Promocja książki "Ksiega pamięci Sochaczewa" 

Fot.Krzysztof Lewandowski
Promocja książki "Ksiega pamięci Sochaczewa" Fot.Krzysztof Lewandowski
Janusz Szostak Janusz Szostak
1538
BLOG

Księga przekłamania i nienawiści

Janusz Szostak Janusz Szostak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Ta książka pokazuje sochaczewskich - i nie  tylko - Żydów w bardzo niekorzystnym świetle. Jawią się, jako osobnicy tchórzliwi, pazerni, zawistni, zabobonni, zakłamani, pełni pychy, pozbawieni patriotyzmu wobec swojej Ojczyzny - Polski i szacunku w stosunku do sąsiadów innych wyznań. Gdyby tak o Żydach napisał Polak, to niechybnie uznany zostałby za antysemitę. Jednak to oni sami wystawiają sobie takie właśnie świadectwo.

Minęło kilka tygodni od czasu, gdy ukazał się polski przekład żydowskiej „Księgi Pamięci Sochaczewa” zwanej też „Pinkas Sochaczew”. I nikt do tej pory nie zadał sobie trudu, aby wgłębić się w treść tej publikacji. Nie warto wspominać kilku powierzchownych informacji na ten temat, ograniczających się do przepisania stopki redakcyjnej oraz spisu treści. Okraszonych kilkoma banałami o sąsiadach, których historia łączy się silnie z naszym miastem i losami Polaków. Z książki w niewielkim stopniu to wynika. Gdyż Żydzi wydają się być mocno wyalienowani z lokalnego społeczeństwa. Ich wzajemne relacje z Polakami (niezmiennie nazywanymi tu „poganami”) ograniczają się jedynie - według tych przekazów - do prześladowania i okradania Żydów przez Polaków. A do współpracy dochodzi jedynie pomiędzy komunistami obu narodowości. Wiadomo wszak, internacjonalizm nie zna pojęcia narodu.

Książka ta warta jest głębszej uwagi, gdyż czarno na białym ukazuje stosunek mieszkańców Polski pochodzenia żydowskiego do Polaków. Niestety większość osób, która wypowiada się na jej temat zapewne w ogóle tej książki nie czytała, nie mówiąc już o lekturze oryginału. Ja zdałem sobie trud przeczytania obu pozycji.

„ Jesteśmy przekonani, że nie można rzetelnie mówić o przeszłości Sochaczewa, jeśli pominie się historię sochaczewskich Żydów, którzy przez kilkaset lat tworzyli to miasto”. - piszą autorzy polskiego wydania. Idea bardzo piękna, jednak historii - w tym historii sochaczewskich Żydów - nie powinno się cenzurować.

Niestety „Pinkas Sochaczew” ocenzurowano nie tylko z wielu niewygodnych żydowskich zapisów, ale też z artykułu Janiny Świerzyńskiej „Historia Sochaczewa i jego Żydów”. Skrzętnie pominięto fragmenty księgi, w których jest mowa o pomocy, jaką Polacy nieśli Żydom. Brakuje choćby historii B. Jarlicht i losów jego ukrywania przez Franciszka Szewczyka - mieszkańca wsi Bibiampol. Pomijając przy tym milczeniem fakt, że Polska była w owym czasie jedynym krajem w Europie, gdzie za pomoc Żydom karano śmiercią całe wsie.

Usunięto natomiast zapisy o Żydach, którzy nękali swoich rodaków np. takie: „Judenrat (rada żydowska - przyp. autor) narzucił składki na ludzi. Kiedy ci ludzie nie chcieli zapłacić, opracowano listę rebeliantów i oddano ją Niemcom, którzy ich aresztowali i torturowali ich tak bardzo, dopóki nie oddali pieniędzy. Dzięki tym pieniądzom, członkowie Judenratu hulali z Niemcami, i kupowali futra i biżuterię dla siebie...”

Pominięto całkowicie oryginalne fragmenty księgi dotyczące udziału sochaczewskich Żydów w triadzie braci Bielskich. Był to oddział partyzancki oskarżany o morderstwa na polskich chłopach, rabunek ich żywności oraz współpracę z Sowietami przeciwko polskiej partyzantce. Oddział ten był zaangażowany m.in. w zbrodnię w Nalibokach, gdzie partyzanci wymordowali 128 polskich cywilów. Ale o tym cisza.

Pozostawiono natomiast wiele antypolskich zapisów, gdzie Polaków nazywa się poganami i sprzymierzeńcami hitlerowców oraz rabusiami żydowskiego dobytku. Niestety w inny sposób nasi żydowscy sąsiedzi nas nie przedstawiają.

Oto tylko dwa - z bardzo wielu - fragmenty opisujące ich stosunek do Polaków.

Nasi katoliccy sąsiedzi zapełnili swoje domy splądrowanym żydowskim majątkiem. Zamordowani nie będą się już upominać o swój dobytek... Więc katolickie sumienia mogą być spokojne. Większość czynów popełnili inni, jednak w pewnym sensie ci także uczestniczyli w rozlewie krwi (...) - snuje Jerucham Ines. A wtóruje mu Leon Fersztenberg - od czasu do czasu określany, nie wiedzieć czemu, jako wielki przyjaciel Sochaczewa: „Obszedłem już całe miasteczko. Ku mojemu wielkiemu ubolewaniu nie napotkałem żadnych Żydów. Sochaczew jest zatem judenrein (czysty od Żydów - przyp. autor). Marzenie sochaczewskich antysemitów ziściło się. Co im się nie udało poprzez różne polityczne i ekonomiczne walki przeciwko Żydom, osiągnęli za sprawą hitlerowskich morderców. Ogniem i mieczem, komorami gazowymi Niemcy spełnili ideały polskich nacjonalistów (...) Postanawiam czym prędzej stąd odjechać, nie tylko z mojego rodzinnego miasteczka , ale także z tego kraju i od jego ludzi, z ziemi przesiąkniętej krwią naszych rodziców, braci, sióstr i małych dzieci” - ileż w tym bezinteresownej - przesiąkniętej ksenofobią - nienawiści do Polaków i Polski.

Z przykrością stwierdzam, że książka ta wpisuje się w antypolską „twórczość” w rodzaju „Sąsiadów” Tomasza Grossa, "My z Jedwabnego" Anny Bikont  czy filmu „Pokłosie”.  Zaś obraz Sochaczewa tamtych lat jest mocno przekłamany.

 


Lubię ludzi, lecz sam bywam nieznośny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura