Po reportażu Superwizjera na temat, nazwijmy to sprzyjających nazizmowi zachowań członków stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, z każdej strony posypał się grad krytyki. I słusznie. Tylko krytyka nie z każdej strony była taka sama.
Narrację prowadzoną przez środowiska narodowców, ale też prawicy w ogóle, najlepiej można podsumować jako "zachowania tych kilku osób były naganne, ale co lewicowcami odwołującymi się do ideologii komunistycznych?"
Oczywiście zwracają uwagę na poważny problem istnienia w Polsce osób odwołujących się do ideologii komunistycznych, jednak nie to jet najważniejsze w narracji prawicowców. Najważniejsze w tym komunikacie jest jedno słowo -- "ale".
Jest to doskonały przykład defensywnej techniki dyskusyjnej nazywanej z angielska "whataboutism" (od what about), u nas znanej pod nazwą "ale u was biją murzynów). Krótko mówiąc polega ona na odwróceniu uwagi od zarzutu wskazując na analogiczny problem gdzie indziej, najlepiej u swoich oponentów politycznych. Oczywiście problem wskazany przez osobę posługującą się tą techniką też jest istotny, ale nie ma nic wspólnego z tym, na temat którego tyczy się dyskusja.
np. "Deficyt budżetowy za PiS jest wysoki, ale przecież za PO był jeszcze wyższy".
To, że w przeszłości deficyt był wyższy, nie oznacza wcale, że obecny deficyt nagle staje się mniejszy, czy przestaje być problemem.
Smutne jest to, że narrację "a u was biją Murzynów" podłapały środowiska szeroko pojętej prawicy, wliczając w to nawet TVP. Sprawcy haniebnych czynów powinni byli zostać po prostu skrytykowani. Bez żadnego "ale".
Komentarze