Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
80
BLOG

Starzy, młodzi i szubrawcy

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 7

Któregoś słonecznego dnia czerwca 1989 roku przerwałem w połowie  lekturę pewnej książki, by nigdy już nie  do niej nie powrócić.

Autor zapewne znany jest niewielu z  czytelników S24, tytuł "Krótki żywot bohatera pozytywnego" pewnie nikomu nic nie mówi.

Perypetie drobnego urzędnika UB przestały mnie interesować z dnia na dzień, podobnie jak wszystko, co zz upadającym systemem było związane. 

Z dnia na dzień więc przestałem być antykomunistą, do archiwum odkładając własne doświadczenia, przemyślenia, wnioski z lektur.  Wiedza nabyta przez sporą część dorosłego życia straciła nagle i dość niespodziewanie przydatność.

Niezrozumiałe jest dla mnie mnie zjawisko deklaratywnego antykomunizmu w 20 lat po skutecznym odejściu zjawiska w niebyt.

Nie potrafię emocjonować się kolejnymi procesami sądowymi, nie bawią mnie gry w lustrację ni ujawnianie zawartości teczek, erupcje komentarzy omijam znudzony.

Nic, zupełnie nic z nich nie wynika, żadnych faktów, których bym nie poznał za, czy tuż po sczeźnięciu komunizmu lub które by zmusiły mnie do przewartościowania własnych ocen sprzed lat 20.

Jestem przekonany, że zarówno ideologia jak i praktyka są wystarczająco skompromitowane, by kiedykolwiek miały szansę na nowo zaistnieć w podobnej postaci - choć nie wykluczam ciągot do wygodnego modelu sprawowania władzy wypracowanego przez komunistów, tęsknoty za metodami opresyjnymi, ręcznym sterowaniem gospodarką, za poręczną retoryką dzielącą rzeczywistość na "przyjaciół" i "wrogów", za wtrącanie do przemówień lekko tylko podrasowanych cytatów z Gomułki czy Gierka.  Taki to już bagaż doświadczeń historycznych i skarbnica umiejętności - trudno w sytuacji polskiej domagać się odniesień do  cudzych doświadczeń, musi się korzystać z dorobku własnego. A że składa się nań doświadczenie komunizmu, wojny, przegranych powstań, rozbiorów, szlacheckiej prywaty i bezustannego psucia państwa...

Z pewną jednak fascynacją obserwuję uporczywe trwanie wzmiankowanego już deklaratywnego antykomunizmu.  

Dla własnych potrzeb dokonałem typizacji współczesnego antykomunizmu bez komunizmu i znalazłem trzy główne kategorie:

1. Stare trepy, reprezentowane przykładowo przez Ziemkiewicza i Łysiaka, (a w wersji mocnej przez Nowaka lub Wolniewicza) i rzeszę ich naśladowców i epigonów, których nie brak na S24. Łączy ich jedno - spóźnili się się na rewolucję i bunt, kiedy była okazja, siedzieli cicho lub układali sobie swoje małe stabilizacje i umiarkowane kariery w ramach upadłego systemu. Ich to pracę pozytywną brał Michnik w obronę przed Robespierrem Wierzbickim w dyskusji o gnidach i aniołach - czego niektórzy z nich nie potrafią mu do dzisiaj wybaczyć.

2. Manipulatorzy, kłamcy, oszczercy, insynuatorzy, fałszywi świadkowie. Ci wiedzą, jak skuteczne bywa oplucie ludzi skądinąd szlachetnych. Nie wnikam, którzy z nich posługują się podłością i szubrastwem zupełnie świadomie, a którym to głos wewnętrzny mówi, że Michnik, że Geremek, że Wałęsa, że Bartoszewski. Jednako oceniam tych, którzy lżą komuchem Tuska i tych, którzy poddają w wątpliwość działalność opozycyjną braci Kaczyńskich.

3. Młodzi. No, nie mam dostępu. Z oglądu zewnętrznego, z pewnych wypowiedzi, nie zawsze składnych  jawi mi się młodzieńczy antykomunizm jako segment młodzieżowej subkultury, pewnej przybranej pozy popkulturalnej, w której komunizm nic nie ma wspólnego z rzeczywistością lat niezbyt przecież odległych, ale nieznanych z autopsji tym siedemnastolatkom, a więcej z "rzeczywistością" kiczowatych filmów hollywoodzkich, komiksów czy wręcz gier komputerowych, dających uczestnikowi szansę identyfikacji z dzielnym bohaterem latającym z pełnym arsenałem po dziwnych zakamarkach gier arkadowych i bambung unicestwiającym wybuchami i seriami z uzi odrażających komuchów. Niewiele się różnią ci młodzi antykomuniści od powiedzmy antyfaszystów biorących inspirację z podobnych kiczowatych filmów, komiksów lub gier komputerowych - tyle, że szwarccharakterami bywają w nich odrażający w swej chłodnej elegancji naziści.

Ale z tego się wyrasta. Podobnie jak z trądzika i adolescentnego weltschmerza.

Jeśli zaś miałbym dać radę młodemu człowiekowi, jakiego ma dokonać pierwszego (bo później przyjdą inne, dojrzalsze) wyboru ideologicznego i czym ma się kierować, to powiedziałbym, by ustalił sobie kilka (im mniej tym lepiej) jasnych i niesprzecznych kryteriów wyboru.

Dwa główne i najważniejsze to:

Występowanie w organizacji  dużej nadreprezentacji atrakcyjnych seksualnie i dostępnych  osobników  płci przeciwnej  i potencjalnych przelotnych partnerów.

Barwy klubowe zgodne z własnymi preferencjami estetycznymi. Miłośnik krótkich zielonych kurtek źle będzie się czuł w środowisku preferującym wizerunek Che na spranych podkoszulkach a rozczochraniec będzie obcy wśród umundurowanych w białą koszulę, krawat i garnitur. Nie każdego stać naa crossdressing, gdy jest w wieku nieustalonej, chwiejnej identyfikacji.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka