To słowo nie wywołuje u mnie rezonansu. Zapewne dlatego, że mieszkam w kraju, w którym używa się go bardzo oszczędnie.
Zajrzałem sobie do archiwum tutejszego największego dziennika opinii (zresztą, terminu "dziennik opinii" też się tu nie stosuje - wystarczy "gazeta poranna").
W ciągu ostatnich 12 miesięcy słowo "patriotyzm" wystąpiło tam piętnastokrotnie. W ciągu 18 lat dokładnie 287 razy. Do tego kontekst, w którym słowo jest używane to najczęściej informacje zagraniczne lub sportowe. Przyznam się, że sport wywołuje u mnie równie głuchy rezonans co patriotyzm. A wybuchy patriotyzmu w Iranie czy Rosji mało mnie poruszają.
Więc prawdę mówiąc nie wiem dokładnie czym patriotyzm jest.
Salon 24 zalewany jest patriotyzmem - dzień w dzień rzeka kiczowatego patriotycznego lukru obmywa dziesiątki wpisów. Próżno jednak ktoś by pytał, jaka jest zawartość terminu, co on oznacza, jakie są praktyczne zastosowania patriotyzmu - poza werbalnymi deklaracjami słowo brzmi pusto, niczym bęben obciągnięty oślą skórą wytwarza tylko nieznośny i zbrzydzający hałas.
Miałem wczoraj okazję brać udział w pewnej dyskusji u dwu przedstawicieli tutejszego obozu patriotyczno-patriotycznego. Skończyło się w obu przypadkach na nieudolnych próbach obrażania mnie przez akolitów obu blogerów i na ostatecznym zabanowaniu mnie. Strata dla mnie niewielka, reakcja dość ponoć dla obu typowa - źle znoszą różnice zdań te wrażliwe duszyczki.
Sprawa była dla użytkowników internetu ciekawa i powinna być pouczająca - choć po moich doświadczeniach z blogerami S24 mam wrażenie, że niewielu z nich chce się czegokolwiek nauczyć i wiedzę sobie przyswoić.
Ot, chodziło o wklejanie zdjęć, z naruszeniem praw właścicielskich. To dość częsty przypadek w działalności blogerskiej. Zdjęcia zostały usunięte na życzenie właściciela.
Sprawa powinna się zakończyć przeprosinami ze strony Toyaha, bo nadużycie było oczywiste. Być może uzyskałby nawet zgodę na publikację, gdyby zwrócił się z taką prośbą do Agencji Gazeta.
TYmczasem jednak Toyah w trzech długich wpisach swoją kradzież, w przeróxne sposoby zaczął usprawiedliwać, ba gloryfikować. Niesmaczne było odwoływanie się do śmierci Jana Pawła II, jak gdyby ta śmierć dała mu prawo do kradzieży własności intelektualnej.
W sukurs przyszedł mu Coryllus, kwestionując prawo Agencji Gazeta do publikacji zdjęć bezprawnie potem opublikowanych przez Toyaha. Coryllus widać nie zdawał sobie sprawy, że rzekome bezprawne wykorzystanie wizerunku wnuczki tragicznie zmarłego prezydenta przez Agencję Gazeta oznacza, że i broniony przez niego Toyah wizerunek ów równie bezprawnie powielił, kradnąc do tego cudzą własność.
i teraz mam dodatkowy problem ze słowem patriotyzm - czyżby oznaczał on, w praktyce tych, którzy je używają, usprawiedliwienie dla dokonywania kradieży?
Inne tematy w dziale Polityka