Swego czasu na Salonie burzę wywołał niejaki Anatolij Dowżenko. Wywołał ją swoim eksperymentem, w którym zaobserwował przesuniecie wiązki światła w zależności od pory dnia.
Eksperyment Dowżenki w notce Anatolij Dowżenko objawienie salonowej fizyki został nazwany "durnowatym" i "pozbawionym sensu", a sam autor eksperymentu bezpardonowo zrugany i zmieszany z błotem.
Przyjrzyjmy się zatem tej "pozbawionej sensu durnowatości".
Dowżenko umieścił źródło światła w korytarzu, którego położenie pokrywało się z kierunkiem wschód-zachód.
Dlaczego wschód-zachód? Ano dlatego, żeby promień światła dwa razy na dobę znajdował się w położeniu prostopadłym do ruchu Ziemi po orbicie okołosłonecznej.
Dowżenko spodziewał się wykryć wiatr eteru, który to wiatr miałby unosić światło, a więc spodziewał się tego czego po swoim eksperymencie spodziewał się Michelson. Z tym, że Michelson spodziewał się przesunięcia prążków w wyniku różnicy w czasie w którym pokonują swą drogę dwie wiązki jedna z prądem i pod prąd, druga w poprzek "rzeki eteru". A Dowżenko spodziewał się przesunięcia/odchylenia wiązki światła.
Może przypomnę ideę, która przyświecała Michelsonowi.
Otóż pływak "zielony" dopłynie do brzegu później niż pływak "czerwony" jeśli rzeka płynie:
Otóż pływak "zielony" dopłynie do brzegu później niż pływak "czerwony" jeśli rzeka płynie:
Jak wiemy eksperyment MM dał nam wynik null. Nul to null - Th=Tv - rzeki nie ma, albo jest jezioro.
No więc żeby jakoś uzasadnić wynik eksperymentu jednocześnie pozostawiając ośrodek dla fali wymyślono sobie zależność czasową obu pływaków.
No więc żeby jakoś uzasadnić wynik eksperymentu jednocześnie pozostawiając ośrodek dla fali wymyślono sobie zależność czasową obu pływaków.
Pływak "Thorizonal" przepływa swój dystans w czasie, który dyktuje mu pływak "Tvertical" regulując swój zegarek współczynnikiem gamma. I w taki oto sposób w porodzie pośladkowym narodziła się czasoprzestrzeń będąca w swej istocie eterem. Eterem czasoprzestrzennym - tworem równie dziwnym jak wielogłowy smok i równie nieprawdopodobnym.
Dowżenko zaobserwował przesunięcie. Jednak czym było ono spowodowane tego tak naprawdę nie wiadomo. Czy "eter czasoprzestrzenny" unosi światło? Z relatywistycznych baśni z tysiąca i jednej nocy wynika, że raczej nie, gdyż wg. tychże jeden z pływaków reguluje swój zegarek zegarkiem drugiego i vice versa. A to, że do dzisiaj nie uzgodnili, który ma dostosować się do którego nie jest niczym zaskakującym... w końcu takie zachowanie zaobserwowano u małp; otóż małpa niezdecydowana w którym kierunku ma podążyć, czy za samicą czy za bananem, zatrzymuje się, zawiesza się... i tak też wyglądają rozważania relatywistów, których zmusza się do myślenia :-)
Czym więc jest doświadczenie Dowżenki? To przecież jasne: Doświadczenie Dowżenki jest niemal tym samym czym doświadczenie Michelsona-Morleya i przyświeca mu ta sama idea, którą kierował się Michelson.
Trochę inaczej tylko mierzył czas Michelson, a inaczej Dowżenko. Michelson mierzył różnicę w czasie między wiązkami, a Dowżenko przesunięcie wiązki:
Trochę inaczej tylko mierzył czas Michelson, a inaczej Dowżenko. Michelson mierzył różnicę w czasie między wiązkami, a Dowżenko przesunięcie wiązki:
Jak więc widzimy eksperyment Dowżenki ani nie jest "durnowaty", ani nie jest "pozbawiony sensu" jak chciałby "profesor", który zwyczajnie nie zrozumiał o co w nim chodzi. Ale, no cóż... jaki Salon taki "profesor"...
Czekam teraz na oświadczenie "profesora", że również eksperyment Michelsona-Morleya jest "durnowaty" i "pozbawiony sensu" :-)
Innym, niewątpliwie równie "durnowatym" eksperymentem, jest eksperyment zaproponowany przez Janusza. B. Kepkę. Tym razem doktora, a nie "profesora". Fizyki zresztą.
Otóż Kępka zaproponował, aby obracać tylko jedno z ramion interferometru MM:
Spójrzmy na animację; obrót tylko jednego ramienia wg. STW powinien powodować skrócenie czasu przebiegu wiązki "zielonej" tam i z powrotem, a zatem prążki powinny się przesunąć. Reasumując: przesunięcie prążków w tym eksperymencie byłoby niejako potwierdzeniem STW. Ale... biorąc pod uwagę wynik NULL eksperymentu Kennedy-Thorndike, który to eksperyment ma wiele wspólnego z eksperymentem Kępki, można domniemywać, że i ten eksperyment da w wyniku NULL, czyli prążki nie ulegną przesunięciu. Tak więc skoro eksperyment Kennedy-Thorndike ośmieszył STW, to z pewnością eksperyment Kępki zabije STW śmiechem, a relatywiści przykładając lód do głowy, będą pokrzykiwać coś o "bezsensie" i "durnowatości" eksperymentu, tudzież będą tradycyjnie epatować gawiedź bezrozumnym bełkotem jakoby eksperyment "potwierdza bo nie potwierdza" STW. Tak jak to się dzieje w przypadku relatywistycznych tłumaczeń eksperymentu Kennedy-Thorndike.
Komentarze