W przypływie jakiegoś obłędu, niezrozumiałej logiki i całkowitego uzależnienia od partii władzy, Tomasz Wołek oskarża prezydenta Andrzeja Dudę o niegodne zachowania w stosunku do owieczki stadnej, wielkiego miłośnika mowy pokoju i radosnego klaskania w łapki a’la nażarta śledziami foczka, Tomasza Lisa, choć niektórzy nazywają go bardziej dosadnie, przekręcając nazwisko, a nawet spluwając, po przeczytaniu wstępniaka redaktora naczelnego w akselspringerowskim Newsweeku.
- Poczuwam się do moralnego obowiązku, żeby stanąć w obronie Tomasza Lisa – mówi Wołek, zarzucając Prezydentowi, że to nie o zajęcia w Poznaniu chodzi, ale w Nowym Tomyślu. Wołek ów zadeklarowany wróg racjonalności, jeśli nie jest to racjonalność platformerska, absolutnie nie bierze pod uwagę, bo wziąć nie może, gdyś przeczyła by owa wzięta uwaga, jego w domu ułożonej, niepodważalnej tezie, że prezydent Duda jako poseł, nie mógł wykonywać swoich obowiązków posła w Poznaniu, a być może także w Nowym Tomyślu. A nie mógł, bo takie obowiązki wykonują tylko posłowie PO, jak choćby Ewa Kopacz, odwiedzająca za państwowe pieniądze córkę w Gdańsku. Ona mogła, Duda – nie.
Istna degrengolada w wykonaniu Wołka, choć nie wiem czy on ją dostrzega, zajęty przygotowywaniem się aby oddać życie (przynajmniej moralne) za swoją partię aferałów, która nieważne, że aferalna, ale ważne, że wpisująca się w częstotliwość moralności Wołka.
Tomasz Wołek ów erudyta kabotyństwa, albo kabotyn erudycji, jak kto woli, popadając w coraz bardziej falsetową retorykę obrony Platformy Obywatelskiej i red. Lisa, pieje moralnym altem (falset i alt to ostatnimi czasy ulubiony tembr politycznego głosu red. Wołka) o domniemanych wadach prezydenta Dudy, zapominając, zapomnieniem trwałym i niezmienianym o kłamstwach, obrzydliwej retoryce i jawnej grze politycznej, jaką prowadził jego konfrater Lis w stosunku do Prezydenta, pisząc w negatywnym kontekście o żydowskim pochodzeniu jego teścia i wrednie kłamiąc na temat jego córki. Tutaj Wołek oślepł i ogłuchł…
Powoli zastanawiam się czy to na pewno tylko zła wola redaktora Wołka i czy na prawdę nie mamy tutaj do czynienia z najczystszej wody szaleństwem? Co będzie zastanawiam się głośno, jeśli falset i alt nie wystarczą, aby bronić PO i zwalczać PiS. W takim przypadku Tomasz Wołek zedrze sobie do końa gardło…, albo rozum.
Inne tematy w dziale Polityka