Nowy, niemiecki land? Z pewnością nie formalny, ale wystarczy spojrzeć na Wielkopolskę aby zorientować ile niemieckich firm ma ulokowanych na jej terenie swoje montownie, magazyny, najczęściej wysokiego składu, swoje przetwórnie i centra logistyczne. Rzecz jasna nie tylko niemieckie firmy znalazły tutaj swoją ostoję, ale z pewnością niemiecki biznes jest najbardziej widoczny.
MAN, Volkswagen, BMW, Siemens, Bosch (choć nie w Wielkopolsce ale we Wrocławiu jednak to, jak powiedziałby stary kajzerowiec, są przecież rdzenne, niemieckie tereny!), dalej wielkie sieci supermarketów, ulokowane głównie w Wielkopolsce, ale także na Pomorzu Zachodnim, Lubuskim i na Dolnym śląsku - Lidle, Rossmany, Kauflandy i Aldi , oraz Lisner, Danone czy Bakoma, Są także niemieckie banki - m-Bank i Deutsche Bank.
Aby być uczciwym trzeba stwierdzić, że cały świat inwestuje w Polsce, zaś centrum tych inwestycji to Warszawa z uwagi na jej stołeczność oraz umiejscowienie w stolicy wszelkich organów decyzyjnych. Jednak to właśnie zachodnia ściana Polski stała się szczególnie ulubiona przez wnuków tych od "hailowania" i żeby sam Tusk ze swoją erudycyjną swadą (coraz mniejszą na szczęście) popartą owym twardym, (niemieckim?) "r", mówił, że tak nie jest, nie uwierzę, że nie ma tu niecnego i parszywego celu.
Sam pracując, krótko bo krótko, ale jednak w dwóch tego typu firmach poczyniłem obserwacje, które innych pewnie by nie obeszły, mnie jednak poruszyły. Pierwsza, czysto formalna: wszystkie dokumenty jakie podpisywałem, począwszy od najbłahszego świstka były napisane w dwóch językach, na pierwszym miejscu - niemiecki, pod nim, jakby był czymś gorszym - polski. Ciekawi mnie czy podobne praktyki stosują Niemcy w takich Stanach Zjednoczonych, albo chociaż we Francji? Być może jest to ogólna zasada, jednak budziła mój opór i niezgodę w jakiś sposób kojarząc się z okupacją hitlerowską, gdzie także na pierwszym miejscu był język "panów", a pod nim język "niewolników". Drugie spostrzeżenie, może mniej formalne i pewnie także dyskusyjne, ale w mojej ocenie jak najbardziej uzasadnione to punkty widzenia, opinie, wszelkiej maści, najczęściej te polityczne i obyczajowe, schodzące, spływające jak jakaś zatruta zupa od niemieckich właścicieli firm poprzez polską kadrę nadzorczą aż do zwykłych robotników urabianych na lojalnych poddanych wspierających firmę nie tylko swoją pracę, ale także, a może przede wszystkim poglądami, które w przeciwieństwie do nas, Polaków, Niemcy mają takie same na temat swojej wyższości, swoich interesów i ekspansji - eine volk eine reich ein fuhrer
Owa ekonomiczno - polityczna niemiecka indoktrynacja ściany wschodniej odbywa się od blisko trzydziestu lat i przynosi rezultaty. Wielkopolanie Dolnoślązacy, Pomorzanie i mieszkańcy Województwa Lubuskiego przejmują poglądy i moralność swoich niemieckich panów głosując przeciwko silnej i niezależnej Polce wybierając zamiast niej wygodną i amoralną niemiecką "landyzację" bowiem niemiecki pan daje pieniądze i poglądy, a wystarczy przecież tylko po nie sięgnąć.
I na koniec, jeśliby jakimś niewyobrażalnym "mykiem" udałoby się PO osłabić władzę centralną w Polsce, Niemcy, jak amen w pacierzu, przyciągnęły by zachodnie województwa zapoczątkowując nowy rozbiór Polski. Być może o to własnie chodzi?!
Inne tematy w dziale Polityka