POSŁAŃCY PANA BOGA
1.
Nad lasem majaczył wróżebny mrok
I wchłaniał w czerń majestat dnia,
I nasze problemy – to stado wilków.
Jeszcze myśl wiła się pod powieką
Niczym żmija i kąsiła bólem od rana.
Słońce na krawędzi horyzontu było,
By wmieszać się w purpurę snu.
Wtedy zobaczyłam ptaka, który doganiał
Słońce, skrzydłami objął je, tak w pół,
Jakby podarek z wieczornego ucztowania.
2.
Idę na spotkanie z nocą, z jagodowym niebem.
Bunt rąk zanurzam w trawie –
Nie złapię słońce w ramiona jak piłkę.
Wachlarz wiatru chmury zagania.
Jeszcze widzę ptaka, który dziobem
Turla słońce po niebie i za wierzchołkami
Drzew z nim znika. Cóż mogę? –
On chyba niesie je komuś w darze.
Ptaki – skrzydlaci posłańcy Pana Boga.
Inne tematy w dziale Kultura