ¼ społeczeństwa jest „narodem politycznym”.
To przekonanie, że polityka nie ma związku z codziennym życiem, i można w ten sposób funkcjonować, jakby nie istniały kwestie polityczne – to przekonanie podzielane przez tak dużą część wspólnoty oznacza, że ludzi po prostu nie obchodzi co się z nimi stanie. Do tego dochodzi też jakaś część wspólnoty, która została skutecznie zastraszona – co oczywiście też miało miejsce poprzez wzywanie przez prezydenta miasta, premiera i prezydenta do niepójścia na głosowanie. Artykuł 250 KK karnego mówi :
 
Art. 250. Kto, przemocą, groźbą bezprawną lub przez nadużycie stosunku zależności, wywiera wpływ na sposób głosowania osoby uprawnionej albo zmusza ją do głosowania lub powstrzymuje od głosowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”
 
Ewidentnie w przypadku działań przedreferendalnych strony broniącej HGW mieliśmy do czynienia z czynami wskazanymi w tym przepisie. Bo czym innym jak nie nadużyciem stosunku zależności było nawoływanie przez prezydenta miasta, premiera rządu i prezydenta państwa do niepójścia na głosowanie? Ta sprawa ma dwa aspekty – złamanie prawa do wolności wyborów i złamanie zasady tajności głosowania.
W sytuacji gdy wielka liczba ludzi jest bezpośrednio zależna od pracodawców, jakimi są wymienione wyżej osoby (są to pracownicy ratusza, spółek samorządowych, administracji rządowej , spółek skarbu państwa, Kancelarii Prezydenta itd.), a ich pracodawcy nawołują do bojkotu referendum to samo pójście na głosowanie stało się demonstracją polityczną przeciwko tymże pracodawcom.
Ilu znajdzie się bohaterów, gotowych ryzykować miejsce pracy w dobie bezrobocia?
Po drugie – aby pobrać kartę do głosowania trzeba się podpisać na liście wyborców. A w stworzonej przez rząd sytuacji plebiscytowej wiadomo, że ten kto głosował, jest przeciwikiem partii rządzącej. A w konsekwencji wiadomo z imienia i nazwiska kto tym przeciwnikiem jest – można powiedzieć, że urzędy gmin mają w tej chwili gotową listę wrogów systemu. No, powiedzmy, kompletną w 93 procentach.
A więc sytuacja jest następująca – a dzięki referendum wiemy to dokładniej – około 25% populacji jest przeciwna systemowi Tuska i gotowa ryzykować. Na pozostałe 75% składają się osoby, które są zwolennikami systemu, te które zostały skutecznie zastraszone oraz te, których nie obchodzi „polityka”, czyli los Polski.
To Tuskowi wystarczy do rządzenia. Bo gra w tej chwili nie idzie o Warszawę, ale o Polskę, i o to, żeby była ta większość, która pozwoli na rządzenie obecnej ekipie, w takiej lub innej konfiguracji.
W tym wszystkim jest polski los. Przy znanej nam już od 6 lat inercji rządowej w kwestiach honoru narodowego, impoderabiliów, polityki historycznej widzimy, że w sytuacji mniejszości przywiązanej do wartości patriotycznych rząd może spokojnie ignorować nasze żądania w sprawie polityki historycznej, nauczania historii, lektur, w końcu – obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Może też robić działania pozorowane – takie jak ostatnio uznanie, że określenie „polskie obozy koncentracyjne” to jest „wadliwy kod pamięci”. A więc zamulanie, zamiast wyjaśniania i obrony wartości.
Przyczyną tych wszystkich zjawisk jest to co opisałem na wstępie – brak większej grupy społecznej, z którą rząd musi się liczyć. 25% to za mało jak widać przy szalejącej propagandzie medialnej i zamilczaniu prawdy o tych rządach.
 
Jedyną receptą na zmianę społeczną w Polsce jest budowa społeczeństwa obywatelskiego. Organizowanie się wokół wartości, wbrew nihilizmowi obecnej ekipy i temu co słychać i widać w mediach. Mobilizacja przedreferendalna jest dobrym prognostykiem – są ludzie gotowi do działania i do organizowania się. A doświadczenie referendum jest cenne także przez to, że wypracowane zostały metody komunikacji środowiska, przetestowane formy nadzoru nad przebiegiem głosowania oraz to co chyba najcenniejsze – zbudowany został kapitał społeczny.
 
A więc to był krok ku rzeczywistej zmianie. A w ramach tej wspomnianej wyżej samoorganizacji społecznej ale też i wchodzenia tam, gdzie rząd nie działa Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga Przeciw Zniesławieniom organizuje jutro o g. 18 (15.10.2013) demonstrację u zbiegu Alej Jerozolimskich i Marszałkowskiej w celu przypomnienia zdarzeń sprzed 70 lat: 15 października 1943 roku Niemcy rozpoczęli rozstrzeliwania uliczne, które skończyły się dopiero po zamachu na Kutscherę. Chcemy przypomnieć te wydarzenia w kontekście przerzucania przez Niemców swoich win z II wojny światowej na Polaków i rozpoczniemy zbieranie podpisów pod petycją do Sejmu w sprawie uznania sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” za „kłamstwo oświęcimskie”. Zapraszam wszystkich. Na to zgromadzenie publiczne zostali zaproszeni także parlamentarzyści ze wszystkich partii politycznych – zobaczymy kto przyjdzie.
 
Do Reduty Dobrego Imienia można przystępować poprzez wypełnienie formularza na stronie www Reduty– zapraszam. Jest nas już prawie 2000 osób!
 
 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Polityka