Ostrzegam: to mięso nie nadaje się na kanapki. Jest zbyt kruche, nie da się go pokroić w ładne, cienkie plasterki. Nie jest jednak suche - odwrotnie, jest odpowiednio soczyste. Podczas długiej obróbki cieplnej wytapia się z niego prawie wszystek tłuszcz. Danie na obiad, gdy spodziewamy się większej ilości gości. Sukces gwarantowany!
Karkówka lub łopatka - 2 kg w jednym zgrabnym kawałku, 2 cebule, obrane i pokrojone na ćwiartki, 1 kwaśne jabłko (np. antonówka), obrane, pokrojone na ćwiartki i pozbawione gniazd nasiennych, kilka ząbków czosnku, obranych i pokrojonych w cienkie plasterki, ulubione przyprawy (u mnie - sól i czubrica), brytfanna lub duże naczynie żaroodporne z przykrywką.
Mięso myjemy, osuszamy, posypujemy solą i przyprawami, obkładamy czosnkiem i układamy w brytfannie. Przykrywamy, wstawiamy na godzine do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni (pod przykryciem - cały proces pieczenia przebiega pod przykryciem). Po tym czasie brytfannę wyjąć, mięso przewrócić na drugą stronę, na wierzchu położyć połowę czosnku, cebulę i jabłko. Pieć drugą godzinę w 150 stopniach, po czym znów wyjąć, przewrócić na drugą stronę, obłożyć druigą połową czosnku. Teraz zwiększyć temperaturę do 180 stopni, piec znów godzinę, a po wyłączeniu się piekarnika - pozostawić go zamkniętym jeszcze przez pół godziny.
Wówczas mięso wyjąć i owinąć folią aluminiową (żeby za bardzo nie wystygło), a sos ze wszystkimi pozostałościami przez drobne sito przetrzeć do rondla. Zawartość schłodzić, a potem wstawić do lodówki. Zastygnięty tłuszcz zdjąć, a zawartość doprowadzić do wrzenia, po tym odparować do odpowiedniej gęstości i doprawić pieprzem (można dodać trochę śmietanki lub masła). Zaznaczam, że zabawa z sosem ma sens tylko wtedy, jeśli mięso zostało posolone niezbyt mocno, bo inaczej będzie on zbyt słony.
