Nawet niezbyt bystry obserwator życia publicznego w Polsce, może dostrzec bez trudu, paniczne ruchy rządu. Premier Tusk rzuca się po kraju, to jeżdżąc do Świnoujścia, to opowiadając nam o przyszłej potędze Polski w produkcji gazu łupkowego. W tak zwanym międzyczasie wpadnie do Brukseli aby zapewnić o swej lojalności i w te pędy gna na śniadanko z trzema osobnikami płci męskiej. Osobnicy ci, jak powszechnie wiadomo, pełnią funkcję trybunów ludowych a ich opinie oraz sądy są wiarygodne i miarodajne. Na takim spotkaniu Premier być musi, choćby za cenę niedoinformowania jaki kaganiec na pysk zakładaja nam nasi przyjaciele z UE.
Minister finansów toczy debatę z byłym ministrem finansów ( obaj- gwiazdy finansów światowych), na temat OFE. Debata jest zażarta i obaj wybitni specjaliści nie mogą dojść do porozumienia czy Polaków się okrada, czy tylko trochę się okrada i za przyczyną którego z nich.
Pani mnister zdrowia, w heroicznej walce z pielęgniarkami, uzdrawia służbę zdrowia przy pomocy Hrabiny, ewidentnie zaniepokojonej stanem zdrowia swojego męża cierpiącego na przewlekłe BULE.
Do tego trzeba dodać mnistra infrastruktury mężnie zaprowadzającego porządek na kolei i autostradach. Nie będą kradli tłucznia, bo niewiele już zostało do zrobienia i przestanie się opłacać. Ministra rolnictwa walczącego z pazernymi weterynarzami. Rozdwajający się minister, jednocześnie walczy z podłymi weterynarzami i przeciwnikami jedynie słusznej koncepcji UE, ograniczającej dopłaty dla rolnikow na rzecz funduszu rozwoju wsi i małych miast.
Z czego wynika ta niebyała aktywnośc miłościwie nam panujących? Aktywność, której nie obserwowaliśmy w ubiegłych trzech latach. Śpieszę z odpowiedzią. Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Tak jest też w tym przypadku, choć tutaj chodzi o pieniądze i władzę.
Pomimo starań i kreatywnej księgowości Pana Rostkowskiego, podwyżki VAT-u, cięć wydatków na sferę socjalną ( zsiłki wszelkiego rodzaju, od pogrzebowego poprzez FAZ do Funduszu Osób Niepełnosprawncych), lawinowych podwyżek cen, zadłużenie państwa ciągle rośnie. W zanadrzu pozostał jeszcze jeden manewr. Jaskółki go zapowiadające już widać. Jest to pomysł z uchwaleniem budżetu na rok 2012 przed połową tego roku. Do czego to się sprowadza? Po krótce do tego że można będzie ukryć fakt iż został przekroczony próg ostrożnościowy wynikający z zapisów konstytucyjnych. Ktoś powie że to lipa i hucpa. Cóż z tego, nie będzie trzeba zamrażać płac w budżetówce, wprowadzać radykalnych cięć w wydatkach i wreszcie pokazać jaki jest rzeczywisty stan państwa. Jest jesze jeden plus tego idiotycznego i groźnego pomysłu - ugotować na amen przyszły rząd. Dowodzą tego przebąkiwania Pana Tuska, że nie wyklucza zwycięstwa PiS-u.
A jak się uda i pomimo tego wszystkiego wygra PO? No to wtedy będziemy się martwić, bo liczy sie przecież władza i zawsze można jeszcze coś sprzedać.
Inne tematy w dziale Polityka