Uczestnicy S24 to specyficzna subkultura. Parają się, we własnym mniemaniu, dziennikarstwem obywatelskim czyli przepisywaniem własnymi słowami tego, co tworzą zawodowcy, tyle tylko, że uboższymi środkami, koślawą stylistyką i ubogą argumentacją. Bez tak przez nich nielubianych "mainstreamowych mediów" nie mieliby pokarmu dla swoich spekulacji, śledztw, teorii spiskowych, analiz i profecji. Gdy próbują złowić newsa potykają się o własne sznurówki - zresztą, nie pamiętam, aby którykolwiek z bardziej lub mniej znanych blogerów jakiegolwiek newsa kiedykolwiek dostarczył.
Świecą więc odbitym światłem, dzielne pohukiwania ku podtrzymania animuszu "media nas się boją" nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistych dokonaniach. S24 to salon odrzuconych, to ławka wiecznych rezerwowych.
Jednym z ulubionych określeń blogerów S24 na wszystkich, którzy nie podzielają ich oglądu świata to "lemingi". Lemingi, urocze gryzonie, mają wedle ludowych wierzeń zamiłowanie do bezmyślnego rzucania się w przepaść za kierownikiem stada. Wystarczy jednak śledzić historię S24 przez jakiś czas, by dojść do wniosku, że to jednak Szanowni Salonowicze pracowicie zadbali, by im nadać to zaszczytne miano. Ileż to już akcji, bojkotów, przedsięwzięć salonowych zakończyło się kompromitacją i katastrofą? Gdzie są wyniki salonowej komisji śledczej do wykrycia autora fałszywych listów od Anny Walentynowicz? Jak się skończyła akcja poparcia Łażącego Łazarza w jego walce z Januszem Palikotem? Czy udało się chociaż ustalić, że Palikot o istnieniu ŁŁ wie? Teraz przynajmniej wiedzą o ŁŁ jego dorady prawni, o ile oczywiście wiedzy tej, jako nieprzydatnej, nie zapomnieli. Pisał "Palikot" te listy z pogróżkami do ŁŁ? Nie? Tak właśnie myślałem.
Stosunek więc salonowiczów do dziennikarzy to hasseliebe. Hasse, bo żaden salonowicz sam z siebie niczego wartościowego wydusić nie potrafi, liebe, bo skąd by brali swoje pomysły, sformułowania, nienawiści, insynuacje. Skąd by brali materiał do tasiemcowych wpisów o tym jak Olejnik Ätrzęsła się ze strachu", MIchalskiemu "biegały oczy", a Iksiński miał nierówno zawiązany krawat.
Dowodem wielkiej jednak durnoty salonowiczów są komentarze do ostatnich wydarzeń. Oto dziesiątka dziennikarzy była inwigilowana przez tajne służby w nie tak odległej przeszłości. Elektryczny dreszcz rozkoszy przebiegł przez S24. Wpisy wibrują od bardziej lub mniej jawnie okazywanej schadenfreude - "dobrze im tak", "dobrali im się do skóry" syczą z rozkoszy salonowicze.
Durnota. Gdyby naprawdę udało się władzy dobrać do skóry niemiłym dziennikarzom blogerzy straciliby jedyne źródło natchnienia. Skąd braliby materiał do (nie)swoich przemyśleń, czyje uczesanie by komentowali, na kim wyżywali swe frustracje? Ale to bujda, dziennikarzom nic się nie stało, wystąpili w dobrych humorach na konferencji prasowej by okazać swoje oburzenie - prawdziwe lub udawane. Być inwigilowanym to dla dziennikarza piórko w kapeluszu, order przyznany przez władzę za nieprawomyślność.
Ale władza ówczesna chyba nie była aż tak głupia jak blogerzy S24 i dobrze wiedziała, że dziennikarzom narazić się to śmierć polityczna. Władza jest od dziennikarzy równie zależna jak S24, bez środków masowego przekazu politycy i partie nie istnieją. Polityk, który podpadnie mediom zostanie przeczołgany na placu apelowym w prime time tv ku uciesze gawiedzi. A jeśli nawet nie przeczołgany to jeszcze gorzej - zamilczany.
Więc rzecz w czym innym - i bardziej niebezpieczna. Nie wiem, co konkretnie zbroiła dziesiątka z konferencji prasowej. Można się jednak domyślać, że politycy równie chętnie lubią występować w telewizji i prasie, gdy mają w tym interes jak nie lubią, gdy odsłania się ich skrywane tajemnice. Skandale obyczajowe, głupie decyzje, konszachty i układy, niejasne interesy, nagłe wzbogacenia, ciemne powiązania. Każdy instrument jest dobry, by powstrzymać wycieki - jescze lepiejgdy uda się zastraszyć informatorów prasy. I właśnie zastraszenie informatorów wydaje się było celem inwigilacji. A jeśli informatorów da się zastraszyć, to władzy nikt już nie kontroluje.
Ale skąd mają o tym niby wiedzieć "niezależni dziennikarze" z S24? No skąd?

Inne tematy w dziale Rozmaitości