Pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara, liczy, ma nadzieję, a może i pragnie, aby polski rząd, solidaryzując się z innymi europejskimi rządami, otworzył granicę dla emigrantów z Syrii i Erytrei, a kto wie, może i z innych rejonów Afryki, takich jak Libia, czy Sudan.
Wydaje się, że Małgorzacie Fuszerze, obojętne jest skąd przybędą emigranci, byle by przybyli w ogóle i stworzyli, tak bardzo pożądane przez nią społeczeństwo wielokulturowe. Pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania nie owija w bawełnę i mówi wprost, że chce i oczekuje w Polsce społeczeństwa muli kulturowego, zaś zaśpiew muezina, turbany i islamskie zwyczaje maja się stać tak samo akceptowalne jak dźwięk kościelnych dzwonów, Wielkanoc czy Boże Narodzenie.
W swoich wcześniejszych wypowiedziach pani Fuszara, chce więcej. Pragnie w chrześcijańską, polską rzeczywistość wtłoczyć „rodziny” homoseksualne, zmiennopłciowców oraz całe „dobrodziejstwo” gender ze związkami kazirodczymi jako awangardą zmian.
Pani Fuszarze marzy się Polska, w której część moralność, nazwijmy ją – prawnej, zostanie zredukowana do podporządkowania się paradygmatom władzy, zaś cała reszta powinna działać na zasadzie: „hulaj dusza, piekła nie ma”. Owa ciekawa koncepcja, zmierzająca prostą drogą do pozbawienia społeczeństwa zasad życia zbudowanych na Judeo chrześcijańskich korzeniach i zamianę Polaków w zniewolonych przez państwo i korporację seksualnych maniaków, ma zostać wzbogacona o otwarcie granic dla wszystkich i wszystkiego.
Dla Małgorzaty Fuszary niczym jest nasza narodowa jednolitość, nasza wiara i tradycja, czyli wszystko to, co nawet dla przeciwników takiej koncepcji narodu jak nasza, jest tym, co naród spaja i cementuje. Dla owej działaczki, najważniejsza jest bowiem mityczna nowoczesność, taka jak w Niemczech, Holandii czy Danii i w imię tej nowoczesności powinniśmy wywrócić do góry nogami, cały nasz dotychczasowy bagaż historyczny oraz na przekór państwowości i narodowym interesom, powielać i papugować zachodnie rozwiązania.
Fuszara nie dostrzega grozy multikulti, nie widzi, czynionej przez nią degradacji zachodnich społeczeństw, coraz bardziej zdziwaczałych i uniseksualnych, niezdolnych opierać się zewnętrznym zagrożeniom. Dla niej ważne jest, że wielokulturowość, lepiej od bomby atomowej, demoluje wzorce społeczne, którym podwaliny położyło chrześcijaństwo. Bo Fuszara opętana ideą fiks społeczeństwa genderowego, w którym nie wiadomo, kto jest mężczyzną, a kto kobietą i gdzie kończy się racjonalność, a zaczyna anarchia, na ołtarzu swojej pseudonauki, gotowa jest położyć wszystko, nawet nasz kraj i naród.
Zaproszenie do Polski emigrantów z Afryki i Azji, głównie muzułmańskich, ma postawić kropkę nad i. Do niszczącej moralność – gender, chce Fuszara dołożyć islamskie multikulti mające zrobić kęsim wszystkiemu, co chrześcijańskie. Fuszara wie, że nie uda się to do końca, że Polacy będą walczyć o swoją tożsamość, a większość z nich także o swoja wiarę, liczy jednak, że w powstałym chaosie narodzi się nowy, rakowy twór, nowe społeczeństwo, bliskie wzorcom Róży Luksemburg.
Dla czego Fuszara to robi? Sądzę, że jest ona zwolenniczką lewackich idei lat siedemdziesiątych. To właśnie w tych latach kształtował się światopogląd pani pełnomocnik, a to, że lewackość, w każdym razie w sferze moralności, jest clou jej poglądów, widać gołym, nieuzbrojonym w szkiełko, okiem. Sądzę jednak, że to coś więcej, to podobna wszystkim środowiskom lewackim i libertyńskim, nienawiść do chrześcijaństwa, do jasnych i prostych zasad, do dekalogu, odróżniającego nas od zwierząt. Fuszarze nie w smak nasze chrześcijaństwo, nasz katolicyzm. Ona woli koźle instynkty i wynaturzone sabaty, dla niej to właśnie jest normą…
PS.
Ubolewam, ze w Internecie nie ma nic na temat młodości Małgorzaty Fuszary, jej rodziców, środowiska, z którego się wywiodła. Być może to wyjaśniłoby nam jej poglądy i tą olbrzymią rządzę zniszczenia tego, co tradycyjne, moralne i polskie.
Inne tematy w dziale Polityka