Harley Porter Harley Porter
415
BLOG

Robert Biedroń moim prezy"dętym"!

Harley Porter Harley Porter Wiosna Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Robert Biedroń to niewątpliwie wytwór dzisiejszych czasów. Trzeba było dwudziestego pierwszego wieku aby ktoś taki zaistniał jako polityk. Ale mój Boże, czy mogliśmy przewidzieć, że współczesność, przez niektórych nazywana czasami ostatecznymi, potoczy się w takim kierunku? Kto normalny mógłby przypuszczać, że będziemy świadkami parad homoseksualistów bardziej przypominające dewiacyjne orgietki niż faktyczne parady. Kto sądził, że będzie oglądał demonstracje ubranych na czarno kobiet wrzeszczących o prawo do zabijania swoich nienarodzonych dzieci, a trzymany przez jedną z demonstrujących kobiet baner: "aborcja to życie" - nie spowoduje zamknięciem jego właścicielki w zakładzie dla obłąkanych? Kto normalnie myślący mógł antycypować  małżeństwa jednopłciowe będące nie tylko przeciw naturze ale przede wszystkim przeciw zdrowemu rozsądkowi? Jak mogliśmy domyśleć się, że homoseksualistów, ludzie sami będący przyzwoitymi i moralnymi, ulegając naciskowi homo lobby, zaczną nazywać gejami - wesołkami?

W takim świecie zaistniał Robert Biedroń, wstrzelił się w czasy, rzec by można - idealnie. Trudno bowiem wyobrazić sobie atmosferę lepszą dla wzrostu tego typu osobowości. Rzeczywistość pozbawiona naturalnych mechanizmów regulacyjnych w postaci norm moralnych wynikających z wartości judeo chrześcijańskich i utrzymującego ład społeczny rzymskiego prawa, zaczęła przypominać nieuprawiane pole, na którym wzrosły chwasty i zaroiło się od szkodników. Wiele chwastów, choćby oset pięknie kwitnie, także stonka i szarańcza mają jaskrawe barwy, nikomu jednak, będącemu przy zdrowych zmysłach, nie przyszłoby do głowy, aby specjalnie je uprawiać i hodować. Teraz jednak świat polityczno medialny już od dawna przypomina nieuprawiany ugór - domenę perzu i wołka zbożowego, a w takich realiach rodzą się na nim chimery.

Biedroń jest dla mnie właśnie taką chimerą i wcale nie przez swoje homoseksualne skłonności, ale przez skłonności do bezmyślnego niszczenia porządku utylitarnego, wypracowanego przez eony istnienia ludzkiej cywilizacji, porządku, który wyszczekane usta kandydata lewicy na prezydenta nazywają przeżytkiem i obciachem. Oferta, jaką dostajemy w zamian to stek zwykłych kłamstw na temat ludzkiej seksualności i naruszonej ponoć równości praw z gatunku: nie mam rogu i grubej skóry ale chcę zostać nosorożcem. Kiedyś tego typu pragnienia wyśmiano by, a ich głosiciela potraktowano pomidorem, dzisiaj w dobie relatywizmu i zidiocenia, kiedy to najbardziej prawicowi politycy i dziennikarze nazywają wojujących pederastów - wesołkami, ową "nosorożcową" paralelę traktuje się nadzwyczaj poważnie. Dziwactwo przybrane w wyższe idee wygrywa z normalnością, a co gorsza z przyzwoitością, każąc nam stawiać je tam, gdzie stoi wszystko, co dobre i piękne.

Prawda relatywna to broń polityka. Jednak  kłamstwo wprost, rzucane w twarz z bezczelnością mongolskiego nomada zrywającego wota ze świętych obrazów, to już inna sprawa. Jeśli Biedroń na forum Parlamentu Europejskiego woła stentorowym głosem, że w Polsce homofobia posunięta jest do takich granic, że on jako pederasta rasowy i zażyły, z powodu swojej orientacji nie może wejść do kawiarni czy restauracji, to dopuszcza się ów europoseł i kandydat na prezydenta RP kłamstwa nie tylko najbardziej parszywego z parszywych, ale kłamstwa targowickiego, uderzającego w Naród i polską państwowość, bo czyniącego z kraju, w którym homoseksualiści mogli czuć się bezpiecznie w czasach kiedy nazistowskie Niemcy i komunistyczna Rosja zamykała ich w obozach i najzwyczajniej mordowały, państwo mroczne i łajdackie na miarę owych dwóch wymienianych wcześniej w tym samym zdaniu. Jeśli Roberta Biedronia stać na takie kłamstwo, a nie jest to jedyne z tych najcięższych, można podejrzewać, że stać go na dużo więcej.

Zastanawiam się czy to cecha wrodzona czy też wyhodowana i wspierana przez kogoś. Owa śliskość i przewrotność oraz emocjonalne wzmożenie gotowe, przynajmniej werbalnie, do niszczenia wszelkich możliwych świętości. Być może owym czynnikiem wzbudzającym w Biedroniu tą negatywną masę krytyczną jest jego homoseksualny partner i poseł zarazem Krzysztof Śmiszek?! Śmiszek w swoich wystąpieniach jawi się jako, pokraczny, przerośnięty w skrajnościach, cień Biedronia, który gdyby ten powiedział, że ktoś jest draniem, jego partner z pewnością dodałby, że owszem, draniem ale wyjątkowo parszywym. Poseł Śmiszek działa bowiem jako wzmacniać przekazu swojego lubego, taka turbina w biedroniowskim samochodzie albo dodatkowy gwint w lufie sztucera. Czy mam rację, czy to właśnie niedogolony partner Roberta Biedronia steruje jego emocjami? Nie wiem, z pewnością ma na niego jednak pewien wpływ, co w połączeniu z własną, indywidualną oślizgłością kandydata na prezydenta, czyni obraz Biedronia całkowicie nie dla moich oczu.

Na koniec rzecz ważna i istotna, oczywiście nie dla Biedronia, bowiem dla niego takie sprawy jawią się jako istotne inaczej. Chodzi o obronność. Biedroń zdaje się w ogóle nie dostrzegać problemu, zupełnie tak, jakby żył w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której nie ma wojowniczej Rosji i drapieżnych, pragnących podporządkować sobie całą Unię, Niemiec. Dla niego największą obroną Polski to otwartość i wielokulturowość , zaś wyzbycie się dotychczasowych moralnych i społecznych imperatywów ma tą naszą "obronność" wzmocnić i zunifikować z innymi krajami Unii. Biedroń zachowuje się tak jakby nabawił się Alzheimera i nie pamiętał co narody pokroju Hunów i Mongołów zwykły czynić z takimi otwartymi społeczeństwami i bezideowymi narodami. Nie mam pojęcia jak ktoś taki jak Robert Biedroń doszedł do miejsca, w którym się aktualnie znajduje? Być może zadziałała tu jakaś targowicka selekcja ujemna, a może to najzwyklejszy przypadek?!

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka