Tezeusz Tezeusz
150
BLOG

Przemysław Radzyński: Mądry wstaje o świcie

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Rozważanie na XXXII Niedzielę Zwykłą, rok A1

 
 

Po przeczytaniu Ewangelii przeznaczonej na XXXII niedzielę zwykłą na nowo odżyły pytania i wątpliwości, które pojawiały się, gdy wcześniej spotykałem się z tym fragmentem z Mateusza. Zacząłem czytać komentarze biblistów, homilie przygotowane do tego fragmentu i przynajmniej jedną rzecz zrozumiałem. Właściwie to te poszukiwania były zbędne, bo wnikliwa lektura z medytacją pozwoliłaby na podobne wnioski, no ale załóżmy, że chciałem swoje myślenie skonfrontować ze specjalistami. Jaki był mój dotychczasowy problem z przypowieścią o dziesięciu pannach? Otóż nie mogłem zrozumieć, że te niby lepsze kobiety, które weszły w rezultacie na wesele, nie chciały podzielić się z koleżankami oliwą. Były po prostu samolubne, a jeszcze zostały nagrodzone. I z takim zachowaniem trafia się do nieba? Oburzało mnie to.

Ale ewangelista pisze wyraźnie, że gdyby się podzieliły oliwą, to pewnie żadna z nich nie weszłaby na wesele, bo olej rozlany do dziesięciu lamp szybko by się skończył. Chrześcijanin, który w całym swoim życiu pracuje na to, żeby dostać się na wesele z Chrystusem, nie może być solidarny z człowiekiem głupim (bo tak dosadnie nazywa panny nierozsądne tłumacz tej perykopy w Piśmie Świętym, wydanym przez Edycję św. Pawła). Człowiekowi wierzącemu musi najpierw zależeć na Chrystusie, a dopiero z tego zapatrzenia na Mistrza musi płynąć miłość do drugiego człowieka. I tak w rzeczywistości było z tymi mądrymi pannami. One chciały dostać się na wesele, spotkać pana młodego. Dlatego nie mogły bezmyślnie oddać oleju. Ale nie powiedziały też koleżankom: „Jesteście głupie, bo nie zabrałyście więcej oliwy i teraz nie wejdziecie na wesele”. Udzieliły mądrej rady: „Idźcie do sprzedawców i kupcie sobie”. Poza tym nie one zdecydowały, że gdy te nierozsądne zapaliły na nowo swoje lampy, to nie zostały już wpuszczone na wesele. O tym zdecydował pan młody. Nie możemy się łudzić, że nasze – nawet największe – wysiłki katechetyczne czy ewangelizacyjne będą skuteczne, jeżeli nie pobłogosławi im sam Bóg.

Ta przypowieść tłumaczy też największe przykazanie, które zostawił Jezus. „Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.” Na pierwszym miejscu jest Bóg. Często się mówi, że jak On jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu. Ale nie do końca się z tym zgodzę. Bo żeby kochać drugiego człowieka, trzeba potrafić kochać siebie. A jak powinna wyrażać się zdrowa miłość własna? Wydaje mi się, że mądrze kochać siebie, to chcieć swojego zbawienia. Jeśli ja będę świętym, jeśli będę człowiekiem nieba, to już właściwie nic więcej nie potrzebuję, żeby kochać bliźniego. Mój przykład będzie pociągał, a perspektywa życia z Bogiem może skutkować tylko dobrymi czynami czy myślami względem innych ludzi.

W kontekście pierwszeństwa miłości siebie nad miłością bliźniego i w nawiązaniu do panien mądrych i głupich przypominają mi się także uwagi z kursu pierwszej pomocy. Instruktor zwracał uwagę, że gdy chcemy skutecznie pomóc np. ofierze wypadku, należy rozejrzeć się dookoła, czy nie zagraża nam bezpośrednie niebezpieczeństwo – np. czy nie ma zagrożenia, że potrąci nas samochód albo że porazi nas prąd. Prowadzący kurs często powtarzał: „Dobry ratownik to żywy ratownik – martwy ratownik to żaden ratownik”. Najpierw troska o własne zdrowie i bezpieczeństwo, potem pomoc drugiemu. Najpierw musimy się zatroszczyć o swoje miejsce na weselu, później ewentualnie pomożemy wam. Najpierw moje zbawienie, potem pomoc w drodze do nieba dla ciebie.

* * *

I jeszcze jedna refleksja. Zarówno ten fragment Ewangelii wg św. Mateusza, jak i bezpośrednio go poprzedzające, poruszają problem ponownego przyjścia Chrystusa. Nikt nie wie, kiedy paruzja nastąpi. Trochę mnie dziwi, że gdybyśmy to wiedzieli, to pilnie byśmy przygotowywali się na to wydarzenie. A odsunięte na nieokreślony czas działa demobilizująco. Przecież Chrystus nie przychodzi tylko do tych, którzy wtedy będą żyli. Ba, „zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi”, jak pisze św. Paweł w pierwszym Liście do Tesaloniczan. Dopiero potem „my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana”.

Czytania przeznaczone na XXXII niedzielę zwykłą mówią o ludzkiej mądrości, która przejawia się w ciągłym nawracaniu się. Myślimy, że jesteśmy jeszcze młodzi i mamy czas na poprawę swojego życia, na zbliżenie się do Boga. Na co dzień żyjemy daleko od Niego, zapominamy o Nim, a gdy pojawi się jakaś myśl o nawróceniu, o radykalnym zwrocie w stronę Jezusa, kombinujemy: „zrobię to po pracy”, „dzisiaj jestem już zmęczony”, „jutro pójdę do spowiedzi”. A w Księdze Mądrości czytamy:

„Kto dla niej [mądrości] wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich”.

Im wcześniej zacznę pracę nad sobą, tym mniejszy będzie mój trud. Łatwiej uporządkować 25 lat „bycia letnim” niż 50. Łatwiej odpokutowywać 50 lat niż 70.

* * *

Zacząłem od tego, że lektura fragmentu z Mateusza przyniosła tym razem zrozumienie dla jednej kwestii. Jednak zrodziła się inna wątpliwość, z którą zostawię Czytelników Tezeusza, licząc także na ich pomoc. Otóż ta perykopa zaczyna się od słów: „Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien”. No właśnie, ewangelista nie pisze, że królestwo będzie podobne do pięciu mądrych – wskazuje na wszystkie dziesięć. Te głupie też trafią do nieba? Czy to jest fragment, który otwiera spekulacje na temat czyśćca? Czy może chodzi o miłosierdzie Ojca, który przyzna się do ludzi, których „nie zna” pan młody?

www.tezeusz.pl

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości