Na marginesie ostatnich wydarzeń pojawiają sie komentarze o wojnie cywilizacji i śmiertelnym zagrożeniu dla cywilizacji Zachodu ze strony islamu.
Nie ma wojny i nie ma znaczącego zagrożenia.
1. Działania terrorystów islamskich, jakby nie były spektakularne i krwawe nie są zagrożeniem dla Europy i USA, nie naruszają żadnych żywotnych struktur państwowych ani w znaczącym stopniu bezpieczeństwa obywateli. Prawda, zagrożenia należy usuwac, ale i stosowac ku temu proporcjonalne środki.
2. Nie ma nawałnicy islamskiej na kraje Zachodu. Wskazywanie na rzekome zagrożenie, jakie ma stanowic imigracja z krajów islamu nie ma rzetelnych podstaw. Nie sprawdzają się przepowiednie o zagrożeniu demograficznym - dzietnośc w rodzinach muzułmańskich osiadłych w krajach europejskich nie odróżnia sie zbytnio od dzietności rodzin europejskich, antykoncepcja i planowanie rodziny są wśród nich równie popularne i stosowane.
3. Nie ma fali konwersji na islam. Owszem, są jednostkowe przypadki, ale jest to zjawisko indywidualne (małżeństwa międzyreligijne, poszukiwania duchowe, pewien sposób manifestowania nonkonformizmu, fascynacja kulturą). Islam nie jest atrakcyjny dla świeckich lub na pół świeckich mieszkańców zachodnich demokracji. Natomiast wśród dzieci imigrantów następuje dośc szybkie wyrównanie do poziomu religijności w kraju osiedlenia i pospieszna laicyzacja. Religijnośc staje się też, wzorem zachodnim, sprawą prywatną. Trzeba też zauważyc, że motywem emigracji bywa dla dośc wielu chęc uwolnienia się od okowów religijnych w krajach pochodzenia.
4. Zderzenie z obyczajowością zachodnią bywa dla części imigrantów dośc bolesne i często rozczarowujące. Nie jest tajemnicą, że lądują nisko na drabinie społecznej, że integracja bywa trudna, że rodzą się frustracje. Ale śmiem twierdzic, na podstawie i własnych obserwacji i lektur oficjalnych raportów że przeważają pozytywy, proces integracji i wrastania w nowe środowisko jednak postępuje, imigranci znajdują swoje nisze a przed ich dziecmi otwierają się możliwości kariery społecznej. Różnie to bywa w różnych krajach, wydaje się, że proces integracji najłatwiej dokonuje się w USA, kraju, który posiada struktury i doświadczenie w przyjmowaniu imigrantów i przekształacaniu ich w amerykańskich obywateli i patriotów.
5. W skali globalnej nie istnieje coś takiego jak wojna, czy nawet konkurencja między światem Zachodu a krajami muzułmańskimi - z tej przyczyny, że przewaga Zachodu jest miażdżąca na wszystkich możliwych polach. Kraje islamu nie mają - z różnych przyczyn, o których nie miejsce tu dyskutowac - wiele do zaoferowania poza ropą naftową i nie mają ani chęci, ani tym bardziej środków militarnych do zbrojnego podbijania Zachodu. Europa ani USA nie są terenem działań wojennych ligi państw islamu, tymczasem wojny z udziałem aliansów zachodnich odbywają się na terenach krajów islamskich - Afganistanu i Iraku.
6. To nie kraje islamu wreszcie rozgrywają swoją politykę na Zachodzie, tylko Zachód realizuje własne interesy w krajach islamu.
7. Konkurencja między światopoglądami, religiami, cywilizacjami jest w skali globalnej czymś pożądanym. Ale jak powiedziałem wyżej, kraje islamu uczestniczą w tej konkurencji w stopniu marginalnym - ze szkodą dla świata. Mam nadzieją, że w dłuższej perspektywie kraje islamu przezwycięźą swoją zapaśc cywilizacyjną i znów zaczną odgrywac znaczącą rolę kulturalna i cywilizacyjną jak tysiąc lat temu. Byc może taką nadzieję daje arabska wiosna ludów, odrzucenie tyranii i wejście na drogę obywatelskiej demokracji.
8. Straty wśród ludności cywilnej Afganistanu i Iraku sa porażające i trudne do usprawiedliwienia. Kto chce, może się zapoznac z różnorodnymi obliczeniami w oficjalnie publikowanych raportach, wpisując do wyszukiwarki odpowiednio afghanistan war civilian casualties i iraq war civilian casualties.Ponoc każde życie ludzkie jest tyle samo warte, jeśli wśród moich czytelników są chrześcijanie to statystyki powinny im dac do zastanowienia. Niechrześcijanom również.
9. Polska, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, dała się wciągnąc w wojnę w Iraku, wojnę opartą na kłamstwie. Mówienie o Polsce jako o dominium amerykańskim jest w tym kontekście jak najbardziej słuszne.
Inne tematy w dziale Polityka