marcinw2 marcinw2
385
BLOG

Chcę kupić zwykły komputer i pograć… A wy narzekacie, że komunizm był nieefektywny…

marcinw2 marcinw2 Komputery Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Upłynął szmat czasu od premiery i uznałem, że czas pobawić się trochę więcej najlepszą najlepszą polską produkcją wszech czasów, czyli Cyberpunkiem 2077 (no dobrze, nie wiem czy najlepszą, ale na pewno najgłośniejszą i najbardziej kontrowersyjną).

Jako że różne opinie krążyły o wersjach konsolowych, zdecydowałem się na wydanie dla PC (dodatkowo konsole są jednak jakieś takie ograniczone i ich specjalnie nie lubię). Dodanie kodu na gog.com było łatwe, proste i przyjemne, i teraz… miałem do wyboru pobranie kilkudziesięciu plików instalacyjnych (dokładnie ponad 30) albo użycie GOG Galaxy 2.0. O tym kliencie krążyły różne opinie, zdecydowałem się jednak zaryzykować. Plik zajmował 1 MB, ale za nic nie chciał się odpalić (wielce mówiący kod 0xc000005). Poguglowałem i okazało się, że istnieje magiczny link, który podaje do „pełnego” instalera. OK, pobrałem, zainstalowałem i zacząłem grać. I choć na początku pojawiły się pewne problemy (np. zawieszało się zapisywanie i obecnie jeśli nie chcę internetu, to muszę go włączyć, ale wyłączyć na ruterze), to całość jakoś sobie radzi na starszym sprzęcie (w niskich detalach).

Refleksja przyszła potem – gdy oglądam filmy Motobiedy i ten narzeka, że w PRL produkowano aż dwa dublujące się dostawczaki (Żuka i Nysę), to zastanawiam się „a jak można opisać kapitalizm?”.

I tak dawno temu ukuto termin „bloatware” – bardziej markowe sprzęty (a więc teoretycznie lepsze) przychodziły z taką ilością reklamowego śmiecia, że wszystkie te „darmowe cudowności” zajmowały 100% zasobów (komputer cały czas mielił dyskiem ewentualnie miał zużycie CPU 100% albo zajęty cały RAM).

Dążenie wielkich korpo do walki z „niedobrymi” piratami doprowadziło do tego, że użytkownikom instalowano rootkity (pamięta ktoś Sony i ich CD?). Różne korporacyjne tematy przerabialiśmy czy też przerabiamy z płytami, potem z muzyką, filmami i innymi rzeczami. I teoretycznie za komunizmu już dwa modele to był urodzaj, teraz jest tego znacznie więcej, ale jak przychodzi do wybrania, to jest tego za dużo albo nie ma z czego wybrać (proponuję na jakimś legalnym VOD znaleźć trochę mniej popularne produkcje).

Przy okazji gry w Cyberpunka pomyślałem, że może warto zacząć powoli myśleć o unowocześnieniu machiny do gier i z ciekawością zacząłem przeglądać różne oferty (żeby zorientować się, na co ewentualnie musiałbym zacząć odkładać pieniążki).

Może laptop gamingowy? Są, ale generalnie w wysokich cenach, do tego odstrasza ich głośne chłodzenie (i nie uśmiecha mi się płacić za baterię albo ekran, no i całą tą miniaturyzację).

Nowy desktop? Skrzynek (nawet gotowych) jest masa, tyle, że są najczęściej ogromniaste. Producentów konstrukcji markowych trzeba by chyba odrzucić (żeby nie było kwiatków jak poniżej), z kolei własnoręczne złożenie to frajda, ale zamienić jedną skrzynką na drugą to żaden deal.


Może więc sama karta graficzna albo nowy CPU do obecnego sprzętu? Graczem zawodowym nie jestem (więc palące się rodzynki w rodzaju RTX4090 Nvidii odpadają), a jak zamieniać, to raz, a dobrze (inaczej po wymianie jednego elementu wziąłbym się pewnie za kolejny, potem za kolejny i kolejny)

OK, może w tej sytuacji mini itx? Tu już lepiej, ale po średnich doświadczeniach ze składaniem na AM4 i x570 pomimo obecności obudów typu Den Case czy Velka 7 z góry dałem sobie spokój (podobne maszyny często wymagają albo chłodzenia wodnego, albo się mocno grzeją i potrzebują ograniczenia TDP do 65W).

A mini PC?

Najczęściej ograniczone również do 65W i mające podobne wady jak laptopy (czasami wręcz wykorzystują ich płyty główne). I choć na YouTube można znaleźć naprawdę malutkie kosteczki (zaś ludzie grają na nich w niskich detalach)


ostatecznie wyszło na to, że musiałbym zewnętrznie dorzucić kartę graficzną na tzw. riserze M2 (mało estetyczne) albo w obudowie Thunderbolt (cena mniej więcej 300 USD, co jest mało opłacalne) albo wybierać zaledwie z kilku modeli.

Tu dochodzimy do modelu HX90G, który wydaje się być idealny – ma prawie wszystko (Ryzen 5900HX, może wkrótce 6900HX, do tego dodatkowa grafika, 2 dyski NVME, chyba też możliwość wyboru karty graficznej i tylko 2,5” do szczęścia brakuje), ale… jest z ciekłym metalem (wcześniejszy egzemplarz HX90 miał problem, gdy wysłano go do jednego z ludzi z YouTube) i nie można go tak sobie kupić w sklepie na rogu (a wsparcie może być jednorazowe).


Tak mnie w tym momencie naszła refleksja, że nie ma nic za darmo, a skoro jest taki urodzaj, to ktoś za to wszystko płaci… i żeby te wszystkie urządzenia produkować, ktoś musi stać przy taśmie w fabryce, trzeba zatruć środowisko, etc. etc.

Gdybym chciał kupić HX90G z Ryzenem 6900HX, to muszę czekać – przez pół roku wiele portali pisało o takiej konfiguracji, a obecnie wszędzie można zobaczyć informacje, że „wkrótce”.

I teraz stwierdzenie i potem pytanie za 10 punktów – AMD naprodukowało Ryzenów 7xxx i chce je sprzedać, i myśli już o mobilnych Ryzenach 7xxx, tymczasem „hitem” są konfiguracje z serią 4xxx albo 5xxx. Dlaczego?

Obecna technologia daje bardzo fajne możliwości, i tak na przykład ktoś uruchomił Windows XP na tablecie z M1:


Gdy jednak przychodzi do czegoś troszkę więcej (to troszkę więcej to jedynie chęć znalezienia urządzenia, które będzie kompletne i nie zirytuje kaleką implementacją podstawowych funkcji), to często wchodzimy w nicość – firmy zachodnie jakby celowo omijają ciekawe konfiguracje, a wszystko co najciekawsze przychodzi z Chin albo Tajwanu.

Obecnie takie produkowanie niewiele różnych się bubli w dużej mierze hamuje postęp - w wielu wypadkach bardziej opłaca się czekać na nowszą generację niż coś wymieniać. Ktoś oczywiście mógłby to skwitować słowami „planowane postarzanie”, jednakże tak się zastanawiam na inną możliwością. I tak za mojego życia bardzo rozwinął się internet, telefonia komórkowa, laptopy i kilka innych rzeczy. Wszystko to oczywiście wpasowuje się w schemat „gwałtowny rozwój-stagnacja-upadek” (środek mamy przy nasyceniu rynku), niemniej jednak czy ta stagnacja nie pojawia się również wtedy, gdy daną technologią nie można już bardziej śledzić ludzi?

I tak w internecie powstawały jak grzyby po deszczu nowe technologie i przeglądarki, obecnie w dobie baniek informacyjnych nie słyszy się już właściwie o niczym ciekawym.

Komórki? 5G nie daje w sumie jakiejś znaczącej różnicy – nawet przy LTE można wystarczająco dokładnie określić położenie użytkownika albo ściągnąć jego dane.

X86? Intel ME jest wszędzie, AMD też poniekąd ma chrapkę na podobne rozwiązania (a Apple też już zrobiło swoją rewolucję i wszystko trzyma w swoich rękach).

Czy ktoś ostatnio ekscytował się jakimiś zmianami w przeglądarce Google albo czymś podobnym?

No właśnie, te wszystkie technologie się wyczerpały, i poniekąd ciekawą tezę postawiono w wideo poniżej, gdzie twierdzi się, że właśnie z wymienionych powodów kolejną erą po erze PC i post PC będzie era okularów rzeczywistości rozszerzonej.


Ktoś mógłby powiedzieć, że w ten schemat nie wpasowują się chociażby kryptowaluty – czy jednak nie zrobiono tutaj tricku polegającego wpierw na stworzeniu iluś piramid, przetestowaniu wszystkich opcji, a teraz na ich ucywilizowaniu w postaci cyfrowego Euro czy dolara? (które to oczywiście będą miały wszystkie „udogodnienia” jak możliwość ustawienia daty ważności albo określenia grupy towarów możliwych do zakupienia danymi środkami)

marcinw2
O mnie marcinw2

Pisał m.in. dla Chipa, Linux+, Benchmarka, SpidersWeb i DobrychProgramów (więcej na mwiacek.com). Twórca aplikacji (koder i tester). Niepoprawny optymista i entuzjasta technologii. Nie zna słów "to trudne", tylko zawsze pyta "na kiedy?".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie