Sprzątając pensjonat w Krynicy Morskiej zobaczyłam dziewczynkę, blondyneczkę niebieskooką, stała za płotem z twarzą przyklejoną do sztachet.
Doda już parę minut wcześniej spoglądała w tę stronę, gdy dziecko pojawiło się pies w sekundę zwinnym, radosnym podskokiem dosięgał dziecięcej twarzyczki, a właściwie jej części wyłaniającej się pomiędzy jedną sztachetą a drugą.
Obok dziewczynki stał jej ojciec. Dziecko przez dziurę w płocie głaskało krótką, lśniącą brązowo-czarną sierść boksera, a on żywiołowo podskakując i każdym muskułem swej mocnej budowy – wyrażał skłonność do zabaw.
Psy tej rasy są bardzo cierpliwe i delikatne w stosunku do dzieci, są rodzinne, towarzyskie, i źle znoszą samotność. Są łagodne wobec domowników ale nieufne w stosunku do obcych. Radosne i przyjazne w zabawie ale nieustraszone w poważnych sytuacjach.
- Wracaj Doda! – zawołałam.
- My, każdego ranka idąc nad morze przychodzimy najpierw powitać Dodę – oznajmił ojciec dziewczynki – a mieszkamy na drugim końcu Krynicy.
Zaintrygowana tym wyznaniem zaprosiłam ich do ogródka. Radości dziecięco-pieskiej nie było końca.
Boksery mimo swej karność i wrodzonej odwadze mają wybujały temperament i dają upust swym psim harcom.
- Marta powiedziała mi, że gdy rano budzi się: myśli o Dodzie i gdy zasypia… też o niej myśli – zrobił dygresję ojciec Marty podczas naszej kurtuazyjnej rozmowy.
Zelektryzowała mnie ta informacja. Do tej pory patrzyłam na psa jako na mało wymagającego, równocześnie bardzo czystego i niewdającego się w bojkę z innymi psami, choć podskakiwał na wysokość sztachet, gdy dróżką wzdłuż płotu szli plażowicze na plażę ze swym czworonogiem.
Dziewczynka dwa razy dziennie odwiedzała psa, i już śmiało wchodziła przez furtkę, pod którą od kilkudziesięciu sekund koczowała już Doda.
W następnym tygodniu do pensjonatu przyjechały dzieci, a do mnie dziesięcioletnia Agnieszka wraz swą mamą, a moją bratanicą. Każdego wieczora po powrocie z plaży dzieci swymi przemyślnymi zabawami – torturowały Dodę, a ona uwielbiała to.
Któregoś dnia jeden z chłopców rzucił piłkę do Agnieszki lecz piłkę przechwyciła Doda. Dzieci ruszyły w pogoń za psem, a on z piłką w mordzie zwinnie omijał dziecięce nogi oraz nogi krzeseł czy stolików i wpadał pomiędzy krzewy by po sekundzie wyśliznąć się z nich i zmienić kierunek biegu.
I tworzył się sznureczek: wielobarwny, rozkrzyczany, roześmiany. Najpierw turlała się piłka w pysku psa, za ogonem psa Adam rówieśnik Agnieszki, za Adamem Agnieszka, a za nią jeszcze kilkoro maluchów, a na końcu trzylatek.
W tydzień później z właścicielką Dody i z Dodą odwieźliśmy na przystanek PKS-u Agnieszkę i jej mamę. W drodze powrotnej do pensjonatu zobaczyłam smutną mordkę psa a z jego oczu płynęły łzy. Łzy.
Inne tematy w dziale Kultura