Europoseł Zbigniew Kuźmiuk domaga się w swoim wpisie, by polscy i inni pracownicy pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej byli opłacani w krajach "starej unii" poniżej obowiązującej w tych krajach płacy minimalnej.
http://zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/714967,ke-przyzwala-niemcom-i-francji-na-restrykcje-wobec-transportowcow
To czemu chcą zapobiec NIemcy i Francja, a czemu sprzeciwiają się kraje Europy Środkowo-Wschodniej nazywa się dumpingiemn płacowym. Chodzi o to, by pracownicy z EŚ-W zatrudnieni w krajach o wyższym poziomoe płac byli opłacani za swoją pracę tak by mogli się w tych krajach utrzymać, bo często w parze z wysokim poziomem dochodów idą w parze wysokie koszty utrzymania.
8,5-9,5 euro za godzinę pracy to są bardzo niskie stawki w tych krajach, takie jakie otrzymuje się w pierwszej pracy na niewykwalifikowanych stanowiskach. Wiem z autopsji, że są to stawki dużo niższe niż otrzymują np niewykwalifikowane sprzątaczki w swojej pierwszej pracy w Szwecji (około 10-11 euro). Dla młodzieży rozpoczynającej karierę na rynku pracy, częstokroć chodzi tu o uczniów lub studentów dorabiających na wakacjach to jest etap przejściowy, kilkumiesięczny, nim zaczną piąć się w górze po drabince płac.Stawki tej wysokości uprawniają również do uzyskiwania róznego rodzaju świadczeń wyrównujących, bo nawet osobom samotnym trudno jest się za nie utrzymać. Niższe stawki - jakich w drodze wyjątku domagają się dla swoich obywateli politycy z EŚ-W powodują, że pracownicy żyliby poniżej granicy ubóstwa.
Domagając się obniżenia stawek dla pracowników pochodzących z EŚ-W politycy z tych krajów postępują na krótką metę podle, na dłuższą jeszcze podlej w stosunku do własnych obywateli, sprzedając ich jako tanią siłe roboczą do krajów Europy Zachodniej, gorzej opłacaną, gorzej traktowaną, żyjącą na skraju ubóstwa.
O tym wszystkim europoseł doskonale wie, nie rozumiem więc, dlaczego przemilcza podstawowe fakty i manipuluje prawdą?
Już tytuł wpisu jest manipulacją: KE przyzwala Niemcom i Francji na restrykcje wobec transportowców?, bo przecież nie chodzi o restrykcje tylko o równe traktowanie pracowników niezależnie od kraju pochodzenia.
A w tym akapicie przez użycie mało znanego poza specjalistami terminu i dyskretną sugestię europseł ukrywa pewną niepasującą mu do tez prawdę i tym samym manipuluje:
Wiosną poprzedniego roku francuski rząd dosyć niespodziewanie wniósł do Parlamentu projekt ustawy, w której wprowadza obowiązek stosowania płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek świadczących usługi kabotażowena terenie tego kraju.
Wysokość tego wynagrodzenia nie powinna być niższa niż 9,61 euro za godzinę i w ten sposób Francuzi przebili Niemców, którzy ustanowili płacę minimalną na poziomie 8,5 euro za godzinę pracy (między innymi dla kierowców ciężarówek) i rozwiązanie to wprowadzili w życie od 1 stycznia 2015 roku.
Usługi kabotażowe - mowa tu o przewozach dokonywanych w granicach jednego kraju, więc nie tranzytowych. Za tę pracę polscy kierowcy powinni być opłacani na poziomie stawki minimalnej obowiązującej wszystkich wykonujących usługi transportowe na terenie Francji.
Można by też odnieść wrażenie, że stawki minimalne zostały ustanowione z myślą o pracownikach zagranicznych, co jest oczywistą bujdą, bo istniały nim jeszcze komukolwiek się śniło o otawrciu rynków pracy i były wywalczone przez organizacje pracownicze na rynku krajowym.
Inne tematy w dziale Gospodarka