Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
1593
BLOG

Na Zachód…

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

imageMam w pamięci sowiecki plakat propagandowy z czasów II wojny światowej wyobrażający „mariaka”, żołnierza desantu morskiego, z karabinem i granatem w bojowej postawie. Na plakacie był napis – „Na Zapad - „na zachód”, wskazujący gdzie ten sołdat zmierza. 

Wkrótce na terenach Białorusi i zachodniej Rosji (kaliningradzka obłast’)  rozpoczną się wielkie manewry armii prezydentów Putina i Łukaszenki pod kryptonimem „Zapad-2017”. Eksperci na Zachodzie zastawiają się, czy przypadkiem te manewry nie przekształcą się w rosyjski marsz „Na Zapad”.

Kreml dawno ogłosił, że celem polityki Federacji Rosyjskiej jest odzyskanie utraconego statusu supermocarstwa. Prezydent Putin w jednej z wypowiedzi podkreślił, że władze Rosji, które starciły „wielkie państwo” (ZSRR) mają obowiązek je odzyskać i przywrócić Rosjanom.  Jak dotąd Kreml użył sił zbrojnych prowadząc wojnę z Gruzją, anektował Krym i prowadzi wojnę z Ukrainą. Rosja zaczęła siłą zmieniać granice naruszając integralność terytorialną sąsiadów. W Rosji podjęto wielkie zbrojenia, które mają zakończyć się w 2020 roku. Kreml buduje armię ofensywną, która zamierza używać jak narzędzie swoje polityki zagranicznej. Armia rosyjska przeprowadza liczne intensywne ćwiczenia różnorodnych operacji zbrojnych. Znane powiedzenie żołnierskie mówi: więcej potu na ćwiczeniach, mniej krwi w boju. Żołnierze prezydenta Putina ostatnio wylewają wiele potu ćwicząc, powstaje pytanie kiedy i gdzie będą przelewać krew w bojach?

Czy Rosja zagraża Polsce?

Czy Rosja myśli o kolejnych podbojach i czy zagraża bezpieczeństwu Polski? Na takie pytania słyszy się zwykłe odpowiedź, że Rosjanie być może Myśla o zajęciu Ukrainy i chcieliby, aby Białoruś stała się jedną z guberni Federacji Rosyjskiej, ale na tym kończą się aneksjonistyczne zamiary Kremla. Nie podejmie przecież działań zbrojnych na terenach, które kiedyś należały do rosyjskiej strefy wpływów, ale teraz są w NATO. Wkroczenie zbrojne w ten rejon byłoby dla Rosji bardzo ryzykowne – słyszymy - bowiem naraziłoby ją na konflikt wojenny z Sojuszem, który góruje siłą militarna nad państwem Putina.  Ponadto często można usłyszeć opinię, że Rosja nie potrzebuje żadnych zdobyczy terytorialnych sama przecież już dysponując ogromnym terytorium. Często słyszymy – do czego niby Rosji byłaby potrzebna „malutka” Polska?  Tak więc, powie ktoś - nie musimy się niczego obawiać, Rosjanie poćwiczą i wrócą do koszar, nie ma powodów by zajmować się tymi ćwiczeniami „Zapad 2017”.

Zastanówmy się jednak, dlaczego w przeszłości Rosja ruszała na Zachód – wtedy też miała ogromne terytorium, a jednak warto jej wojskom było maszerować na Warszawę, Berlin, Paryż.  Podejmowała takie działania i zajmowała ziemie sąsiadów.

 

Jak odbudować imperium?

Współczesna Rosja nie ma może budowa imperium kierując się na wschód, bowiem tam doszła do Pacyfiku, ani na południe, gdzie znajdują się potężne Chiny i rosnąca w siłę Turcja. Pozostaje jej jako możliwy zachodni kierunek ekspansji i tam też Rosja rozwija swoją aktywność. Umacnianie pozycji Rosji na tym kierunku jest zresztą niezbędne dla powodzenia planu odbudowy imperium. Rosjanie od czasów cara Piotra I wiedzą, że do stworzenia potęgi nie wystarczy wielkie terytorium i znajdujące się na nim zasoby materialne. Potrzebne są jeszcze technologie i wszelkie rozwiązania natury organizacyjnej, których w Rosji nie ma, one znajdują się na zachodzie. Rosjanie ukształtowani w niewoli mongolskiej przez cywilizacje stepową nie posiadają istotnych zdolności wynalazczych. Dlatego jedną z ważnych aktywności polityki rosyjskiej było zawsze pozyskiwanie wzorców i wynalazków poza granicami Rosji. Pierwszy zaczął to robić car Piotr I korzystając z pomocy obcokrajowców, głównie Niemców. Także bolszewicy, Lenin i Stalin starali się „po trupie Polski” pozyskać możliwości i potencjał Niemiec będąc przekonanymi, że bez tego nie zdołają doprowadzić do opanowania świata przez komunizm. W okresie „zimnej wojny” najważniejszym zadaniem jakie postawiono przed wywiadem ZSRR była kradzież zaawansowanych technologii na Zachodzie praktycznie we wszystkich dziedzinach. Dziś Kreml stara się związać ze sobą Niemcy, a także inne kraje Europy Zachodniej, aby w ten sposób zyskać technologie, które pozwolą Rosji spożytkować posiadane zasoby materialne w budowie rosyjskiego imperium (geopolitycznej wspólnoty) „od Władywostoku do Lizbony”.  Dlatego także dziś, tak jak kiedyś, bezpośredni kontakt z Niemcami, najlepiej wspólna granica, to kwestia ważna i konieczna do osiągnięcia. O tym w Warszawie zapominać nie wolno.

image

Zapad 2017 – 83 razy więcej wagonów niż w 2013

Ćwiczenia „Zapad” przeprowadzano w czasach ZSRR. Najbardziej znaczące trwające osiem dni przeprowadzono 4 września 1981 roku. Uczestniczyło w nich według danych NATO 150 tys. sowieckich żołnierzy. Ćwiczono inwazję na Niemcy i ataki nuklearne na kraje Zachodniej Europy. Po upadku ZSRR skala i intensywność ćwiczeń obniżyła się i organizowano je nieregularnie. Sytuacja uległa zmianie po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku. We wrześniu 2009 roku wznowiono ćwiczenia „Zapad”, które stały się regularnymi manewrami prowadzonymi przez Rosję wspólnie z Białorusią.

Według danych rosyjskich w 2009 roku wzięło w nich udział 12,5 tys. żołnierzy. Ćwiczono nie tylko konwencjonalną inwazję na Polskę, ale także uderzenia bronią jądrową w Warszawę.  Kolejne manewry odbyły się w 2013 roku. Rosja informowała, że uczestniczyło w nich 12 tysięcy żołnierzy. Zachodni obserwatorzy wojskowi twierdzili, że w rzeczywistości wojska było co najmniej dwa razy więcej. Podczas tych ćwiczeń symulowano atak „bałtyckich terrorystów” na Białoruś, która zareagowała militarnie w powietrzu i na lądzie wspierana przez Rosję. Tym razem rosyjska bomba jądrowa miała spaść na Szwecję. Amerykańscy analitycy zwracali uwagę, że taktyka walki przećwiczona na białoruskich poligonach podczas ćwiczeń „Zapad 2013”, została później wykorzystana przez Moskwę w wojnie na Ukrainie.

