Janusz Szostak Janusz Szostak
289
BLOG

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz

Janusz Szostak Janusz Szostak Polityka Obserwuj notkę 0

 

 

Ponad 10 tysięcy osób opuściło w sobotę, 9 listopada, więzienia. To efekt swoistej amnestii dla pijaczków i drobnych złodziejaszków.

Oto, wchodzące w życie przepisy wykreślają z kodeksu karnego przestępstwo kierowania rowerem w stanie nietrzeźwym. Tak jak dawniej, będzie to wykroczenie karane najwyżej miesiącem aresztu. Szkoda, że ustawodawcy nie poszli jeszcze dalej i nie jest tak, jak za PRL-u. W Polsce Ludowej za takie przewinienie milicjant zabierał wentyl i spuszczał powietrze z opon. Jak delikwent „fikał", to dostawał kopniaka w d... i było po sprawie. Teraz chyba zmierza to w podobnym kierunku.

Posłowie i prezydent ulitowali się nie tylko nad „kolarzami” na dopingu. Na wolność wyszli też drobni złodzieje i wandale. Nowe przepisy i dla nich są litościwe. Zwiększono bowiem granicę - z 250 do 400 zł - od której kradzież czy zniszczenie mienia staje się przestępstwem.

Nie chcę niczego przesądzać, ale obawiam się, że wielu z nich zachłyśnie się wolnością i nie tylko. W takich okolicznościach prawnych, nic tylko wypić kilka browarów dla kurażu, wskoczyć na rower i śmignąć okraść jakiś sklepik lub market. Tylko do kwoty 399 złotych, aby wszystko było zgodne z literą prawa: – I, co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?

Być może powinni podnieść tę kwotę do 24 tysięcy złotych. Tak, jak prekursorsko zrobił to sędzia w Nowej Hucie. Otóż urzędniczka z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego w Krakowie została tam oskarżona o to, że pomogła wygrać przetarg firmie budowlanej. W rewanżu firma sfinansowała jej ocieplenie domu za 24 tys. zł. Sędzia orzekł, że sprawę należy umorzyć. Uznał, że wysokość łapówki wcale nie jest taka duża i zarzucany czyn zakwalifikował, jako „występek mniejszej wagi". Sąd pewnie mierzył swoją miarką? Może sędziemu ktoś, kiedyś też ocieplił dom?

Nie na darmo mówi się, że prawdziwi przestępcy i tak chodzą wolno.

Być może miejsca w więzieniach szykowano dla uczestników Marszu Niepodległości, stąd amnestia na dwa dni przed 11 listopada?

Tego nie wiem. Jeśli tak było, to operacja ta nie do końca się powiodła. Złapano zaledwie kilkunastu chuliganów, którzy rozrabiali w miejscach, w których marsz nie przechodził.

Także słynna tęcza z Placu Zbawiciela, płonęła (co ukazują filmiki w sieci) na długo przed pojawieniem się tam demonstrantów. Zresztą sam marsz przechodził kilka ulic dalej. Zapłonęła natomiast w obecności licznych policjantów. Takie scenariusze układa się od lat. Adam Sandauer, zauważył: - Niektórzy w moim wieku pamiętają, jak w marcu 1968 roku demonstrujący rzekomo splądrowali w Warszawie kino Kultura. Wtedy „sprawcami” zniszczenia kina, też byli narodowcy, z tym że żydowscy, wraz ze studentami.

Przy okazji – z mediów - dowiedziałem się, że symbolem Warszawy nie jest Syrenka, Kolumna Zygmunta, czy choćbyPałac Kultury. „Spłonął symbol Warszawy” – obwieściła złowrogo „Gazeta Wyborcza”.

Jakież to szczęście, że istnieje ta gazeta. Światła i nowoczesna, która od ponad dwóch dekad z sukcesami wyrywa swoich czytelników ze szponów zacofania, kieruje ich na prawidłowe tory myślenia i tłumaczy im zawiłości obecnych czasów – krótko mówiąc, przeobraża czytelnika w postępowego inteligenta na miarę XXI wieku.

Dzięki tej gazecie, i innym oświeconym mediom, dowiedziałem się także, że największym aktualnym problemem Polski nie jest bezrobocie, brak perspektywy dla młodych ludzi, czy ubożenie społeczeństwa, lecz spalenie tęczy. No, jarają się tą tęczą niczym pies Kory zielskiem.

Mamy też ponoć - zdaniem Romana Giertycha - inny poważny problem: „Dokonanie aktu sabotażu na ambasadzie rosyjskiej. To jest Rosji na rękę. Teraz Rosja będzie to rozgrywać na sto różnych sposobów”.

Jak widać, Rosjanie robią więcej szumu o spaloną budkę strażnika niż polski rząd w sprawie katastrofy smoleńskiej. I to jest nasz problem, który Rosji jest na rękę.

Janusz Szostak

Lubię ludzi, lecz sam bywam nieznośny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka