Żyje główny świadek uznany za zmarłego przez historyków IPN w książce „SB a Lech Wałęsa”. Postanowił się ujawnić i jest gotów zeznawać, aby pokazać całą prawdę" - napisano w komunikacie Instytutu Lecha Wałęsy. Podobno świadek ten został już przesłuchany przez prokuratorów IPN i zeznał coś zupełnie odwrotnego, niż umyślnie założył Cenckiewicz. Piszę założył, ponieważ takiego grubego błędu nie da się wytłumaczyć niedoskonałością warsztatu badawczego. Gdyby ta wiadomość została oficjalnie potwierdzona mogłoby to oznaczać, że IPN jest instytucją wybitnie sterowaną politycznie. I jeżeli Wałęsa nie okaże się już napewno agentem, to czyimi agentami są Cenckiewicz i Gontarczyk?
Ciekawy jestem głosów wszystkich tych, którzy (także, a może zwłaszcza tutaj w Salonie), ferowali, niekiedy w formie zawoalowanej, ale czytelnej zarazem polityczno-życiowy wyrok na Wałęsę. Ale taki jest nasz właśnie polski świat: sąd sądem, ale...
Dzrewiej, w zamierzchłych czasach do uśmiercania kogoś ważnego używano trucizny. Dzisiaj w czasach nowoczesnych wystarczy państwowa instytucja?
