W ustroju demokratycznym nie ma władzy absolutnej. Co pewien czas odbywają się wybory, gdy obywatele oddają głosy na polityków ubiegających się o mandaty ich reprezentantów w parlamencie. Partie, które zdobędą największe poparcie, samodzielnie lub łącząc się w koalicje tworzą w parlamencie większość, która wyłania rząd i na określony czas - do następnych wyborów - rządzi państwem.
Jednak taka władza nie może być w demokracji władzą absolutną, rządzącą na zawsze, bowiem przegrani, mniejszość parlamentarna, opozycja, musi mieć nie tylko gwarancje istnienia, ale i prawo uczestniczenia w kolejnych wyborach kiedy to ona może uzyskać większe poparcie. Wtedy obejmie władzę w państwie, a rządzące ugrupowania staną się opozycją.
Taki mechanizm funkcjonowania państwa jest czymś oczywistym i naturalnym w ustroju demokratycznym. I tak w III Rzeczpospolitej dotąd było. Rządzący rozumieli, że mogą władzę stracić, jeśli nie będą mieli wystarczającego poparcia w kolejnych wyborach.
W państwie demokratycznym są bezpieczniki gwarantujące, aby władza absolutna nie powstała. Są ważne instytucje, których kadencja trwa w rożnym rytmie od kadencji parlamentarnych. Np. prezydent jest wybierany w innym przedziale czasowym niż parlament, trybunały, prokuratura, bank narodowy, dowództwa wojska, szefostwa policji i służb, kierownictwa mediów państwowych są obsadzane w specjalnym ustawowym trybie zapewniającym ich nienaruszalność (kadencyjność) w określonym ustawowo czasie.
Są przewidziane ustawowe uwarunkowania w jakich można dokonywać zmian w tych instytucjach. Chodzi bowiem o to, aby za każdym razem, gdy następuje zmiana rządu, rządzący musieli działać spokojnie i dokonywali zmian legalnie, zgodnie z obowiązującym prawem - nie tylko przez nich ustanowionym. Państwo musi działać w sposób niezakłócony, gwałtowne i szybkie zmiany mogłyby je zdestabilizować. To też gwarantuje, że rządzący nie mogą prześladować pokonanych w wyborach politycznych konkurentów.
Zdarza się często, że rządzący naginają i obchodzą utrudniające im działania normy prawne. Nie mogą ich jednak otwarcie łamać zdając sobie sprawę, że doprowadzi to do destabilizacji państwa, którym też oni nie będą w stanie rządzić, gdy spotkają się z masowym oporem przeciwników takich rządów. Wtedy będą mogli utrzymać się u władzy tylko stosując przemoc na masową skalę. Władze PRL, kiedy rozwinął się masowy ruch Solidarności, wprowadzając stan wojenny w 1981 r. usiłowały tym sposobem zachować władzę. Waldemar Łysiak ("Flet z mandragory"): "Na bagnetach można się oprzeć, ale siedzieć na nich nie sposób, bo prędzej czy później wbijają się w dupę."
W 1917 r. w Rosji po upadku caratu miały miejsce pierwsze w tym kraju wybory do parlamentu, w którym prący do władzy „postępowi” bolszewicy nie zdobyli większości. Wtedy Lenin wysłał uzbrojone bojówki, marynarzy i rozpędził parlament. W Rosji powstała władza absolutna bolszewików posługująca się terrorem. W latach trzydziestych w demokratycznej Republice Weimarskiej wybory wygrali narodowi socjaliści. Mieli większość w parlamencie i nie zmieniając konstytucji dekretami przebudowali demokratyczne państwo w dyktaturę totalitarną, utworzyli III Rzeszę obdarowując Hitlera władzą absolutną.
W 2023 r. w Polsce po wyborach powstała koalicja przeciwników rządzącej dotąd Zjednoczonej Prawicy i utworzyła rząd. Nie ma większości konstytucyjnej, nie może odrzucać weta prezydenta, musi tolerować dotychczasową obsadę ważnych instytucji i by to zmienić powinna wejść na ustawową, długą drogę zmian w tych instytucjach. Sprzyjający rządzącym wzywają (np. Klaus Bachmann), aby nie czekali i „przywracali demokrację” przemocą, nie oglądając się na obowiązujące prawo ustanowione w "państwie PiS". Mają zmieniać siłą kierownictwa mediów, trybunałów, NBP, zdelegalizować opozycję, zamykać jej polityków do więzień. Mają więc działać w systemie demokratycznym sposobami zwolenników Lenina i Hitlera.
I... tak właśnie przemocowo postępują. W mediach społecznościowych popierający rządzących już mówią, jak kiedyś mawiał Władysław Gomułka, że władzy nie oddadzą nigdy!
W Polsce uważający się za demokratów zamierzają rządzić dyktatorsko. Na naszych oczach powstaje DEMOKRATURA.