Dobry jest Pan i prawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy pokornych dróg swoich.
(Ps 25,8-9)
Rozdział 18 w Księdze Ezechiela to jeden z ważniejszych teologicznych tekstów Starego Testamentu. Najistotniejszy jest werset 4: „Oto każde życie jest w moim ręku. Tak życie ojca, jak życie syna do mnie należy. Umrze tylko ta osoba, która grzeszy”. Zawiera on naukę o osobistej odpowiedzialności za swoje czyny przed Bogiem. Dzisiejsze czytania obejmują dalsze fragmenty tej księgi, w których to prorok w sposób poglądowy odpowiada na pytanie o zasadność żydowskiego przysłowia: „ojcowie jedli niedojrzałe grono, a dzieciom zęby cierpną”. To symboliczny zapis zasady dziedziczenia grzechów przodków, co było jednym z przekonań religijnych judaizmu i to nie tylko w czasach starotestamentalnych. Czy w życiu duchowym istnieje coś takiego, jak odpowiedzialność zbiorowa? Czy grzeszna przeszłość naszych przodków ma wpływ na życie duchowe ich potomków? I czy w ogóle nasza przeszłość – nasze dobre i złe czyny, które już są za nami – mogą zdecydować o naszym zbawieniu? W dzisiejszych czytaniach Ezechiel podaje przykłady z życia biorąc pod uwagę przeszłość człowieka. Zły, który się nawróci, będzie żył, a dobry, który popadnie w grzech, zginie. Zasada zbiorowej odpowiedzialności nie jest w rękach Boga ślepym narzędziem do wymierzania nagród i kar. Bóg ma bardzo indywidualne podejście do każdego z nas.
W ewangelicznej przypowieści o dwóch braciach, Jezus pokazuje dwie grupy współczesnych mu ludzi. Do pierwszej należą kierownicy religijnego życia narodu wybranego czyli faryzeusze, nauczyciele Prawa, starsi ludu. Są to ludzie uważający się za pobożnych, sprawiedliwych, ale w rzeczywistości wcale nie wypełniają woli Bożej. Kiedy zjawił się Jan Chrzciciel i zaczął nawoływać do nawrócenia, jako koniecznego warunku przyjęcia nadchodzącego Mesjasza, duchowi przywódcy nie słuchali. Nie uwierzyli nawet wtedy, kiedy nawracali się grzesznicy – i to takiego kalibru jak celnicy (czyt. oszuści i złodzieje) czy nierządnice (czyt. nie tylko panienki lekkich obyczajów, ale też pospolite i ekskluzywne prostytutki). Grzesznicy to właśnie ta druga grupa ludzi, którą symbolizuje w przypowieści brat niechętny do wypełnienia prośby ojca, ale w końcu ją jednak podejmujący. To grzesznicy podjęli wezwanie do nawrócenia, a nie będący zawsze blisko Prawa przywódcy religijni.
Ten tekst jest związany z wcześniejszą perykopą, przedstawiającą faryzeuszy, którzy z oburzeniem pytają Jezusa o motywację Jego działań. Jezus w symbolicznych odpowiedziach i w tajemniczych obrazach odpowiada tak, że nie mają odwagi więcej pytać. Nie mają odwagi, bo może już wiedzą, że Jezus mógłby ich przekonać do uznania Jego nauki. I do zmiany życiowych postaw. DO ZMIANY.
I to właśnie o zmianach są dzisiejsze czytania.
Próbuję sobie wyobrazić, jak mogła wyglądać zmiana sposobu myślenia ludzi nawracających się na drogę chrześcijańskiego postępowania w czasach Chrystusa. To musiał być szok – to nawoływanie do radykalnej moralności, do przestrzegania prawa miłości, do spojrzenia na wypełnianie Prawa w nieco inny sposób. Faryzeusze drżeli przed Chrystusem, czuli, że coś jest na rzeczy. Denerwował ich i wytrącał z równowagi, bo nie można było go kontrolować, a jednocześnie nie mogli Mu nic zarzucić. Był człowiekiem przestrzegającym Prawa, a jednocześnie właśnie to, w jaki sposób go przestrzegał sprawiało, że przywódcy religijni, którzy trzymali się tego Prawa w sposób kurczowy i bezmyślny, czuli iż ich autorytet jest zagrożony. Czepiali się więc słów i gestów, próbując wcisnąć Jezusa w jakieś ramy postępowania, w jakieś bezpieczne kajdany religijności, którymi sami byli spętani. Zamiast po prostu zmienić swoje życie, może wyjść naprzeciw prawdzie o sobie, oni dyskutowali i negocjowali z Chrystusem, mając być może nadzieję, że On trochę zluzuje z tym swoim radykalizmem i może wtedy oni ewentualnie i łaskawie się podepną do tej nieznośnej bandy Jego entuzjastów. Stanęli przed możliwością zmiany i nie podjęli próby przeżycia jej.
Inne podejście mieli ludzie mniej inteligentni, mniej uczeni – słuchali sercem i może dlatego Jezusowe słowa i czyny bardziej do nich przemawiały. Grzesznicy porzucali swoje życiowe zakręty i wychodzili na prostą. Na pewno trudno było złodziejom przestać kraść, oszustom oszukiwać, prostytutkom żyć w czystości. I pewnie jeszcze trudniej było im zacząć pracować na swój sukces w inny sposób, już nie mówiąc o tym, że musieli też przełamać uprzedzenia innych – w końcu nie ufa się komuś, kto nas wiecznie okrada i oszukuje, i nie traktuje się z szacunkiem kobiet lekkich obyczajów. Piętno pozostaje. Ale nie w oczach Boga. Jezus oddziela w nas życie dawne od nowego. To właśnie ma na myśli autor Listu do Filipian, kiedy pisze: „Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli - jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie - dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie”.
W życiu duchowym nie chodzi o współzawodnictwo, ale o zaangażowanie. Jezus wzywa do ZAANGAŻOWANIA, by doprowadzić nas do zmiany. Ktoś, kto wchodzi w relację z Bogiem, na pewno się zmieni, bo relacja zakłada wzajemność oddziaływań. Relacja z Bogiem nie polega więc na odklepywaniu formuły modlitewnej, czy nawet na kultywowaniu religijnych obrzędów np. chrzczenia dzieci czy brania ślubów kościelnych tylko dlatego, że taka jest tradycja. Relacja z Bogiem zaczyna się od osobistego nawrócenia. Myślę, że to najważniejszy krok wiary dla każdego, kto się nawraca – czy to zatwardziały grzesznik czy wierny wyznawca pogłębiający swą relację z Panem.
Gdzieś ostatnio przeczytałam zdanie, nie pamiętam już kto to napisał i gdzie, że Bóg jest BOGIEM EXODUSU, czy Bogiem Wyjścia. Co oznacza, że jest Bogiem wzywającym do wyjścia nie tylko w sensie podróży z punktu X do Y, np. tak jak Abraham wyszedł z Ur Chaldejskiego i poszedł do Kanaan, ale do wyjścia z krainy swoich przekonań religijnych, ograniczeń i lęków, np. tak jak Abraham wyszedł ze swego starego życia – z życia osiadłego koczownika cieszącego się stabilizacją życiową do krainy woli BOGA WZYWAJĄCEGO: Pójdź za Mną! Bądź w ruchu, idź, poznawaj Mnie, zmieniaj się! Jezus wzywa do zmiany – nie tylko zmiany postępowania, ale też do zmiany wewnętrznego nastawienia wobec Prawdy jaką jest Bóg. Prawda też jest czymś aktywnym, czymś co powoduje przemianę, motywuje do rozwoju.
Przypowieść o dwóch braciach, którzy w różny sposób reagują na prośbę ojca kojarzy mi się z dzisiejszymi chrześcijanami. Ilu z nas słysząc głos powołania do głębszego przeżywania swej wiary mówi: tak, pójdę, i nadal tkwi w tym samym miejscu swego duchowego rozwoju. Wolimy tradycje, obrzędy i sztywne prawa, które często nie są podparte autentyczną wiarą. Obawiam się, że wśród praktykujących chrześcijan, wielu jest niewierzących w Boga i jeszcze więcej takich, którzy może wierzą, że istnieje, ale nie wierzą że ma rację. Nie wierzą Bogu. A to uwstecznia proces przemiany wewnętrznej. I prędzej czy później prowadzi do upadku.
Może dlatego bardziej Bóg liczy czasem na grzeszników niż na tych, którzy dniami i nocami zgłębiają meandry Prawa próbując rozliczać z niego zwłaszcza bliźnich? Bo oni są bardziej wdzięczni, zaangażowani całym sobą w relację z Nim. Skruszonych złoczyńców jest chyba więcej niż skruszonych katolików. Zajrzyjmy zatem do własnego serca, do naszych skrywanych wstydliwie tajemnic o naszych małych i wielkich zdradach, drobnych i większych oszustwach, malutkich i dużo większych świństewkach jakie obrastają nasze poglądy, myśli, postawy z dnia na dzień coraz bardziej, uniemożliwiając jakąkolwiek zmianę. Zajrzyjmy tam, gdzie Bóg chce nas upomnieć, zawołać donośnym głosem i zachęcić do zmiany życiowych postaw. Może właśnie tam na dnie tej naszej nędznej kondycji uwierzymy, że Jezus Chrystus jest Panem tego miejsca i żadna rozpacz i smutek i beznadzieja nie mogą trwać wiecznie tam gdzie On króluje. A skoro tak jest, trzeba wyjść. I zmienić się. To jest w zasięgu każdego z nas.
Ja w to wierzę. A Ty?
Rozważanie na XXVI Niedzielę Zwykłą, rok A1
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości