Szylkret Szylkret
121
BLOG

O pewnej Ludmile czyli z życia politycznego na Ukrainie

Szylkret Szylkret Polityka Obserwuj notkę 0
Wojna wojną ale ukraińskie wyższe sfery mają ważne sprawy i życie polityczne toczy się swoim trybem. Z ciekawszych zdarzonek ostatnio zwróciło uwagę odwołanie przez Radę Najwyższą Ukrainy Ludmiły Denisowej, ukraińskiego Rzecznika Praw Człowieka. Rok przed końcem kadencji.

     Trochę ponad tydzień temu posłowie proprezydenckiej frakcji „Sługa Narodu” zebrali podpisy pod wnioskiem o odwołanie Denisowej. Parlament ekspresowo przegłosował sprawę – za odwołaniem było 234 deputowanych, przeciw – 9. Gdzie była w tym czasie reszta deputowanych – nie wiadomo.

     Zwolennicy Denisowej uważają, że nie było żadnych konstytucyjnych podstaw jej odwołania. Ona sama  twierdzi, że stoi za tym kancelaria prezydenta. Co ciekawe, przedterminowej dymisji nie przewidują ani konstytucja Ukrainy, ani ustawy obowiązujące w czasach pokoju. Parlamentarzyści uruchomili jednak po raz pierwszy specjalną procedurę, która w stanie wojennym daje im prawo do anulowania ich wcześniejszych nominacji.
     Zarzuty, które kierowano pod jej adresem miały charakter trochę rytualny – a to, że nie angażowała się w organizację korytarzy humanitarnych na obszarze działań wojennych, a to, że za dużo czasu spędzała w Europie Zachodniej zamiast troszczyć się o ochronę praw Ukraińców w Rosji. Zarzucano jej znikome zainteresowanie sprawą ochrony i wymiany jeńców i przeciwdziałania deportacjom z okupowanych terytoriów.
     Pośrednio władza przyznaje więc, że problemy z organizacją korytarzy i ewakuacji cywilów w strefach walk to niekoniecznie tylko i wyłącznie wina Putina ale i – w jakimś stopniu – skutek zaniechań czynników ukraińskich.
     Naturalnie nie bez znaczenia zapewne jest fakt, że Denisowa nie należy do kręgu ludzi prezydenta Zełenskiego. W przeszłości związana z Julią Tymoszenko (była ministrem w jej rządzie), potem w rządzie Jaceniuka, ostatnio do Rady Najwyższej kandydowała z listy Frontu Ludowego. Czyli dla obecnych władców Ukrainy taka jakaś nieswoja.

     Ale ciekawsze jest to: deputowany frakcji „Sługa narodu” Paweł Frołow ujawnił, że pretensje do Denisowej brały się także – a może przede wszystkim stąd, że jej działalność charakteryzowała „niezrozumiała koncentracja” na przypadkach przemocy seksualnej, jakiej dopuszczali się rosyjscy najeźdźcy i opisywanie szczegółów takich zdarzeń „w drastyczny czy nawet perwersyjny sposób” ("в извращённой форме"), w tym gwałtów na dzieciach. Jak podkreślił Frołow opisane z perwersyjną dokładnością przypadki  często nie znajdowały później żadnego potwierdzenia w rzeczywistości („которым потом не находилось подтверждения”).

Publikacje Denisowej z opisami przestępstw seksualnych rosyjskich żołnierzy na Ukrainie spotykały się z krytyką. Grupa ukraińskich dziennikarzy, prawników i psychologów  opublikowała otwarty apel do Rzecznika, domagając się dostosowania komunikatów do etyki rozpowszechniania takich informacji oraz publikowania tylko sprawdzonych informacji. W liście czytamy między innymi: „Przestępstwa seksualne podczas wojny są tragedią dla rodzin, tematem trudnym i traumatycznym, a nie tematem dla publikacji typu kronika skandali".
Zaapelowano do  Denisowej o to, by:
•    podawać do publicznej wiadomości tylko sprawdzone fakty dotyczące okrucieństw popełnionych przez Federację Rosyjską;
•    informować, jakie materiały zostały już przekazane wymiarowi sprawiedliwości;
•    starannie dobierać słowa w swoich komunikatach do opinii publicznej, aby nie przekształcać kolejnych osobistych tragedyj w "sensację",
•    unikać nadmiernej „detalizacji” w opisie okrucieństw i używać poprawnej terminologii,
•    pamiętać o poufności i bezpieczeństwie ofiar, ponieważ niepotrzebne uszczegóławianie i werbalizacja mogą je zidentyfikować;
•     kierować stosowne wsparcie dla poszkodowanych.
 „Materiały sensacyjne, stygmatyzacja, insynuacje i cała ta publicystyczna maniera w opisie ludzkich tragedii nie pomogą nam w walce z wrogiem i zwalczaniu problemu nadużyć seksualnych w czasie wojny" -
pisali autorzy, zwracając się do Rzecznika Praw Człowieka.

