W ostatnich dniach z niepokojem obserwuję, jak kilka osób nawołuje do wywrotowych postaw. Nie zawracałbym tym głowy sobie i czytelnikom, gdyby chodziło o małoletnich anarchistów, dla których rebelianckie pozy są celem samym w sobie. Gorzej, gdy do antypaństwowych zachowań i ignorowania prawa nawołują politycy i dziennikarze.
Oto Hanna Gronkiewicz - Waltz wbrew oczywistym faktom stwierdza, że nadal jest prezydentem Warszawy i całkowicie ignoruje obowiązujące przepisy. One jej się po prostu nie podobają - zatem nie musi się im podporządkować.
Postawy godne anarchistycznych radykałów dotknęły także część środowiska dziennikarskiego. Oto kilku żurnalistów deklaruje, że nie wypełni oświadczeń lustracyjnych, gdyż mają świetlaną przeszłość, która nie powinna podlegać weryfikacji. Nie ma dla nich znaczenia, że prawo nakłada na nich obowiązek lustracji: - To prawo nam się nie podoba i dlatego się na nie godzimy – pohukują naburmuszeni, że mieliby się poddać jakiejkolwiek weryfikacji. Wszak są - we własnej ocenie - kryształowi i nieomylni. System stworzony przez państwo, zatem ich nie dotyczy.
Nie jestem zwolennikiem płacenia składek ZUS, ociągam się z wypełnianiem PIT, uważam, że abonament RTV jest reliktem PRL. Jednak – wbrew wewnętrznym oporom - podporządkowuję się obwiązującym przepisom. W przeciwnym przypadku działałbym na rzecz bezprawia, a tego nie powinna czynić żadna rozumna istota.
Inne tematy w dziale Polityka