Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel
1114
BLOG

Pomyłka lesbijek, czyli francuskie homo-małżeństwo a Polacy

Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel Polityka Obserwuj notkę 5

Oto dwie polskie lesbijki (jedna z nich rezyduje we Francji) chcą wziąć w Paryżu ślub, który, jak mówią, miałby być rodzajem manifestacji politycznej na rzecz wprowadzenia homo-małżeństw w Polsce. Ale jest problem: okazało się, że polskie Urzędy Stanu Cywilnego odmawiają homoseksualistom wydania zaświadczenia o zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa we Francji, gdyż nasze prawo homo-małżeństwa nie przewiduje. Co dalej?

Obie kobiety chcą sprawę nagłośnić. Jak mówi jedna z nich w wywiadzie dla Krytyki Politycznej, „był już artykuł w Newsweeku, byłyśmy w Kobiecym punkcie widzeniau Hanny Lis. Teraz rozmawiamy z tobą, zgłosiły się też Wysokie Obcasy i TVN24”. Domyślam się, że we wszystkich tych mediach obie panie opowiedzą tę samą historię i w każdym przypadku te media im uwierzą. Co to za historia?

Otóż według opowieści lesbijek „państwo francuskie nie stwarza żadnych problemów” a jedyną przeszkodą jest brak owego zaświadczenia z USC. Obie zamierzają walczyć – składają odwołanie i kto wie, być może pójdą nawet do sądu, co je narazi na stratę czasu i pieniędzy. Mogę się założyć, że media, które zechcą im w tej drodze towarzyszyć niczego nie sprawdzą, podobnie jak niczego nie sprawdziły obie narzeczone.

Otóż nie jest prawdą, że owo zaświadczenie jest jedyną przeszkodą. Nawet gdyby USC w Gdańsku je wystawił i tak nie mogłyby wziąć ślubu we Francji, bo nie jest też prawdą, że „państwo francuskie nie stwarza żadnych problemów”. Autorka francuskiej ustawy o homo-małżeństwie, francuska minister sprawiedliwości Christiane Taubira, o której obie panie tak dobrze się wyrażają (jako przeciwniczce męskiej dominacji), jest też autorką różnych przepisów wykonawczych do tej ustawy i sama zabroniła francuskim merom udzielania homo-ślubów Polkom i Polakom. Dlaczego?

Ano dlatego, że ustawy mają mniejszą moc prawną od układów międzynarodowych. Według polsko-francuskiej konwencji z kwietnia 1967 r., w kwestii ślubów polscy obywatele podlegają prawu polskiemu. Tylko 11 krajów na świecie zawarło coś takiego w umowach z Francją, w tym żaden inny istniejący wówczas kraj europejski, ani komunistyczny, ani kapitalistyczny. Władysław Gomułka był oryginałem.

Walka o zaświadczenia nic więc nie da, to pomyłka. Polscy homoseksualiści, którzy chcą wziąć ślub we Francji, muszą albo zrezygnować z polskiego obywatelstwa, albo zwrócić się do naszego i francuskiego MSZ o renegocjację umowy z 1967 r., a następnie, jeśli do tego dojdzie, o nową ratyfikację przez odpowiednie organa obu państw. W przypadku drugiej opcji czeka ich z pewnością dłuższa droga, nawet gdyby oba kraje miały ochotę pójść im na rękę, co jest mało prawdopodobne. I nie mówię tu tylko o Polsce. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka