Niedawno na facebookowej stronie Sławki Walczewskiej, ogromnie zasłużonej dla polskiego feminizmu mojej koleżanki ze studiów filozoficznych, pojawił się następujący wpis: Zaczęła się kolejna przedwyborcza bitwa prawicy z lewicą. Polem bitwy są nasze ciała.Plakat Barbary Kruger jest ciągle aktualny.
TWOJE CIAŁO TO POLE WALKI… Pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, było całkowicie niepolityczne. Przypomniałam sobie mianowicie rozmowę z pewnym człowiekiem, którego odwiedzałam na oddziale onkologii. Jego ciało było polem walki między zdrowymi i chorymi komórkami. Lekarze toczyli walkę o podtrzymanie przy życiu ciała będącego już prawie cieniem samego siebie. Ten człowiek powiedział mi pewnego razu: „Walczę o swoje ciało. Po co? Żeby jeszcze kilka dni dłużej, może kilka miesięcy, może nawet kilka lat jeść i wydalać”. Taką widział przed sobą perspektywę, ale mimo wszystko wolał to, niż przekroczenie granicy, za którą spodziewał się już tylko czarnej dziury nicości.
Z takim wspomnieniem w tle uświadamiam sobie, że moje ciało jako ciało kobiety ma stać się teraz przedmiotem przedwyborczej walki politycznej. Ranione padającymi z prawa i z lewa argumentami, rozgniatane czołgami niewybrednych polemik, przeciągane raz ku jednej, to znów ku drugiej linii nieprzyjacielskich okopów: raz bliższe umęczonej, ale heroicznej matki-Polki, a innym razem – niezmiennie atrakcyjnej kobiety sukcesu z sesji zdjęciowej dla kolorowego magazynu. Ciało toczone rakiem ideologii, które coraz bardziej tracąc kontakt z rzeczywistością, służą już czemuś zupełnie innemu, niż rozwiązywanie kobiecych problemów. Mięso armatnie w walce o władzę.
Plakat Barbary Kruger wzywa, abym broniła praw kobiet, walczyła o prawo do aborcji, żądała edukacji seksualnej. Dziś w Polsce oczywiście wysuwa się na pierwszy problem aborcji. Z jednej strony rozbrzmiewają działa tych, którzy zainicjowali zmianę obowiązującej ustawy, domagając się bezwzględnego zakazu przerywania ciąży. To stanowisko znakomicie scharakteryzowała Józefa Hennelowa w artykule Uczciwie aż do bólu: Tylko że teraz, gdy ów nowy projekt sprowadza się wyłącznie do sprawy nacisku na posłów, by wprowadzili bezwzględny, egzekwowany groźbą działań karnych, nakaz „ratowania”, oznacza on przecież przede wszystkim żądanie adresowane do rodziców, a jeszcze dokładniej – do matki. Faktycznie brzmi ono: „musisz”. Ty, nie ja, ja tylko „ratuję”, bo żądam i chcę kary za odrzucenie mojego żądania. A żądam decyzji, która wymaga heroizmu. Z drugiej strony wyrastają barykady obrońców istniejącego status quo, którzy jak w happeningu Życie dla płodów – śmierć dla matek niewyszukaną ironią oraz odwołującą się wprost do biologii populistyczną stylistyką osłaniają się przed prawdziwymi lub rzekomymi próbami ograniczania ich wolności.
Z jednej strony makabryczne wystawy zdjęć, pokazujących dzieci wyrwane z łona matek albo ociekające krwią filmy o przebiegu aborcji. z drugiej strony hasła: „Nasze brzuchy w ręce biskupów”, „Ciało matki na organy dla dziecka”, „Menstruacja zabija 60% dzieci”… Ciało rzucane brutalnie na kolana i ciało przeciągające się demonstracyjnie w oczekiwaniu erotycznej rozkoszy.
Bronić praw kobiet? Chętnie, ale przecież nie tylko praw ciał, które przez kilka, kilkanaście lat jak wiosenne kwiaty ubarwiają świat swoim pięknem, żeby potem z jękiem więdnąć w jakimś zapomnianym kącie. Prawo do aborcji? Tak, w pewnych sytuacjach tak, ale pod warunkiem, że mówimy o decydowaniu przez jednego człowieka (matkę) o życiu innego człowieka (dziecka), a nie o obronie jednego ciała przed innym ciałem. Edukacja seksualna? Zdecydowanie tak, właśnie po to, aby ludzie nauczyli się, że w kwestiach seksualnych od ciała zależy wiele, ale przecież nie wszystko.
Tworzenie z własnego ciała pola walki, wystawianie go na ostrzał patriarchalnej mentalności, próby rozbijania nim murów hipokryzji to tylko pozorny heroizm. Bardzo źle się dzieje, gdy my, kobiety, same sprowadzamy do fizjologii dyskurs na temat istotnych dla nas kwestii albo gdy pozwalamy go do takiego poziomu sprowadzać. Wbrew pozorom nie dowartościowujemy w ten sposób kobiecego ciała, ale krzywdzimy je bardziej, niż czynią to społeczne i kulturowe uwarunkowania, którym słusznie się przeciwstawiamy.
www.tezeusz.pl
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości