Każdy przyzwoity rząd pragnie dotrzeć do społeczeństwa ze swoim przekazem, mówiącym o tym, co zrobił, co robi i co zrobić zamierza. Zaś wszystkie przyzwoite media ułatwiają mu ten przekaz, prezentując go na swoich informacyjnych nośnikach i wzbogacając o jak najbardziej fachowe komentarze i opinie, a kiedy trzeba także i o krytykę. Tak dzieje się tam, gdzie są normalne rządy i normalne media. Zupełnie inaczej sprawy się mają w sytuacji, gdy z jakiejś przyczyny, na przykład wspólnoty interesów wywodzącej się z takich samych przesłanek i dążeń, rząd i media zaczynają mówić jednym głosem, zaś powinność krytyki rządzących, zamienia się w każdym przypadku w ich apologię.
Tak dzieje się w Polsce. Wyhodowani na jednej, różowo czerwonej pożywce, obecni włodarze Polski oraz stali włodarze mediów, dawno temu uznali, że mając podobną, jeśli nie genezę to na pewno wolę, zaklepaną magdalenkowym porozumieniem, mogą połączyć siły i środki aby zawłaszczyć Polskę dla siebie, na długo, albo jeszcze dłużej, a najlepiej - na wieki wieków… Amen.
Dla tego też retoryka rządu i mediów, które jakiś czas temu na wymieniony wyżej deal poszły, musi być taka sama. Czasami, dla zmylenia tropów i oszukania prawicowych ogarów, tropiących spiski, taki TVN 24, czy Polityka, bądź TOK FM, coś tam skrytykują w czwartym szeregu trzeciego rzędu klasy rządzącej, ale ogólny przekaz, twardy jak granit i jasny jak dziesięć przykazań mówi jedno: rząd jest dobry, idziemy ku jasnej przyszłości, a opozycja to karły reakcji. Znacie to państwo, przypominacie to sobie? Jasne i proste, podane bardziej łopatologicznie ale i partyjnie urokliwie, na plakatach i podczas spędzonych masówek, bez supernowoczesnej, łagodzącej wszystkie kanty otoczki mediów, ale za to z pro ludowym zaśpiewem? Naród z partią, partia z narodem, podane najlepiej jak można rękoma i ustami prezesa Radiokomitetu towarzysza Macieja Szczepańskiego?
Dzisiaj nachalną PZPRowską retorykę zastąpiła dziwaczna swada udająca zaangażowane dziennikarstwo Janiny Paradowskiej, oraz anty opozycyjne szyderstwa pozorujące walkę o pryncypia Tomasza Lisa. Wszystko to podane w relatywizującym każdą ważną sprawę, sosie medialnego szumu Czerskiej i Wiertniczej. Jednym słowem cwanie, bezczelnie i podle.
Co więc takiego mówi o sobie rząd i co podejmują media wiernie służące? Czy naprawdę współpraca króla i jego medialnego błazna zamieniła się w symbiozę tuczącą błazna i ukrywającą łajdactwa króla?
Ewa Kopacz realizuje obietnice dane przy objęciu rządów.Oto jedno z haseł władzy utrwalanych przez media pro rządowe. Wytyczone przez Kopacz mało istotne cele i drugorzędne zadania podnoszone są przez dziennikarzy, nazwijmy ich współczującymi, do roli lokomotyw politycznych, mających udowadniać sprawność rządu i wypromować panią premier na męża (żonę?) stanu. Na zamówienie zostaje napompowana, a przez to zafałszowana skala działań rządzących, i wypaczony obraz państwa.
Ewa Kopacz nie odpowiada za grzechy Donalda Tuska -kolejna fałszywa retoryka rządzących z Platformy Obywatelskiej, głoszona oraz wzmacniana przez usłużne media. Pomimo tego, że lwia część rządu brała udział w rozdaniu Tuska i tak jak on ponosi odpowiedzialność za niezrealizowanie obietnic wyborczych, z jakimi Platforma szła do władzy, a obecna premier będąc niegdyś ministrem zdrowia rozłożyła ten resort na łopatki, rząd jak i jego medialny błazen, udowadniają, że mamy do czynienia z zupełnie nowym gabinetem, niemal opozycyjnym, gotowym dać Polsce lepszą jakość. Co znamienne, absolutnie nie jest podnoszony temat powodu odcinania się obecnej premier i jej ministrów od rządu Tuska, zupełnie tak jakby przyznanie się do kontynuacji poczynań prezydenta Europy deprecjonowało i przynosiło ujmę.
