Prawdopodobnie to Artur Piłka zastąpi Tomasza Lipca na stanowisku ministra sportu. Ten nikomu nie znany nauczyciel wychowania fizycznego z Sochaczewa był przez wiele miesięcy współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego. Notowania Piłki spadły, gdy okazało się, że startując w konkursie na prezesa Totalizatora Sportowego miał dostęp do innych zgłoszonych ofert.
Pół roku temu Piłka (współpracownik prawicowego prezydenta) wspierał lewicę, kandydując w wyborach samorządowych z listy SdPL.
W 2002 roku Artur Piłka usiłował zostać burmistrzem Sochaczewa. Kampanię wyborczą prowadził praktycznie wyłącznie w jednym z sochaczewskich pubów, co dało mu piąty wynik wyborczy. Nie rozpaczał jednak po porażce, gdyż wkrótce znalazł sobie posadę lepszą niż funkcja burmistrza małego miasteczka.
Oto Piłka z sochaczewskiego pubu przeniósł się do warszawskiego ratusza, gdzie -niespodziewanie dla wszystkich, którzy go znali wcześniej - został dyrektorem Biura Sportu, Turystyki i Wypoczynku Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Niebawem wybrano go prezesem Szkolnego Związku Sportowego oraz wiceprezesem i członkiem Zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Został także doradcą Lecha Kaczyńskiego, prezydenta RP.
Kariera, niczym Nikodema Dyzmy. Ten rzekomo prawicowy polityk, pojawił się jesienią ubiegłego roku na listach wyborczych Porozumienia Ziemi Sochaczewskiej (komitetu wyborczego SdPl i PSL), który był w Sochaczewie zblokowany z SLD. W Sochaczewie Piłka mandatu radnego miejskiego nie otrzymał. Zaufało mu tylko 50 wyborców. Teraz ponoć ma zostać ministrem. To dla polskiego sportu bardzo zła wiadomość.
Inne tematy w dziale Polityka