Moj przyjaciel Torbjörn (Niedźwiedź Thora) twierdzi, że jedyne zajęcia godne mężczyzny to:
rybołóstwo
polowanie
picie
i jeszcze jedno na p... "jak sie nadarzy okazja". Celowo nie rozwijam skrótu, bo się administrator
na mnie strasznie z powodu tego "p" spieni.
Reszta jest "knapsu".
Torbjörn pochodzi z północnej Szwecji, Norrlandii. Takie wlaśnie tam panują ideały prawdziwego mężczyzny.
Jeszcze ważniejsze od tego, co norlandzki macho może robić jest to czego mu nie wolno:
czytać (książek, a zwłaszcza literatury pięknej)
dbać o powierzchowność i wykazywać przesadną troskę o higienę osobistą
dbać o urządzanie domu a zwłaszcza wybierać firanki (porządny dom norlandczyka nie ma zresztą firanek, bo zabrania tego miejscowy odłam protestantyzmu)*
wykonywać "babskich" czynności i imać sie babskich zawodów.
Prace godne norlandczyka to:
kopalnia
huta
wyrąb lasu
Wszystko inne jest knapsu.
Północ Szwecji zamieszkuje ludność mieszana - finsko-języczni autochtoni, szwedzko-języczni koloniści z końca 18 stulecia i nomadzi-lapończycy ze swoimi stadami reniferow.
Knapsu to slowo fińskie, ale jego znaczenie i zasady znane sa w całej Norlandii.
Znaczy ono: "ciotowate" albo "pedalskie".
Praca w szpitalu - "knapsu"
Nauka poza szkołą podstawową - "knapsu"
Tyle, ze pracy w kopalni, hucie lub przy wyrębie lasu coraz mniej. Ludzi zastepują maszyny, automatyzacja i wydajniejsze technologie.
Wiec macho norlandzkie łowi ryby, poluje, pije i żyje od zasiłku do zasiłku.
A co z trzecim "p"?
Moja dawna, przemiła i bardzo ładna sąsiadka, Carin, pochodziła właśnie z Norlandii. Wyniosła się stamtąd po szkole średniej (bo nie było dla niej pracy - i nie miała ochoty spędzić reszty życia wpatrując się w ścianę lasu)
i znalazła zatrudnienie jako urzędniczka w koncernie ubezpieczeniowym.
Jesli chodzi o sprawy męsko-damskie to miała zdecydowany gust: czarne włosy czesane do tyłu, we włosach pomada. Po prostu "knapsu", jakiś zagraniczny pedał. Chile czy Persja.
Inna sąsiadka, tez z Norlandii, zatrudniła się w firmie kurierskiej.
Kiedy Carin zrobiła sobie roczny urlop by pozwiedzać Indie i Daleki Wschód na jej miejsce wprowadziła sie Ylva. A jakże, z Norlandii.
Ylva była pielęgniarką. Pielęgniarki, urzędniczki, nauczycielki. Dziewczyny z Norlandii robią wszystko, by się stamtąd wyrwać.
A starzy i coraz starsi kawalerzy Sven i Helge i Björn i Sten siedzą w Norlandii.
Łowią ryby.
Polują.
Piją.
I ciagną z kieszeni podatnika pomoc regionalną.
Ponoć 400 miliardow koron rocznie.
Prawie 200 miliardow złotych.
Więc moje zdanie jest takie:
Niech sobie kajalem podkreślą oczy.
Niech sobie nawet wsadzą p w d.
Ale niech przestaną być macho na moim utrzymaniu. I na utrzymaniu Carin i Ylvy i dziewczyny z firmy kurierskiej.
A sprawa polska?
Owszem tutaj:
Jak podaje prasa coraz trudniej znaleźć w Polsce pielęgniarkę na etat.
Exodus do Europy już się zaczął.
A nadwiślanskie macho wybrzydza na Unię. I na femiznizm. I na brak kobity z państwowego przydziału. I siedzi na d. I zachwyca sie sobą.
Żeby byla jasność - machismo nadwiślanskie tylko niewielką część populacji męskiej polskiej zauroczyło.
PS. Pojęcie "knapsu" zrobiło w Szwecji furorę za sprawą książki Mikaela Niemi: "Muzyka bigbitowa z Piżdżewa". Przetłumaczona ona została na polski pod pedalskim tytułem "Muzyka pop z Vittuli".
Jaka "muzyka pop"? Kto tak mówił w latach 60-tych?
A Vittula to w finsko-szwedzkim dialekcie co powyzej.
* W Norlandii, a właściwie w jej najbardziej północnej części, zwanej Norrbotten, silne wpływy ma laestadianizm, dosc purytańsko-ponury odłam pietystycznego i ekstatycznego protestantyzmu.
To jedna z prób, często podejmowanych przez różne sekty protestanckie, dotarcia do "czystego, źródlanego" chrześcijaństwa (sam Luther przeciez nieskażonego chrześcijaństwa się dopominał).
Jedną z cech laestadianizmu jest wrogość dla wszelkiej "vanitas" - próżności - rozumianej jako dzieło szatana.
Nie tylko firanki są zakazane, ale i inne światowe rozrywki z telewizją, muzyką, tańcem, kosmetykami itd.
Czy brak firanek w świeckich domach Szwedów ma coś wspólnego z protestanckim purytanizmem - tego nie wiem. Być może chodzi o tak prostą sprawę, że okna z reguły zasłaniane są żaluzjami a firanki i zasłonki, jeśli nawet są, to są tylko elementem ozdobnym, nie funkcjonalnym, więc się ich nie zaciąga.
Inne tematy w dziale Rozmaitości