Sytuacja SKOKów to największa afera III RP za które odpowiada PiS. Rząd, politycy Platformy Obywatelskiej oraz sojusznicze media rozpowszechniają pogląd jakoby problemy SKOKu Kopernik i Wołomin zostały spowodowane działalnością senatora Biereckiego, przy czynnym udziale i na zamówienie Prawa i Sprawiedliwości. Ponad to legalne przekształcenie fundacji Biereckiego w spółkę i przekazanie jej także legalnie zarobionych przez dwadzieścia lat pieniędzy, ukazywany jest jako zagarnięcie kasy i kryminalna kradzież. Retoryka nieprzychylnych polityków i mediów w tym zakresie jest specyficznie doniosła z rodzaju tych, które starają się udowadniać, że oddana po terminie czteropasmówka bez zaplecza to autostrada,. Medialny przekaz dziennikarze współczujący uzbrajają w ponadprzeciętną ilość negatywnych ocen wynikających nie ze stanu faktycznego tylko z przekonań opiniodawców. Wypowiedzi potępiające senatora stanowią najzwyklejszą mowę nienawiści, jednak zamykane są na to oczy, a troska o dobro publiczne zdaje się usprawiedliwiać każde słowne łajdactwo. Jednocześnie, jako nieistotny, pomija się fakt, że to właśnie Bierecki zgłosił nieprawidłowości, zaś same SKOKi, to nie filie jednego banku, tylko samodzielnie działające kasy.
Epatuje się za to wiadomościami o blisko dwóch tysiącach postępowań prokuratorskich nie informując o tym, ze postępowanie te obejmują nie tu i teraz, tylko ostatnie dwa lat. Nie informuje się także, że owe sprawy dotyczą najzwyklejszych wyłudzeń, jakie dzieją się także na niepomiernie większą skalę w sektorze bankowym. Właśnie jeśli o sektor bankowy chodzi, to nie zestawia się ilości bankowych postępowań prokuratorskich z tymi dziejącymi się w SKOKach. Czyni się tak tylko dla tego, aby epatować ilością postępowań w sektorze kas spółdzielczych bez porównywania ich z sektorem bankowym.
Media i ich decydenci grzmią o tym, że kasy spółdzielcze są zapleczem finansowym Prawa i Sprawiedliwości, podając za przykład sponsorowanie przez kasy prawicowych portali i gazet, których PiS właścicielem nie jest. Jednocześnie owi decydenci i przyjazne media nabierają wody w usta jeśli chodzi o niewyobrażalnie dalej idące powiązania rządzących partii koalicyjnych z wielkim kapitałem powstałym podczas przemian ustrojowych. Im wolno, Prawu i Sprawiedliwości – nie.
Duda to zły kandydat, a Komorowski dobry i basta.Poglądy polityków PO i ich medialnych pomocników o tym, ze Andrzej Duda jest kandydatem plastikowym, głoszone są w mediach na cały regulator. Nie podaje się jednocześnie na czym owa plastikowość polega. Wystarczy obelga i obraźliwe określenie, powtarzane przez współczujących dziennikarzy. Mantra ta ma przekonać społeczeństwo o sztuczności kandydata PiS na tle przaśnego i swojskiego Bronisława Komorowskiego. Jednocześnie, medialna narracja wbija nam do głowy, że obecny prezydent to poważny polityk, ostoja demokracji, narodzony i stworzony w dniu powołania go na prezydenta. Milczeniem pomija się jego bogate, przedprezydenckie związki z Wojskowymi służbami Informacyjnymi, czy choćby gotowość do spłaty mienia pożydowskiego sprzedażą lasów państwowych. Nie mówi się także o wszystkich medialnych wpadkach Komorowskiego, tuszując je, albo udowadniając, że są to tylko radosne lapsusy dodające postaci uroku. Nie dotyka się także rodziny Komorowskiego, o której praktycznie nie wiemy nic, zupełnie tak, jakby zaraz po urodzeniu prezydent wsadził je do rakiety na Marsa. Wszystko to jest w diametralnej opozycji do podejścia mediów do Postaci Andrzeja Dudy. O nim wiemy wszystko, o jego żonie i córce i matce, która zbierała dla niego podpisy. Zarzuca mu się młody wiek, zażyłość z prezydentem Kaczyńskim (tym samym, którego zabawne lapsusy były powodem do szyderstw i kłamliwego rechotu tych samych mediów) oraz prawie mafijne współkierowanie SKOKami.
Podobne przykłady retoryki rządu i mediów lisopodobnych, można by mnożyć. Retoryki albo przemilczeń kłopotliwych faktów i cmentarnych dołów w których koalicja partii rządzących szpadlami przychylnych sędziów i prokuratorów, pogrzebała za przylaskiem mediów swoje polityczne i kryminalne afery.
Inne tematy w dziale Polityka