PROFANUM
Ludzie przechodząc zostawiają gniew,
Prośby o zdrowie, zbłąkane słowa.
On frasobliwie wsłuchuje się
W kaleki pacierz i nie kamienieje.
Kamienne szlify deszczu, modlitwy
Spojone mrozem – konfesjonał.
Trąba powietrzna przez wieś przeszła,
Dachy stodół pod niebo wzniosła –
On dalej pokornie pochyla się nad
Ludzkim lenistwem w cyklach natury.
Od wiosny w wiosnę, słońcem spalony,
Gradem bluźnierstw biczowany – stoi.
Któregoś ranka ktoś wszczął alarm:
Stuletnia bryła piaskowca... w częściach!
Wyrzeźbione ręce wskazują różne
Kierunki świata. Leżą na trawie,
A nogi na drodze, głowa przed cokołem –
Pochylona, zmartwiona, patrzy miłosiernie.
Przeżywa kolejne Wniebowstąpienie.
Inne tematy w dziale Kultura