Harley Porter Harley Porter
1095
BLOG

Wolę Głębokie Gardło niż House of Cards

Harley Porter Harley Porter Kultura Obserwuj notkę 20

Zaliczyłem trzeci sezon House of Cards, czyli, ulubionego, przez rzesze miłośników Franka Underwooda, serialu. Zastanawiam się jak wpłynął on na oglądających i ilu polskich Underwoodów postanowiło wyjść z szafy?! Bo to, że wyszli to dla mnie rzecz pewna. Trudno bowiem nie ulec czarowi opowiedzianej historii, a co ważniejsze – bohaterom, ukazanym w taki sposób, że muszą fascynować. Tak więc ci, co trzymali i hodowali w sobie coś na kształt głównego bohatera, ale wiedzieni resztkami moralności, trzymali go na uwięzi, teraz, po trzecim sezonie serialu, mogą wreszcie Francisa Underwooda wypuścić na wolność.

Jedna z postaci serialu mówi głównemu bohaterowi, że ten hoduje zło i przerabia je do postaci akceptowalnej przez jego otoczenie. I to jest właśnie chyba clou tej opowieści o polityce. Deprawacja moralna i ideologiczna, społeczna i poglądowa, przedstawiona w taki sposób aby fascynowała. I można mówić, albo pisać, ze jest to kapitalny serial o ciemnych stronach polityki. Wzruszam ramionami na taką opinię, bowiem Frank Underwood ma dla nas oswoić zło i pokazać jakie może być fascynujące. Kto tego nie widzi, nie zobaczy, przechodząc przez jezdnię, nadjeżdżającego karawanu z pijanym kierowcą. Tak to bowiem dzisiaj działa. Mają nas fascynować rzeczy, do których, dziesięć lat temu nie odważylibyśmy się przyznać. Mamy podziwiać postacie, na które przed dekadą splunęlibyśmy z obrzydzeniem. Taki jest dzisiaj wymiar kształtowania wzorców moralnych. „Chciwość jest dobra” mówił nam kiedyś Mikael Douglas w Wall Street. Teraz, Underwood z żona rozwijają to, wbijając do głowy, że dobrymi są nielojalność, kłamstwo, brak zasad i moralne zepsucie. Kto i co powie nam za następne dziesięć lat? Aż strach pomyśleć.

Dla tego od Underwooda po stokroć wolę Linde Lovelace, grającą w Głębokim Gardle, bo choć niemoralne miała  tytułowe gardło i babską słabiznę w majtkach to i tak na tle takiego Underwooda jawi się niemal jak święta przed kanonizacją. Stare, dobre łajdaczenie się i  rozwiązłość bezapelacyjnie przegrywają z zepsuciem a’la Francis Underwood.

Ubolewam nad tymi wszystkimi posapywaniami zachwytu nad serialem. Czy bowiem naprawdę staliśmy się tak zdegenerowani i dalecy od prawości, że fascynują nas wzorce z House of Cards, zaś moralne i polityczne dewiacje pokazywane w tym serialu, pretendują do tego aby  stać się wzorcami postępowania w naszym życiu? Jeśli tak, to ja zdecydowanie wybieram Głębokie Gardło Lindy Lovelace, przynajmniej otrzymam w konfesjonale rozgrzeszenie.

 

 

 

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Kultura