Tezeusz Tezeusz
116
BLOG

Małgorzata Frankiewicz: Użyźniać wyobraźnię

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Kto z nas tak naprawdę wie, na czym polega ręczne obsiewanie pola i kto samodzielnie potrafiłby to zrobić? No, może ktoś eksperymentował na przydomowym trawniku, usiłując naśladować postaci z obrazów dziewiętnastowiecznych realistów, z filmu „Chłopi” albo z telewizyjnych reportaży o egzotycznych afrykańskich plemionach. Poza tym większość absolwentów szkoły podstawowej odrobiła pewnie zadanie pod tytułem: „Wyhoduj w słoiku fasolę”. Mnie do tej pory łezka kręci się w oku na samo wspomnienie, że to biedactwo tak ładnie kiełkowało, wypuszczało cieniutkie białe korzenie i pierwsze zielone listki, a potem trzeba je było wyrzucić, bo sentymenty sentymentami, ale w pokoju zaczynał roznosić się zapach zgnilizny.

Brak osobistych rolniczych doświadczeń nie stanowi jednak istotnej przeszkody w zrozumieniu Jezusowej przypowieści. Siewca należy do bardziej znanych symboli. Jego charakterystyczna sylwetka na logotypach różnych instytucji czy imprez odsyła nas od razu do całego bogactwa skojarzeń, mających swoje źródło w wielowiekowym trudzie naszych przodków, a także w Ewangelii, która od dwóch tysiącleci towarzyszy ludzkiej pracy. Ten symbol jest jeszcze żywy dla większości z nas choćby dlatego, że biblijne teksty weszły do literackiego kanonu kulturalnego człowieka.

Zastanawiam się jednak, jak nauczałby dzisiaj Jezus, do jakiej odwołałby się metaforyki, jakie wybrałby środki wyrazu i sposoby narracji. Jaki konkret może trafić do członków społeczeństwa informacyjnego? Czy Jezus sięgnąłby do zasobów doświadczeń z poprzednich okresów cywilizacyjnego rozwoju i zachęcałby nas do bliższych naturze sposobów funkcjonowania? Czy raczej przyjąłby za oczywistość współczesne osiągnięcia techniki i towarzyszące im zmiany ludzkiej mentalności, a bohaterami swoich przypowieści uczyniłby menadżerów międzynarodowych koncernów, bankowców albo informatyków, a nie siewców czy właścicieli winnic? Czy wolałby chorał gregoriański, czy ostrego rocka, a może w ogóle uznałby te podziały za niezbyt istotne z punktu widzenia swojej misji? Czy doceniłby ewangelizacyjne walory technik stosowanych przez współczesną reklamę?

Niestety, nie są to pytania, które mogłyby pozostać materiałem do retorycznych ćwiczeń lub seminaryjnych dyskusji. Ludzie oddalają się dziś od chrześcijaństwa między innymi dlatego, że nie potrafią przyjąć nauczania, które nie odwołuje się do ich osobistych doświadczeń, nie dotyka ich osobiście, nie nawiązuje kontaktu z ich codziennością, wydaje się staroświeckie, wyblakłe, nijakie. I nie chodzi tylko o to, że zaledwie nieliczni muszą siać czy pracować w upale przy żniwach, że wino kupuje się w supermarkecie, że płacimy rachunki za prąd, więc nie trzeba dbać o zapas oliwy do lampy. Na początku XXI wieku ludzie stawiają sobie odwieczne egzystencjalne pytania, mniej więcej takie same jak Żydzi otaczający Jezusa, lecz Kościół nie znajduje dziś często właściwego języka i obrazu, aby pomóc w znalezieniu odpowiedzi. Toteż „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją”.

