Magia Słupka i blockersi...

Nie znany mi (jeszcze) lecz Państwu znany na pewno Pan Moraine, opublikował artykuł, w którym przedstawił nowe spojrzenie na coś, co do tej pory wydawało się tak oczywiste! Przedstawił analizę SŁUPKA. sondażowego i to co słupek może zdziałać z głąbem pingwinem. Do czego ta "słupkowatość", entuzjazmem odpowiednio przyprawiona, w odpowiednim czasie i miejscu wykorzystana - służy, i komu...

Uszczypnąłem się czytając i zacząłem myśleć - ileż to lat świętujemy władzę Słupka? Człowiek ślepy był, czy co?...krócej mówiąc - wydaje mi się, ze Autor ma rację. Spójrzcie Państwo na jego artykuł:

http://lubczasopismo.salon24.pl/PupillaLibertatis/post/198726,podano-zmanipulowane-wyniki-wyborow

Podając słupkiem sygnał jakiejś grupie (zwolenników, zainteresowanych etc.), że "jesteśmy górą" - wzmacnia się w grupie coś, co socjolog badający jakiś kolektyw, towarzystwo wzajemnej adoracji, lub nawet np. osiedlowe życie blockersów określilłby moze "siłą sprawczą" lub "morale" grupy (znając nasze realia nie wykluczam udowodnienia blockersom posiadania "morale" , bo przecież - cuda tylko u nas:-)

No, nie dochodźmy od razu do wniosku ze zwolennicy jednego czy drugiego  poltyka to blockersi, ale jakże lepiej wygląda, gdy mamy 40% poparcia dozorcy lub klatki schodowej, a już zupełnie inaczej wyglada, gdy popiera nas tylko ojciec prowodyra, jego bulterier i jego konkubina i to nie zawsze...

Istniało jednak kiedyś takie powiedzenie: Kupą, mości panowie... i w dopowiedzi słyszało sie, całkiem słusznie - "kupy nikt nie ruszy!"

Tak działa "słupek"  Im większa kupa tym większe "morale" tych w słupek wpatrzonych - już choćby jego bejsbolowaty kształt dodaje grupie "napędu". Gołymy rencamy to juz nie każdy potrafi, a do sądu nagrzanego (słoneczkiem naszym kochanym) nie każdemu nie wstyd pójść - dla blockersa jednak wstyd, to już lepszy słupek. Prawda czy fałsz? Szkoda że pana Wołodyjowskiego brak... i paru innych, Skrzetuskich. jedynie kilku nieudolnych naśladowców Kmicica i Zagłoby gdzieś po cmentarzach fortele obmyśla ...

Gdy wyborca jest w kupie - siła jej wzmacnnia go i powoduje, że nawet nie rozglądając się za bejsbolem wymachuje gdzie może tym, co mu wpadnie w rękę, nawet nieobyczajnym też - szuka przeciwnika, walczy... o kogo? Po co, kiedy wiadomo, że gdy co czwartego matka zawoła do domu na żarcie  - skończy się "blockersowanie". No, właśnie... szkoda że tych matek co dzieci pilnują - tak mało...

Czy w "demokracji" 1/3 lub 1/4 może oznaczać większość?
Jaka arytmetyka przewiduje że 1/5 (22,66% lub 19,89% lub 7,46% lub 1,35%) jest "większością" uprawniającą do zarządzania całością? Może cała grupa razem - tak, ale... co do działania "grupy" jako grupy mamy już wyrobione zdanie...

Może czytać te wyniki inaczej?
Np. że ileż to procent społeczeństwa NIE ZGADZA SIĘ z wyborem tego czy innego polityka na "zarządcę" i NIE CHCE go zaangażować?
Dlaczego każdy pcha się tak na ten kilkuletni "etat" i jak się nań dostaje? Takim "słupkiem" mizernym? Przecież wg podanych w ww artykule ostatnich danych aż 77.34% Obywateli - ODRZUCA najlepszego w kolejce!
Może potrzebne są nie tylko inne "twarze" i poglądy, ale i formy "zarządzania"... ?

Jeżeli już - to proporcje słupka do polityka powinny być podawane PO WYBORACH! Jako prawdziwe WYNIKI! Tylko dla statystyki i sprawiedliwości. Tak jak się robi bilans w porządnej firmie.
To, że pingwiny interesują się tylko okolicą własnego gniazda nie oznacza, że mamy je naśladować.

Tu nie trzeba "innej" socjo-matematyki i podpieranego sondażem słupka. Trzeba tylko uświadomić ludziom zależność między ich życiem a pensją i obecnymi możliwościami polityka, a jego jakością i wydajnością w pracy - czyli zrobić wszystko, byśmy przestali być pingwinami.

_________________ mkd

Maciej Krzysztof Dąbrowski

http://tekstymkd.pl