Żyłka mi może nie strzeliła, jednak trochę się wkurzyłem tekstem parówkowym o tym dlaczego media niby zamilczają sprawę rzekomej (ostrożność procesowa) pedofilii Sadowskiego.
Oto nagle jacy są "dziennikarze".
Jeden o niczym nie wie.
Inni sprawdzają każdy szczegół co do joty.
Rozpracowują temat albo go przeoczyli bo są urlopy.
Piszą o tym przecież na portalu plotkarskim (to ci, którym nie jest wszystko jedni i nie mają wolności bez solidarności z LGBT) i nie chcą sobie podbierać tematów niby. Jak wójt z PiS się upije i zaśnie w rowie to potrafią to umieścić to nawet na stronie o technologiach.
Bo tylko Siekelski potrafi dobrze robić materiały o pedofilii.
Bo ludzi mało do roboty.
Niektóre redakcje są wymienione z imienia, inne nie. Oczywiście wszyscy anonimowo.
Wyjścia są dwa jedynie.
1. Dryjańska zrobiła dokładne k......stwo dziennikarskie. Cytując niby anonimowych z wymyślonymi cytatami. Żeby "usprawiedliwić" milczenie.
2. Cytaty są prawdziwe. To jeszcze gorzej. Bo dziennikarze merdiów głównego nurtu to dokładne mendy, które rżną głupa udając naiwnych.
Teraz zagadka co by było gdyby w sezonie ogórkowym ukazał się tekst na blogu na S24, oskarżający jakiegoś księdza co prowadził w telewizji 20 lat temu program w telewizji o pedofilię?
Szarża w wąwozie Somosierry tych wszystkich niby sprawdzających każdy szczegół, przemęczonych i nieuważnych "dziennikarzy" to byłby pyłek. Loty Kuchcińskiego by to przykryło. Guderian z Rommlem i Goebbelsem zazdrościliby zza grobu takiej błyskawicznej wojny medialnej.
A tu to kuriozum, tylko dla ludzi o mocnych nerwach: https://natemat.pl/281553,krzysztof-sadowski-i-afera-pedofilska-czy-media-o-tym-nie-mowia