Przeczytałam niedawno wywiad z Ewą Nowicką-Rusek, niewidomą profesor antropologii społecznej, która powiedziała między innymi: „Ludzie myślą, że budują sobie obraz świata na podstawie tego, co widzą – a to nieprawda, budują go na podstawie tego, co wiedzą. Inaczej nie istniałyby przesądy, stereotypy, uprzedzenia. Proszę pani, życie to wyobraźnia. Seks to jest wyobraźnia, miłość to jest wyobraźnia. Odbiór świata to jest wyobraźnia”. Myślę, że nauczanie Kościoła (a raczej Kościołów, bo podobny problem mają obecnie różne chrześcijańskie wspólnoty wyznaniowe) rozmija się często z naszą wyobraźnią, w dostatecznym stopniu nie biorąc pod uwagę tego, co stanowi jej budulec, nie próbując tego budulca odpowiednio wykorzystywać i kształtować.

„Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?” – pytają Jezusa uczniowie. Skoro pytają, to dla nich widocznie ten sposób komunikacji musi być czymś niezwykłym, nowym, oryginalnym, odkrywczym. Zauważają, że Jezus mówi inaczej do nich niż do tłumów, a Mistrz tłumaczy im, że wybiera sposób wypowiedzi stosownie do możliwości odbiorców. Oporniejsi, słabiej przygotowani, trudniej przyjmujący naukę o Królestwie Bożym dostają tylko prostą, lecz wyrazistą opowieść, namalowany grubą kreską obraz, który będzie w nich pracował, nie da im spokoju, nie pozwoli się łatwo usunąć z pamięci, a może nawet rozmiękczy niektórym serca, wyostrzy słuch i otworzy oczy. Dla bardziej zaawansowanych jest natomiast interpretacja i dyskusja.

W przypowieści o siewcy Jezus przedstawia stosunkowo prosty obraz, ale nie znaczy to, że nie sprawia nim swoim słuchaczom pewnego kłopotu, że nie wzbudza w nich niepokoju i nie prowokuje do samodzielnego myślenia. Każdy słuchający Jezusa normalny rolnik, oszczędnie gospodarujący zasobami ziarna, musiał zadać sobie pytanie: Dlaczego ten siewca marnuje ziarno i pozwala, aby padało na drogę czy na skałę? Jeżeli jednak zaufał w mądrość słów Jezusa i zastanowił się głębiej, to doświadczenie podsunęło mu pewnie kolejną myśl: Przecież nawet z ziarna zjedzonego przez ptaki lub z wyrwanej przez wiatr więdnącej roślinki bywa korzyść, bo w ten sposób nasiona pożytecznych roślin przenoszą się często w odległe miejsca, gdzie nie występowały wcześniej. A to już poważny krok do pozbycia się myślowych schematów, do uwierzenia, że świat jest bogatszy od dotychczasowych wyobrażeń, do rozbudzenia w sobie nadziei i otwarcia się na bezmiar Niespodziewanego.

Być może w przyszłości właśnie spośród gromady tych, którzy „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją”, wyłonią się tacy, którzy „wydadzą plon stokrotny, sześćdziesięciokrotny, trzydziestokrotny”. Przecież właśnie po to Jezus przemawia. Jako naprawdę dobry Siewca wie, że ziemia pod zasiew powinna zostać odpowiednio przygotowana i nawet ta najżyźniejsza nie przyniesie obfitych plonów ot tak, sama z siebie. Opowiadana tłumom przypowieść to jeszcze nie zasiew, lecz użyźnianie gleby – preewangelizacja, jak byśmy dziś powiedzieli.

Słuchając przypowieści o siewcy, módlmy się, aby ludzie głoszący dzisiaj Dobrą Nowinę, znajdowali słowa i obrazy nie tylko wiernie oddające jej treści, ale może przede wszystkim trafiające do wyobraźni, poruszające, prowokujące, niepozwalające przejść obojętnie. Aby zdołali przebić się z orędziem Prawdy przez obezwładniający natłok informacji. Aby nie wyjałowiali dodatkowo umysłów, zanudzając sztampą i nijakością.

 
Rozważanie na XV Niedzielę Zwykłą, rok A1
 

 

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości