Poniższy tekst pisałem w końcu sierpnia. Wtedy nie mialem nawet cienia podejrzeń jak aktualne będą moje odczucia na temat stanu wiedzy, świadomości czy też oglądu rzeczywistości, dotyczące nie tylko jednostek lecz także paru milionów moich rodaków. Po 9 październka stwierdzilem ze rzeczywistość jeszce raz przekracza wszelkie wyobrazenia.
* * *
Miałem to szczęście spędzic parę dni na Mazurach i odseparować się od internetu, telewizji i szmatławców w rodzaju Wyborczej i jej pochodnych. Lasy, woda, trochę słoneczka no i niestety turyści, do których i ja się przecież zaliczam, co z niesmakiem i zaskoczeniem uświadamiam sobie na wspólnym ognisku.
No właśnie ognisko, przygodnie spotkani ludzie, rozmowy na tematy różne. A więc z kąd kto, czym się zajmuje. Siłą faktu reyoryczne pytania dlaczego na wszystko brakuje i kto za to odpowiada. Moimi rozmówcami okazali się absolwentka Uniwersytetu Jagielonskiego i jej partner samorządowiec też po studiach. Nie pochwalił się jaka to uczelnia dała mu dyplom. Ludzie po trzydziestce więc już nie całkiem młodzi, z jakimś tam doświadczeniem życiowym i stażem zawodowym. Rozmowa, jak to zwykle w takich przypadkach, zeszła na politykę, choć samorzadowiec zastrzegał się permanentnie że polityka go nie interesuje a jeżeli już to i tak będzie głosować na PO. Kiedy zadałem mu pytanie - dlaczego - w odpowiedzi usłyszałem że Wyborcza pisała iż należy dać szansę na rządzenie PO przez następne cztery lata. Przytłoczony tak ważkim argumentem, spytałem towrzyszkę mojego rozmówcy czy i ona tak sądzi. Może jako magister uczelni erygowanej przez Andegawenkę, a więc będąc osobą z tytułem i wiekowym zapleczem naukowym ma niewątpliwie umiejetność logicznego argumentowania, gwarantowaną posiadanym dyplomem najstarszej polskiej uczelni. Proszę więc o oświecenie mnie ciemnego i rozwianie moich wątpliwości, potęgą równie ważkich argumentów jak ten o Wyborczej, lecz odrobinę bardzej merytorycznych.
To co się działo przez nstępne etapy rozmowy przyprawiło mnie o osłupienie graniczące ze stuporem Spodziewałem się bowiem argumentacj mniej lub bardziej logicznej. To co usłyszalem sprawiło że zwątpiłem w jaki taki stan moich zmysłów ze słuchem na czele. Otóz Pani magister U J , zapytala mnie dlaczego ją obrażam sugerując że naucza w jakiejś tam sekcie Andegawenek? Początkowo, nie chcąc się pogodzić z tym co usłyszałem, wziąłem to za kiepski żart mający na celu zmianę tematu rozmowy. Ku mojemu niepomiernemu zdziwieniu, moja rozmówczyni nie dawała jednak za wygraną i stanowczo domagła się wyjaśnień. z jaką to " andegawenką" i nauczycielką ja pomyliłem. Dalej nie wierząc uszom i bojąc sie zasadzki, zacząłem wyjaśniać że według mojej skromnej wiedzy Jadwiga Andegaweńska podniosła U J z upadku, a magister to po łacinie nauczyciel, czyli mający prawo do nauczania. Powaga..? Tak brzmiał odzew pani magister, po czym stwierdziła ze jako mgr inforrmatyki jakiejś tam, może ze mną podyskutować o teori ciagów jkiś tam a nie koniecznie musi wiedzieć cokolwiek na temat jakiejś królowej Polski. Swoje jednak wie i to jej wystarcza żeby głosowac na PO. To mi w zupelności wystarczało i oprucz lekkich mdłości i poczucia niesmaku , które to objawy zrzuciłem na wypite wino, nie miałem innych wątpliwości i pytań .
* * *
To było w sierpniu. Dzisiaj jest październik a moje poczucie niesmaku i odruch wymiotny tylko się nasiliły, zamiast minąć bezpowrotnie.. Mam bowiem nieprzyjemne poczucie deja vu, gdy dzisiaj w TVP oglądam wystąpienie innego magistra który nucza spoleczeństwo akademickie że trzeba się przygotować do przystąpienia do strefy euro bo on swoje wie i to dobre jest.. Argumentację ma równie merytoryczną i nieodpartą jak moja mgr od ogniska. Poczucie realizmu i świadomość ciążącej odpowiedzialności za losy społeczenstwa kaze jednemu i drugiemu sprzedać co jeszcze zostało do sprzedania, w tym tradycję i niepodległość. Bo jezeli ktoś chce zapłacić to dlaczego nie ! ? .
Inne tematy w dziale Polityka