     Naturalnie nie zmienia to faktu, że rosyjski najazd wiąże się z różnego typu bestialstwami na dużą, jak na dzisiejsze standardy, skalę. Organizacje międzynarodowe stale donoszą o masowych naruszeniach praw człowieka w strefie konfliktu zbrojnego na Ukrainie, zwłaszcza na terytoriach kontrolowanych przez wojska rosyjskie.
     Raporty Amnesty International i OBWE informują o egzekucjach pozasądowych, zabójstwach, przemocy seksualnej, torturach i innych przestępstwach przeciwko mieszkańcom. "Naruszenia ze strony wojsk rosyjskich, w porównaniu z ukraińskimi, mają nieproporcjonalnie poważniejszy charakter i nieporównanie większą skalę" - stwierdzono w opublikowanym w kwietniu raporcie OBWE.
     Czyli – jak się okazuje – nie każdą informację podawaną już nie tylko przez ukraińską propagandę, ale nawet przez czynniki oficjalne, należy traktować jak prawdę objawioną. Najwyraźniej tzw. czynniki zrozumiały, że wszelka przesada w koloryzowaniu, epatowaniu i tym podobnych technikach propagandy, na dłuższą metę przynosi więcej szkody niż pożytku.

A co dalej z Ludmiłą Denisową?

     Oczywiście protestuje przeciw swojemu odwołaniu. Opublikowała nawet list otwarty w swojej obronie przesłany przez przewodniczących  Globalnego Sojuszu Krajowych Instytucji Praw Człowieka (GANHRI) Europejskiej Sieci Krajowych Instytucji Praw Człowieka (ENNHRI). Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – organizacje te z reguły bronią rzeczników nadepniętych przez taką czy inną władzę, występowały m.in. z oświadczeniami w obronie Adama Bodnara.

     Protestują obrońcy praw człowieka: „Nie tak powinno przebiegać pozbawienie Rzecznika mandatu. Jest to bezpośrednie naruszenie prawa. Bez oceny pozytywnych lub negatywnych dokonań komisarza podczas jego kadencji. Bez wysłuchania rocznego sprawozdania w Parlamencie i możliwości przedyskutowania kwestii związanych z prawami człowieka, zidentyfikowanych na podstawie zalecanych wniosków przedstawionych przez Biuro Rzecznika Praw Człowieka. Nie tak powinien rozpoczynać się proces wyboru Rzecznika. Bez konsultacji ze środowiskiem praw człowieka. Na polecenie Bankowej, tak jak za czasów Janukowycza". W Kijowie przy ulicy Bankowej, pod numerem 10, w słynnym Domu pod Chimerami, urzęduje prezydent Ukrainy.

     Sprawa może mieć dalszy ciąg. Znane postacie, m.in. Jewgienij Zacharow, przewodniczący ukraińskiego oddziału Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, oferują Ludmile Denisowej pomoc prawną w przypadku skierowania skargi w sprawie swojego odwołania do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

     Póki co nie zgłoszono oficjalnie kandydatur na urząd rzecznika. Nazwiska pojawiające się na tzw. giełdzie, to wyłącznie ludzie związani z frakcją „Sługa Narodu”, czyli z prezydentem Zełenskim. Ukraińscy obrońcy praw człowieka oczywiście domagają się odpolitycznienia stanowiska rzecznika praw obywatelskich i przeprowadzenia wreszcie otwartego konkursu na jego obsadzenie, ale pomiędzy fachowcami, a nie deputowanymi. Zapewne bezskutecznie.





Szylkret
O mnie Szylkret

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka