PRZEOBRAŻENIA
Dwa psy, jak sięgam pamięcią wstecz, dwa psy ze wszystkich napotkanych zostały w mym sercu. Choć ich nie ma przy mnie, myślę o nich z czułością.
Wilczur, owczarek niemiecki, czarno rudy, po prostu Cygan. A brązowo-czerwone pasy wokół szyi tworzyły malunek coś na kształt koli i nie można było przejść obojętne by nie pomyśleć, iż natura tworzy cuda.
Oczy Cygana, dwa migdały, wciąż patrzyły na mnie z miłością.
Jest właścicielem hektarowego podwórka i ze swoją towarzyską Norą /z innej matki, ale też z rasy udomowionej formy wilka/, obiega podwórko z łbem przy ziemi i węchem tropi intruzów lub wywąchuje przybysza.
Kiedy Cygan i Nora rzekomo zostały „porzucone” – nadano im imiona: Agrest i Mirabelka. Chciałabym zapomnieć o tym incydencie ale nie mogę.
Przez trzy dni, od ich zaginięcia, cała rodzina z okolicznymi wsiami i z miejscową policją tropiły ostatnie ślady wilczurów, a ja zdalnie im kibicowałam. Wtedy poczułam strach, że już nie zobaczę Cygana.
Psy wróciły do właściciela, ale Cygan ma problem z gardłem, już nie szczeka donośnie, bo po krótkim szczekaniu jego głos przechodzi w pisk.
Co się stało wciągu tych trzech dni?
x
Drugim psem, który skradł moje serce jest pies rasy amerykańskiej staffordshire terier, po prostu amstaf.
Niewielkiego wzrostu, z szeroką klatą, zwinny i budzący respekt nawet wśród psów różnej rasy i maści, a zwany przez właścicieli Skandalem.
Swoją muskulaturą w kolorze bieli z kilkoma czarnymi plamkami na grzbiecie i z wielkim pyskiem, z rozwartą szczęką od ucha do ucha i z wyszczerzonymi kłami – budził we mnie strach a raczej kosmiczne przerażenie.
Kiedy jego właściciele wyjechali na jakiś czas i oddali nam go w opiekę, byłam okrutnie zestresowana.
Przeciwieństwie do Cygana, Skandal miał swoją „budę” w bloku. Byłam przeciwniczką trzymania psów w mieszkaniach – lecz po pobycie Skandala zmieniłam radykalnie zdanie.
Rano zmuszona byłam wychodzić z nim na dwór, bo po pierwszej nocy zasikał przedpokój, gdyż nie zareagowałam na jego skomlenie.
Trzymałam go na smyczy choć łąki i krzaki przed Lasem Kabackim są rozległe a na horyzoncie nie widać było innych psów.
Skandal chwytał smycz, tarmosił, a ja podrywałam ją do góry, a on podskakiwał jeszcze wyżej, łapał w rozwartą szczękę rzemień i śmiał się różowym, nakrapianym w czarne kropki pyskiem, pokazując różowe podniebienie i kły – sztylety. Puszczał smycz i wywalał różowy jęzor i okręcał mnie wokół siebie. Kurczowo trzymałam smycz i latałam dookoła jego ogona.
Skandal co rano fundował mi poranną gimnastykę.
Nie ma go już przy mnie i nie będzie. Tęsknie za nim. Niewyobrażalne uczucie, którego nigdy przedtem nie zaznałam.
Inne tematy w dziale Kultura