Wspólne manewry wojskowe Rosji i Białorusi „Zapad-2017″, zaplanowane na 14-20 września, mają być większe od poprzednich. Ministerstwo obrony Rosji podało, że zapotrzebowało do przewiezienia swoich żołnierzy na Białoruś 4162 wagony -  33 razy więcej, niż w roku 2009 i aż 83 razy więcej niż w 2013 roku. Skoro Rosja zapowiada, że wyśle 3 tys. żołnierzy można by wnosić, że jednego żołnierza będzie przewozić jednym wagonem i jeszcze 1000 wagonów zostanie do przewiezienia sprzętu. Były naczelny dowódca Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie generał Philip Breedlove uważa, że Rosja nie mówi prawdy i w manewrach uczestniczyć będzie około 100 tysięcy żołnierzy. Wojskowi NATO twierdzą też, że będą to największe ćwiczenia wojskowe Federacji Rosyjskiej przeprowadzanych przy flance wschodniej NATO.

image

Brak zaufania

Może dziwić, że Moskwa podając liczby biorących udział w ćwiczeniach za każdym razem mówi o siłach nie przekraczających ogółem 13 tys. żołnierzy. W Europie państwa przyjęły pewne rozwiązania prawne tworzące tzw. środki zaufania, tj. działania mające na celu redukowanie napięcia międzynarodowego, stabilizowanie pokojowej współpracy, zwłaszcza obniżanie poziomu rywalizacji wojskowej, zwiększenie przejrzystości zbrojeń i zapobieganie błędnej interpretacji posunięć wojskowych mogących doprowadzić do przypadkowego wybuchu konfliktu. Najpełniej kwestie te reguluje „Dokument Wiedeński” z 1994 r.  zawierający zobowiązania dotyczące aktywności wojskowej państw sygnatariuszy tego porozumienia, wśród których jest Polska i jest też Rosja.

Według tego dokumentu obowiązkiem powiadamiania innych państw objęte są ćwiczenia, transfery i dyslokacja oddziałów liczących ponad 9 tys. żołnierzy. Przy czym ograniczono częstotliwość takich działań raz na trzy lata i muszą one być zapowiadane w roku je poprzedzającym. Jeśli działania takie przekracza próg 13 tys. żołnierzy, sygnatariusze dokumentu mają prawo do ich obserwacji. To dlatego Rosja za każdym razem podaje niższe liczby ukrywając dane na temat uczestników ćwiczeń. Rosjanie po prostu obchodzą przepisy prawa międzynarodowego dotyczące spraw wojskowych. Sabotują proces budowy środków zaufania w Europie dzięki którym wszyscy mogą sprawdzić, jaki charakter mają jakieś przedsięwzięcia wojskowe i czy nie zagrażają one  bezpieczeństwu europejskiemu. A dodajmy, że w przypadku wspomnianych ćwiczeń wojskowych inne państwa mogą też wnioskować o przeprowadzenie inspekcji i mogłyby przeprowadzać wizytacje  sprawdzające w jednostkach wojskowych Białorusi i Rosji. Ponadto sygnatariusze są zobowiązani do przekazywania danych o liczebności, strukturze organizacyjnej swoich armii, głównych rodzajach uzbrojenia, planach rozmieszczania nowych systemów broni, a także aktualnej strategii i doktrynie wojskowej, instytucjach odpowiedzialnych za ich wdrażanie oraz o budżecie obronnym. Dokument przewiduje mechanizmy konsultacji międzyrządowych w wypadku wykrycia nadzwyczajnej aktywności wojskowej lub zajścia groźnych incydentów zbrojnych.

image

Rosja, począwszy od 2008 roku zaczęła sabotować postanowienia dokumentu. Wiosną 2008 roku nie udało się uruchomić mechanizmu nadzwyczajnych konsultacji, gdy doszło do granicznych incydentów zbrojnych z udziałem Rosji i Gruzji. Od tego czasu Moskwa ustawicznie prowokuje Zachód wysyłając samoloty bojowe w pobliże przestrzeni powietrznej państw NATO. W 2014 r. samoloty państw Sojuszu interweniowały ponad 400 razy w odpowiedzi na działania rosyjskiego lotnictwa, co stanowiło wzrost o 50 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Rosja bez obecności obserwatorów zagranicznych przeprowadziła wiele manewrów wojskowych na terenie całego kraju, np. sprawdzenie gotowości bojowej Zachodniego i Centralnego Okręgu Wojskowego z udziałem 150 tys. żołnierzy (luty-marzec 2014 r.).; w czerwcu 2014 r. ćwiczenia tylko Centralnego OW z udziałem 65 tys. żołnierzy i we wrześniu 2014 r. Wschodniego OW (160 tys. żołnierzy), dalej manewry Wostok-14 z udziałem 100 tys. żołnierzy oraz przeprowadzone w marcu 2015 r. ćwiczenia wybranych jednostek z udziałem 80 tys. żołnierzy.

