CZAS BEZ OGRANICZEŃ
Drugie i trzecie okrążenie toru.
Ramiona tną wodę na milion nitek.
Perliste koraliki spadają z szumem.
Promień słońca – lancet tnący szybę –
Iskrzy w wodnym pióropuszu
Nad czepkiem pływaka.
Wyłowiła ten uśmiech w spojrzeniu,
I było w nim coś mrocznego,
Coś z bezradności, coś z pożądania.
Nieskończoność, co przychodzi nagle –
W zwierzęcym zachwycie trwania
Lub przeraźliwym nawoływaniu.
On znów nurkował pod wodą.
Woda rzeźbiła ciało. Katedralny głaz.
I odpłynął jak odpływa mara
Z ludzkich głębin. Mokre włosy
Wysupłały się spod kaptura.
Wiatr osuszał mgliste spojrzenie.
Jeszcze tu wróci.
8 marca 2015
Inne tematy w dziale Kultura