Rosja łamie traktaty

Ostatnio pojawiło się ryzyko zerwania „Układu o całkowitej likwidacji pocisków średniego i pośredniego zasięgu” (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces, INF Treaty). Według Departament Stanu USA Rosja łamie jego postanowienia m.in. wprowadzając system rakiet Iskander-K, którego zasięg może przekraczać limity dopuszczalne przez układ INF.  Rosja wyraźnie dąży do rozszerzenia posiadanych rodzajów środków napadu rakietowego na wszystkie europejskie państwa NATO, co może być wykorzystane jako element szantażu nuklearnego osłabiającego wolę stanowczego reagowania na agresywną politykę Moskwy, np. w razie zajmowania przez wojska rosyjskie państw nadbałtyckich.

image

Następuje rozpad ustanowionej architektury bezpieczeństwa w Europie. Łamanie przez Rosję traktatu INF jest niszczeniem jednego z ostatnich elementów tej architektury. Wprawdzie Moskwa stale deklaruje chęć podjęcia rozmów o ustanowieniu nowego systemu bezpieczeństwa w Europie, ale jej propozycje zmierzają ku temu, by zagwarantować Rosji możliwości bezpośredniego wpływu na politykę bezpieczeństwa państw Europy Wschodniej. Trudno aby w stolicach państw tego regionu zaakceptowano stanowisko Kremla. Należy więc spodziewać się zaostrzenia relacji na linii NATO-Rosja i dalszego demontażu kolejnych elementów systemu bezpieczeństwa europejskiego.

Uzasadnione obawy

Litwa, Łotwa, Estonia obawiają się, że Rosja użyje manewrów Zapad – 2017 co najmniej do ustanowienia stałej obecności wojskowej na Białorusi. Podobne obawy pojawiły się też na Ukrainie. To miałoby negatywne konsekwencje zwłaszcza w przypadku Ukrainy, która nie należy do NATO. Bez wątpienia Rosja teraz „tylko” pozostawiając swój sprzęt i uzbrojenie na Białorusi i wzmacniając obecność wojskową w obwodzie kaliningradzkim może to wykorzystać w przyszłości do działań wojennych.

Nikołaj Patruszew, Sekretarz Rady Bezpieczeństwa, bliski współpracownik prezydenta Rosji, 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie dla „Gazety Rosyjskiej” powiedział: „ Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo - Wschodniej”. I dodał, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie: „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział. Prezydent Putin nie zdementował tej wypowiedzi. Czyżby wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Władimir Żyrinowski  mówił prawdę, że Władimir Putin podjął już decyzję o rozpoczęciu III wojnyświatowej?

image

Musimy rozważać różne scenariusze zagrożeń. Rosja cały czas trzyma swoje siły zbrojne pod parą i wyraźnie czeka na okazję, kiedy będzie mogła je użyć. Wszystkie ćwiczenia, które Rosja ustawicznie przeprowadza, są taką wiszącą nad nami siekierą, która może kiedyś spaść. Musimy zadbać o własne zdolności obronne, zachowywać czujność i utrzymać jedność w ramach NATO, aby Rosja nie uznała, że znowu może ruszyć „na zapad”.

Artykuł opublikowany w Tygodniku Solidarność nr 37 15 września 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka